Był w niewoli rosyjskiej trzy lata. Tak zareagowała żona, gdy wrócił
- To nie tylko wielka nadzieja, to wielka radość dla Ukrainy i dla rodzin, których bliscy wrócą do domu. I nawet jeśli nie spotkam się dziś z moim synem, to będę się cieszyła ze spotkań, które tu zobaczymy - stwierdziła matka Andrija, który zaginął bez śladu.
Od 23 do 25 maja trwała wymiana jeńców między Rosją a Ukrainą. Oba państwa wypuścili z niewoli po 1000 osób. Wiele rodzin miało nadzieję, że to właśnie ich bliscy powrócą do domu. Choć rzeczywiście niektórzy mogli odetchnąć z ulgą, nie każdy miał tyle szczęścia. "Gazeta Wyborcza" przedstawiła historie niektórych z nich.
Czekała na męża trzy lata
Andrij został wzięty do niewoli przez Rosjan w marcu 2022 r. Jego żona Ela, przez te wszystkie lata wierzyła, że jej mąż w końcu wróci do domu. Kiedy dowiedziała się o wymianie jeńców, miała nadzieję, że wśród nich będzie także jej ukochany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zełenski chce spotkania z Putinem. "Będziemy czekać w Turcji"
- Chcę zobaczyć swojego męża! Biegam, a jego nie widać! – krzyczała przerażona, gdy wśród przybyłych Ukraińców nie mogła dostrzec Andrija.
Jak opisuje w swoim tekście Piotr Andrusieczko, szybko okazało się, że mąż Eli rzeczywiście znalazł się w grupie Ukraińców, którzy wrócili do kraju. Para natychmiast wpadła w sobie w ramiona.
- Jest bardzo chudy i oczy wydają się inne. Ale wiem, że nie dał się złamać. Widzę to, usłyszałam to w jego słowach. Już wcześniej zwolnieni żołnierze, którzy go widzieli, mówili mi, że on w niewoli jest bardzo silny. Przy mnie też był zawsze silny. To mi pomagało przez te lata - wyznała kobieta.
Zrozpaczona matka czeka na powrót syna
- Wiem na 100 proc., że on żyje. On przeszedł tak wiele od 2014 r., że tak po prostu nie mógł się poddać i mnie porzucić. Dlatego dziś jestem tutaj. Jestem pewna, że podczas jednego z moich przyjazdów nareszcie go spotkam. Może dziś. I pierwsze, co on zobaczy, to swoją mamę - podkreśliła Hanna, która od lat nie wie, co dzieje się z jej synem.
- To nie tylko wielka nadzieja, to wielka radość dla Ukrainy i dla rodzin, których bliscy wrócą do domu. I nawet jeśli nie spotkam się dziś z moim synem, to będę się cieszyła ze spotkań, które tu zobaczymy - czytamy w "Wyborczej".
Niestety okazało się, że w grupie powracających z niewoli Ukraińców nie było jej syna. Kobieta nie traci jednak nadziei.
Uwolniony z rosyjskiej niewoli
- Nie można zapomnieć, że zostało tam wielu naszych chłopaków. Tych, którzy siedzą już od ponad trzech lat. Jest tam wielu z Azowa, wielu tych, którzy walczyli w Mariupolu - podkreślił Ołeksandr, który w rosyjskiej niewoli był przez pół roku.
Mężczyzna nie ukrywał, że dla wielu żołnierzy wciąż przebywających w rękach Rosjan, to bardzo trudne przeżycie.
- Oni są bardzo rozstrojeni i niektórzy zaczynają myśleć, że są już niepotrzebni Ukrainie - wyznał.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.