Trafiła do niewoli. Ujawniono, co Rosjanie robili dziennikarce
Ukraiński portal śledczy Slidstwo.info ujawnił wstrząsające szczegóły tego, jaki los spotkał ukraińską dziennikarkę Wiktorię Roszczynę w rosyjskiej niewoli. Pojechała na tereny okupowane, by opowiedzieć o salach tortur. Sama do nich trafiła. Nie przeżyła niewoli.
Według aktualnej wiedzy ojciec Wiktorii Roszczyny wciąż nie otrzymał ciała zabitej w rosyjskiej niewoli córki. Umęczone zwłoki zapewne opowiedziałyby przerażającą historię.
Do portalu śledczego dotarło świadectwo współwięźniarki, która obserwowała, co działo się z młodą dziennikarką. W pierwszych dniach swojej gehenny Wiktoria domagała się, aby śledczy i kierownictwo katowni wreszcie zrozumieli, że nie mają żadnej podstawy do przetrzymywania jej. Próbowała dowiedzieć się, dlaczego trafiła do niewoli. Siły Putina pozostawały głuche na jej żądania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraińscy jeńcy odbudowują Donbas
Być może Rosjanie pojmali ją, bo dowiedzieli się, że chce obnażyć ich bestialstwo. Dziennikarka, jako freelancerka, 25 lipca 2023 r. wyruszyła przez Europę i Rosję na tereny okupowane, by opowiedzieć o tym, co się tam dzieje. Wierzyła, że może to zrobić tylko, jeśli zobaczy wszystko na własne oczy. Według jednego ze świadków, z którym rozmawiał portal śledczy, Wiktoria planowała zbadać sale tortur znajdujące się na terenie Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej (ZNNP).
- Interesowało ją, jak traktowani są pojmani pracownicy ZNPP, co im robiono. Pytała też, gdzie ludzie mogliby zniknąć. Chciała zdobyć kontakty z Energodarem, gdzie znajdują się izby tortur. Dzięki naszym znajomym dowiedzieliśmy się, że są tam dwie katownie: jedna dla "pracowników elektrowni jądrowych", a druga dla pozostałych - przekazał Slidstwo.info świadek.
Razili ją prądem i dźgali nożem
Gdy pracowała nad tym tematem, wpadła w ręce Rosjan. Zaginęła 3 sierpnia 2023 r., ale Rosjanie dopiero w maju 2024 przyznali, że ją pojmali. Najpierw dziennikarkę przetrzymywano w komorach tortur na okupowanym terytorium obwodu zaporoskiego, a stamtąd trafiła do zakładu w Taganrogu. Nie została nawet oskarżona, więc nie miała szans się bronić.
- Podczas przesłuchań Rosjanie stosowali wstrząsy elektryczne. Widziałam kilka blizn na jej ciele - na pewno na ramieniu i nodze. Miała ranę kłutą, a właściwie świeżą bliznę. Między kością a łokciem w tkankach miękkich, a blizna miała około trzech centymetrów - relacjonowała współwięźniarka Wiktorii z aresztu śledczego w Taganrogu. Zadawanie ran nożem było jednak tylko jedną z tortur.
- Wiem, że była nieraz rażona prądem. Nie powiedziała, ile razy, ale powiedziała, że była cała sina – wspomina współwięźniarka. Prawdopodobnie podłączano elektrody do jej uszu.
Dziennikarka przestała jeść
W pewnym momencie Wiktoria zaczęła tracić na wadze, odmawiała jedzenia. To zaalarmowało rosyjski personel. Dziennikarka nalegała, by zwolnić ją lub wymieć na kogoś, prosiła o pomoc. Do jej celi przychodził naczelnik. Sytuacja zdrowotna kobiety była bardzo zła. Zatrzymał jej się okres, miała problemy z żołądkiem, brakowało jej siły, by wstać, a jej waga spadła do zaledwie 30 kg.
Zgodnie z relacjami świadków, którzy byli osadzeni w tym samym areszcie, pewnego dnia miała miejsce wizytacja rosyjskiego rzecznika praw obywatelskich. Na czas tego wydarzenia ukraińską dziennikarkę wyprowadzono na inne piętro i ukryto.
Na jakiś czas trafiła później do szpitala, gdzie podratowano jej zdrowie, jednak później wróciła do celi. Ostatni raz widziano ją 8 września 2024 r., gdy strażnicy wyprowadzili ją z celi w nieznanym kierunku. 13 października Rosjanie zawiadomili jej ojca, że Wiktoria nie żyje, jednak ciała córki wciąż nie zobaczył.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.