Przyłapują klientów w Biedronce. "Zrobiła się czerwona ze wstydu"

Na wpół obrane mandarynki, nadgryzione śliwki, a nawet ślady po palcach w maśle. Z takimi zachowaniami klientów mierzą się na co dzień pracownicy marketów i dyskontów. - Takich przypadków jest naprawdę mnóstwo. Co kolejny, to coraz śmieszniej. Ludzie są naprawdę pomysłowi - mówi Wirtualnej Polsce Joanna.

Czesi przyjeżdżają do Polski na zakupy
Czesi przyjeżdżają do Polski na zakupy
Źródło zdjęć: © East News | PIOTR KAMIONKA

Ostatnio w sieci zrobiło się głośno o nietypowym uciążliwym zachowaniu klientów sklepów Biedronka. Pracownicy oraz kierownictwo sieci zwrócili uwagę na osoby, które obrywają liście w kalafiorach.

"Liście kalafiora stanowią integralną część warzywa, chroniącą ją przed nadmierną utratą wilgoci" - zaznaczyła w komunikacie Biedronka. W sklepach miały pojawić się kartki, aby nie obrywać liści warzywa, ze względu na fakt, że jest sprzedawane na wagę.

Problem stanowią jednak nie tylko kalafiory. Klienci mają się dopuszczać wielu innych karygodnych zachowań, o których mówią pracownicy znanych sieci marketów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak wygląda codzienność kasjera?

"Pani zrobiła się czerwona ze wstydu"

Problem z klientami obskubującymi liście z warzyw nie jest obcy Ewie, pracownicy jednej z Biedronek na Opolszczyźnie.

– Byłam świadkiem, jak klientka obrywała liście z kalafiora… Trafiła akurat na mój zły dzień, więc uznałam, że zwrócę jej grzecznie uwagę, co ona robi. Oczywiście dostałam opryskliwą odpowiedź, że ona za to płacić nie będzie, bo to dodatkowa waga, gdzie ona to i tak wyrzuci. To jej się żartem spytałam, czy banany też przed zakupem obiera – mówi Wirtualnej Polsce.

Ewa wytłumaczyła klientce, że sklep płaci za towar liczony w kilogramach, zamawiając go wraz ze skórami, liśćmi czy ogonkami i w tym momencie traci na obrocie. 

– Pani zrobiła się czerwona ze wstydu. Zapakowała liście do woreczka i grzecznie poszła do kasy zapłacić za kalafiora z liśćmi.

"Testują bułki, zmieniają cenówki, otwierają kapsułki do prania"

Joanna, sprzedawczyni w Biedronce i w Kauflandzie, pracuje w handlu od dziesięciu lat. W tym czasie nieraz przyłapała klientów sklepów na zachowaniach, które nie powinny mieć miejsca. - Wie pani, takich przypadków jest naprawdę mnóstwo. Co kolejny, to coraz śmieszniej. Ludzie teraz naprawdę są tak pomysłowi... Ja mam bujną wyobraźnię, ale na niektóre rzeczy bym za nic nie wpadła - mówi Wirtualnej Polsce.

Z czym spotkała się kobieta? Wspomina o obrywanych liściach i gałązkach od warzyw oraz owoców, nagminnym umieszczaniu serów żółtych w zamrażarkach czy rozrywaniu wielopaków. Kupujący potrafią też sprawdzać, czy papier toaletowy nie jest za twardy, a w opakowaniach z podpaskami rzeczywiście jest ten produkt, a nie np. wkładki higieniczne.

- Testują bułki, cukierki. Otwierają kapsułki do prania i biorą po jednej lub dwie. Zmieniają cenówki. Nie używają testerów kosmetyków, tylko oryginałów. Mrożonki znajduję w kosmetykach - wylicza Joanna.

Uciążliwi klienci nie są problemem jednego dyskontu. Jak wspomina rozmówczyni Wirtualnej Polski, tak samo zachowywali się odwiedzający inne sieci sklepów.

- Pani sobie piłowała i malowała paznokcie. Inna sypała cukier do woreczka... Ktoś inny przeprowadzał test jabłek po gryzie, które wybrać. Nie wiem, czy coś mnie jeszcze zdziwi - kwituje.

Rozmawiała Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

© Materiały WP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (158)