Prezenty na komunię. Sprawdzamy, ile powinno być w kopercie
Socjolog i specjalista od savoir-vivre'u tłumaczą, ile trzeba wydać na komunijny prezent. I czy koperta jest obowiązkowa.
18.04.2018 | aktual.: 28.06.2018 15:42
Składak Romet Jubilat rządził w latach 80., teraz na listach prezentów komunijnych królują tablety i PlayStation. Koperta natomiast nigdy nie wyszła z mody. Ile pieniędzy powinien włożyć do niej rodzic chrzestny i czy są jakieś odgórnie przyjęte zasady? I co ma zrobić, jeśli nie stać go na duży wydatek?
- Pierwsza komunia jest już bardzo zeświecczona, towarzyszy jej parada sukienek i garniturków, a z tym wiąże się zwyczaj obdarowywania dzieci. Komercyjna forma uczczenia tego wydarzenia jest moim zdaniem chora - mówi dr Mikołaj Jasiński, socjolog z Wydziału Filozofii i Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Podobnie widzi to Adam Jarczyński, ekspert od savoir-vivre z Polskiej Akademii Protokołu i Etykiety. - Gdy myślę o prezentach na komunię, mam przed oczami internetowe memy, na których rodzice rozkładają stuzłotówki, elektronikę, bo chcą pokazać, jak to u nich z prezentami na bogato - komentuje. - Z jednej strony nie powinniśmy sprowadzać duchowego wydarzenia do wymiaru komercyjnego, z drugiej rozumiem, że chrzestni chcą coś zaoferować. Jest to jakoś wpisane w kulturową tkankę i nie mnie osądzać, czy to dobry zwyczaj, czy zły - mówi.
Tablet, pieniądze czy spacer?
- Imprezy komunijne to nie są już kameralne uroczystości dla najbliższej rodziny, przychodzi dwudziestu wujków, ciotek, kuzynów, pieniądze są znacznie bardziej praktyczne niż sterta przedmiotów - tłumaczy socjolog. - Poza tym trudno trafić, żeby dziecko nie dostało 5 takich samych zabawek.
Zdaniem Jarczyńskiego o pomoc w decyzji - prezent czy pieniądze - warto w pierwszej kolejności zapytać rodziców dziecka. - Co jest potrzebne? Co dziecku sprawi największą przyjemność? O czym marzy? - wymienia. Chrzestni są w jakimś sensie odgórnie wyznaczeni, nie muszą czytać w myślach. - Strategie wychowawcze są różne, jedni rodzice popierają zasadę zabawek bez limitu, drudzy wolą się ograniczać. Jedni popierają tabelty, inni stawiają na zabawki edukacyjne czy ekologiczne - wylicza Jarczyński. - To po co strzelać w ciemno? Skoro można wybrać przedmiot, który spełni oczekiwania dziecka i nie będzie podkopywał budowanych przez rodziców wartości?
Pytanie o zabawkę nie budzi dużych oporów, inaczej jest z pytaniem o pieniądze. Niektórzy mogą mieć z tym problem, bo w naszej kulturze pieniądz to wciąż temat tabu. - Dlatego pytanie warto wpleść np. w rozmowę o marzeniach dziecka, skonsultować z rodzicami, na co dziecko chciałoby składać. I dać na start. Może chce jechać na super kolonie, może mieć ten rower czy tablet - tłumaczy Jarczyński. I nie trzeba wykładać całej sumy, chodzi o symbolikę.
Suma w kopercie zależy od twoich zarobków
Na wp.pl zrobiliśmy sondę, zagłosowało niemal 3400 osób. Dla połowy 200 zł w prezencie na komunię to za mało. Więc pytam Jarczyńskiego, czy istnieje próg wstydu, kwota minimalna, którą trzeba wyłożyć?
Okazuje się, że problem jest bardzo indywidualny. Suma w kopercie zawsze zależy od tego, ile zarabiamy. Jeśli mamy na życie co miesiąc 1,5 tys. zł, stówa to żaden wstyd. Jeśli zarabiamy więcej, może to być 200-300 złotych. Górnej granicy nie ma, ale warto pamiętać, że chodzi o symbolikę. - A jeśli jestem bezrobotny, mogę do tego podejść inaczej: spędzić czas z dzieckiem, zamiast zabawki dać swoją uwagę, miłość, opiekę - zachęca ekspert.
Ale ucieczka od koperty to nie tylko wyjście dla osób o chudszym portfelu. – Przeciwnicy komercji mogą wybrać prezent niematerialny. Ja na pierwszą komunię zabrałem dzieci w góry, a mój serdeczny przyjaciel na wycieczkę do Krakowa – inspiruje Jasiński, socjolog.