Problemy wychowawcze z synem
Mam 12-letniego syna, któremu bardzo chciałabym pomóc, ale nie wiem jak. Wśród znajomych uważany jest za miłego i sympatycznego chłopca, ale w szkole mają o nim inne zdanie. Syn ma duże problemy z nauką, nie rozumie prostego polecenia. Do tego pojawiły się problemy wychowawcze.
05.11.2009 | aktual.: 06.06.2018 14:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mam 12-letniego syna, któremu bardzo chciałabym pomóc, ale nie wiem jak. Wśród znajomych uważany jest za miłego i sympatycznego chłopca, ale w szkole mają o nim inne zdanie. Syn ma duże problemy z nauką, nie rozumie prostego polecenia. Do tego pojawiły się problemy wychowawcze. Miał sprawę w sądzie, teraz ma przyznany dozór rodzicielski (czyli mój). Dobrze wie, co mu grozi jeśli nie poprawi zachowania, ale i tak nie widzę u niego poprawy. Dodam też, że wychowuję syna bez jego biologicznego ojca, który w ogóle nie utrzymuje z nami kontaktu. Mój obecny mąż jest alkoholikiem. Od kilku miesięcy chodzi na terapię, ale przez kilka długich lat znosiliśmy jego pijaństwo, awantury. Wiem, że syn nie przepada za moim mężem. Nie dogadują się. Myślę, że syn w szkole wyładowuje swoją agresję. Ja ciągle zwracam mężowi uwagę, żeby nie czepiał się dziecka z byle powodu i wtedy robi się napięta sytuacja między nami. Bardzo proszę o pomoc.
Życie Pani syna nie jest różami usłane. Brak biologicznego ojca, brak kontaktów z nim, a Pani partner alkoholik???? , jako towarzysz życia Pani i ważna osoba w życiu Pani syna, to spore problemy. Wygląda na to, że atmosferę w rodzinie właśnie tworzyła choroba alkoholowa Pani partnera. Miałabym ochotę zapytać, dlaczego potrzebowała Pani kilku długich lat, by „uporządkować” swoje sprawy rodzinne? Dlaczego skazała Pani syna na dorastanie w atmosferze alkoholowych awantur Pani partnera? Dlaczego nie zagwarantowała Pani dziecku spokoju? Myślę, że sytuacja syna jest trudna, jest bardzo trudna. Nie wiem, czy to wszystkie powody, które opisała Pani w liście sprawiają, że syn ma tak dużo problemów. Nie pisze Pani, za jakie wykroczenie ma dozór. Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy, kiedy czytałam Pani list, była chęć przekonania Panią, by najpierw uporządkowała Pani swoje życie, zagwarantowała spokój synowi, a dopiero potem przystąpiła go zajmowania się problemami syna. Wzrastanie w domu, w którym jest choroba
alkoholowa bywa bardzo trudne, czasem nie do wytrzymania. Wzrastanie w domu, w którym wzorzec mężczyzny jest taki jak opisany przez Panią, nie może dobrze rokować. Pisze Pani o „czepianiu się”, a ja mam ochotę zapytać – jak może wyglądać wychowywanie dziecka, przez mężczyznę, który nie jest ojcem biologicznym i nie potrafi być autorytetem, (alkoholik nie ma takich szans), który nie potrafi stworzyć więzi w rodzinie, nie jest w stanie zagwarantować spokoju? Sugerowałabym, aby pomyślała Pani o spokoju w Państwa rodzinie. Mąż rzeczywiście powinien się leczyć, Pani powinna skorzystać z terapii dla partnerów osób uzależnionych i dopiero wtedy można byłoby mówić o stwarzaniu nowych warunków dla syna. Pani syn potrzebuje też fachowej pomocy. Wyobrażam sobie, że jego świat wartości jest przewrócony do góry nogami, motywacja do nauki zerowa, a szacunek dla dorosłych nie wykształcony. To wszystko nie jest winą syna, ale dorosłych, którzy nie potrafili stworzyć warunków dla spokojnego i harmonijnego rozwoju, nie
wykształcili postaw, które dzisiaj konieczne są dla funkcjonowania w domu, szkole i poza nią, nie stworzyli systemu wymagań, który teraz jest przed nim stawiany. Dużo widzę problemów. Myślę, że syn potrzebuje pomocy psychologa, podobnie jak mąż pomocy terapeuty od uzależnień. Jeśli każdy z Państwa dostałby fachową pomoc, ufam, że w przyszłości stworzycie Państwo szczęśliwą rodzinę. Proszę nie oczekiwać od syna, że z dnia na dzień się zmieni. To nie jest możliwe. On musi zrozumieć pewne mechanizmy swoich zachowań i chcieć je zmieniać. To, co jest teraz to wyłącznie niechęć do domu, do Pani partnera, może nawet do Pani. Być może syn nie rozumie, dlaczego tak jest, ale prawdopodobnie emocjonalnie jest mocno na „nie”. A szkoła, nauka? Tym problemem trzeba zająć się osobno. Psycholog powinien ocenić możliwości intelektualne syna, poziom jego osiągnięć, spróbować znaleźć przyczyny szkolnych kłopotów (może dysleksja, może brak umiejętności uczenia , może ….), by w tych obszarach, które są możliwe, pomóc wyrównać
trudności. Myślę, że to, co dzieje się w szkole , z jednej strony wynika z tego, jakie są możliwości syna, a z drugiej z tego, w jakich warunkach wzrastał i jakie postawy wobec nauki ukształtował. Zmieniać można wszystko, więc proszę próbować. Proszę jedynie nie zrzucać całej odpowiedzialności za to, jak jest, na syna. Nie on jest temu winien. Jemu trzeba pomóc, a nie obarczać go winą. Życzę powodzeniu w rozwiązywaniu problemów.
Krystyna Zielińska - psycholog dziecięcy i logopeda