"Próżni i oderwani od rzeczywistości". Filip Chajzer atakuje osoby kupujące naturalne futra
Walka zwolenników i przeciwników naturalnych futer w świecie mody trwa od dawna. Mimo krytyki organizacji broniących praw zwierząt nie brakuje osób, które uwielbiają pokazywać się w wielkich i horrendalnie drogich futrach. O tym, że faktycznie są ludzie, którzy kupują takie wyroby, przekonał się właśnie Filip Chajzer. Dziennikarz opublikował na fanpejdżu na Facebooku post, w którym wyraził swoje oburzenie dla takich praktyk. - Kawalerka w Warszawie na wieszaku - porównuje Chajzer. W komentarzach pod postem rozpętała się istna burza.
12.10.2017 | aktual.: 12.10.2017 19:12
Wykorzystywanie naturalnych futer w przemyśle odzieżowym to temat, który od dawna dzieli opinię publiczną. Jedni nie widzą w tym nic złego, inni zwracają uwagę na okrucieństwo, z jakim traktowane są hodowane na futra zwierzęta. Do grona tych drugich dołączył właśnie Filip Chajzer. Dziennikarz w swoim poście, który opublikował na Facebooku, w obrazowy sposób udowadnia próżność i oderwanie od rzeczywistości ludzi, którzy decydują się nosić naturalne futra.
Chajzer w swoim poście wyjaśnił kontekst całej sytuacji. Okazuje się, że podczas realizacji jednego z materiałów odwiedził ekskluzywny butik w Warszawie. - Jeśli zastanawiacie się, jak wygląda 200 000 złotych (dokładnie 199 850 złotych), to wygląda... właśnie tak! - napisał. Po czym dodał, że za równowartość tej kwoty spokojnie można kupić w stolicy mieszkanie, dokładnie kawalerkę. - Kawalerka w Warszawie na wieszaku. Ewentualnie kilkadziesiąt soboli - porównuje, pokazując palcem na wiszące za nim naturalne futro. - Sobole to takie pocieszne puchate zwierzaki - dodał.
- Tak, są ludzie, którzy to kupują. Płatności jak słyszę odbywają się gotówką. Świat nie przestanie mnie zadziwiać - wyjaśnił, nie kryjąc swojego oburzenia dziennikarz.
Post Filipa Chajzera nie wziął się znikąd i nie był zupełnie przypadkowy. Wszystko wskazuje na to, że dziennikarz przygotowuje nowy materiał o popularności naturalnych futer w Polsce, ponieważ dokładnie 11 października podczas transmisji na żywo na Facebooku jeden z najbardziej znanych na świecie domów mody, poinformował o całkowitej rezygnacji z używania futer w swoich kolekcjach. Mowa o włoskiej marce Gucci. Nowa polityka Gucci zacznie obowiązywać wraz z sezonem wiosna-lato 2018. Marka przestanie używać w swoich kolekcjach futer ze zwierząt hodowanych czy upolowanych specjalnie w tym celu, m.in. z norek, kojotów, jenotów, lisów, królików czy karakułów. O zmianach powiadomił osobiście prezes Gucci Marco Bizzarri.
- Odpowiedzialność społeczna jest jedną z najważniejszych wartości Gucci i będziemy dokładać wszelkich starań, aby nasza działalność była jak najlepsza dla zwierząt i środowiska. Bardzo się cieszymy, że z pomocą organizacji HSUS i LAV robimy kolejny krok w tym kierunku. Mamy nadzieję, że nasza decyzja zwiększy świadomość w kwestii futer, zainspiruje innych przedstawicieli branży do podobnych działań, a także zmieni modę na lepsze i tym samym przyczyni się do poprawy dobrostanu zwierząt – powiedział Marco Bizzarri, prezes Gucci.
Gucci właśnie dołączył do rosnącego z każdym dniem grona przedstawicieli świata mody, którzy całkowicie zrezygnowali z naturalnych futer. Wcześniej podobną decyzję podjęli Giorgio Armani, HUGO BOSS, Stella McCartney, popularny butik online z odzieżą luksusową Net-a-Porter, a także H&M czy Zara. Wśród polskich marek, które już zrezygnowały z futer, są firmy wchodzące w skład grupy LPP, czyli Reserved, House, Cropp, Mohito i Sinsay, a także marka Solar czy PROSTO. Do wspomnianego grona dołączyły także popularne marki streetwearowe oraz uznani projektanci m.in. Risk made in Warsaw, Evokaii, HEROESQUE, Hultaj Polski, Vegemoda, Viola Śpiechowicz i Pat Guzik. W ostatnim czasie do programu "Sklepy Wolne Od Futer" przystąpili: projektantka Anna Dudzińska, marki OAK BAGS, Try.It.On, Mia Vertone oraz sklep Ananas.
Decyzja przedstawicieli domu mody Gucci to wynik wieloletnich rozmów z organizacjami The Humane Society of the United States (HSUS) oraz LAV, które należą do międzynarodowej koalicji Fur Free Alliance zrzeszającej ponad 40 stowarzyszeń zajmujących się ochroną i prawami zwierząt na całym świecie. Najważniejszym celem koalicji jest doprowadzenie do zakończenia handlu futrami. Między innymi dlatego w 2006 r. powstała inicjatywa "Sklepy Wolne Od Futer" (ang. Fur Free Retailer), która obecnie jest prowadzona w ponad 20 krajach na całym świecie.
W Polsce koordynacją programu "Sklepy Wolne Od Futer", do którego należy teraz również Gucci, zajmuje się Stowarzyszenie Otwarte Klatki. Celem programu jest zapewnienie konsumentom rzetelnej informacji na temat polityki poszczególnych marek odzieżowych w kwestii naturalnych futer oraz przekonanie jak największej grupy przedstawicieli świata mody do przyjęcia polityki fur-free. Program "Sklepy Wolne Od Futer" promuje wycofywanie ze sklepów odzieży i dodatków z naturalnymi futrami oraz umożliwia konsumentom podejmowanie świadomych i etycznych decyzji zakupowych.
- Rezygnacja z naturalnych futer przez tak uznany dom mody jak Gucci to na pewno ważna decyzja w branży. Pokazuje, że nawet dla luksusowej marki futro jest nieakceptowalnym kaprysem powodującym niepotrzebne cierpienie zwierząt i zanieczyszczenie środowiska - tłumaczy Aleksandra Majchrzak, koordynatorka programu "Sklepy Wolne Od Futer" ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki..
W ostatnim czasie na polskim rynku było kilka głośnych przypadków, gdy konsumenci skrytykowali obecność futrzanych elementów w kolekcjach. Wszyscy z pewnością pamiętają ostrą wymianę zdań pomiędzy Joanną Krupą - zagorzałą przeciwniczką noszenia naturalnych futer i Justyną Pawlicką właścicielką firmy odzieżowej, która słynie z wykorzystywania do produkcji naturalnych futer. Modelka, która popularność zdobyła dzięki programowi "Top Model", swego czasu nawet wywołała skandal, pozując z uśmiechem na ustach z przestraszonym liskiem przeznaczonym do zabicia. Joanna Krupa nie raz już udowodniła, jak bliski jest jej sercu los zwierząt. Modelka nie tylko prowadzi własną fundację, zajmującą się ochroną czworonogami, ale również chętnie angażuje się w kampanie innych organizacji. Jedną z nich jest fundacja PETA, która słynie z kontrowersyjnych kampanii.
- Jestem przeciwko wszelkiej przemocy... w stosunku do ludzi i zwierząt. Jedyną różnicą między nami jest to, że zwierzęta nie mogą mówić ani poprosić o pomoc. Zdecydowałam się wziąć udział w tej kampanii, ponieważ nie miałam pojęcia, że ludzie są tak okrutni. Te owce są bite w gospodarstwach, niektóre z nich się zatrzaskuje, skręca się im kark. Miliony z nich umierają co roku. Strzyżenie odbywa się tak szybko, że czasami są kaleczone, dlatego że pracownicy otrzymują wynagrodzenie od masy wełny, a potem są zszywane bez żadnych środków przeciwbólowych. Nie jestem doskonała, ale staram się mieć dużo współczucia i chcę być świadoma tego, co się dzieje na świecie - wyjaśniała Joanna Krupa.
Kilka dni temu bohaterką futrzanej afery stała się między innymi Kasia Tusk. Wszystko przez to, że blogerka na swoim profilu na Instagramie zamieściła zdjęcie czapki z pomponem. Wspomniana czapka jest jednym z produktów wchodzących w skład stworzonej przez nią kolekcji ubrań marki MLE. Internauci najpierw dopytywali się, czy pompon wykonany jest z naturalnego futra. W odpowiedzi mogli przeczytać, że tak, bo firma odniosła się do ich zapytań. A następnie rozpętali istną burzę pod postem. "Hipokrytka", "wiocha" - takie określenia najczęściej padały pod zdjęciem czapki z pomponem. Fotografia została szybko usunięta z profilu, ale wielu zdążyło zrobić print screen, tak jak np. bloger Michał Zaczyński, który na Facebooku postanowił wyrazić swoje zdanie.
- Kasia Tusk nawołuje #SOSKarpaty, namawia #adoptujjodłę tudzież sama adoptuje rysia, z przerażeniem relacjonuje działalność myśliwych i - zdaniem organizacji walczącej o prawa zwierząt WFF, której jest ambasadorką - "angażuje się wszędzie tam, gdzie może coś zmienić". Byłoby zatem wskazane, by zaangażowała swoją empatię i elementarną przyzwoitość (by nie dodać: rozum) i wstrzymała się ze zbijaniem pieniędzy na naturalnych futrach. A takimi ozdobiła czapki w kolekcji swojej marki - napisał na swoim fanpejdżu Zaczyński.
- Mam nadzieję, że rodzime firmy odzieżowe będą słuchać zarówno głosu klientów, jak i inspirować się decyzjami podejmowanymi przez największe marki wyznaczające trendy na rynku – tłumaczy Aleksandra Majchrzak, koordynatorka programu Sklepy Wolne Od Futer ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
Wpis Filipa Chajzera z pewnością jest jednym z wielu ważnych głosów rozsądku w polskim show-biznesie. Dziennikarz nawołuje do poszanowania życia zwierząt, bo one nie są naszą własnością. Nie możemy robić z nimi, co chcemy. Mają prawo żyć w swoim naturalnym środowisku. Chajzer zwraca uwagę nie tylko na to, co kryje się za naturalnymi futrami, ale też na cenę futrzanego ubrania. Tylko ludzie próżni są w stanie wydać 200 tysięcy złotych na jedno ubranie wykonane z naturalnego futra. Czy warto pozbawić życia kilkudziesięciu zwierząt tylko po to, by raz na jakiś czas założyć futro? Przecież dobrze wiemy, że one większość czasu wiszą w szafie. Czy warto zatem, by 200 tysięcy złotych kurzyło się na wieszaku?