Blisko ludziPrzeżyli masakrę w Srebrenicy. „Aleppo to powtórka z historii”

Przeżyli masakrę w Srebrenicy. „Aleppo to powtórka z historii”

Przeżyli masakrę w Srebrenicy. „Aleppo to powtórka z historii”
Źródło zdjęć: © AFP
Katarzyna Gruszczyńska
16.12.2016 11:08, aktualizacja: 16.12.2016 11:58

Hasan Hasanovic stał przed swoim domem w Bośni, gdy zobaczył uzbrojonych żołnierzy – bośniackich Serbów, którzy szli wprost na niego, a raczej po niego. To był 11 lipiec 1995 roku. Hasan miał wtedy 19 lat. – Mieliśmy nadzieję, że ONZ zapewni nam bezpieczeństwo aż do końca wojny. Czekaliśmy za finisz, sądząc, że nic nam się nie stanie. Musiałem uciekać do lasu. Nie miałem nawet czasu, żeby wrócić do domu i się pożegnać – opowiada. Bośniacy są dziś wściekli, że międzynarodowe organizacje nie chronią cywilów z Aleppo. Mieszkańcy Aleppo umieszczają w sieci wpisy z ostatnimi pożegnaniami. Zamiast bezpiecznej drogi ucieczki czekają ich pułapki, tortury i egzekucje. „Po Srebrenicy mówiliście: nigdy więcej. Wstydź się świecie” – piszą Bośniacy na transparentach, z którymi coraz liczniej wychodzą na ulice, żeby protestować przeciwko bierności władz i międzynarodowych organizacji. A w dłoniach trzymają kukły zakrwawionych noworodków.

W maju 1992 roku tysiące zdesperowanych uchodźców ze wschodniej Bośni, uciekając przed serbskimi wojskami, schroniło się w małym miasteczku - Srebrenicy. Oznaczało to jednak dla nich trwającą trzy lata śmiertelną pułapkę. Każdego dnia zmagali się z głodem i chorobami.

Organizacja Narodów Zjednoczonych już w 1993 roku ogłosiła, że Srebrenica i tereny w promieniu 30 km od niej są „strefą bezpieczeństwa”. Jak kruche były te zapewnienia, informują suche statystyki, nazywając masakrę w Srebrenicy największym ludobójstwem w Europie od czasu II wojny światowej. Zabito 8 tys. chłopców i mężczyzn. „Codziennymi, planowymi i przemyślanymi działaniami bojowymi sprawić, aby dalsza obecność i życie mieszkańców w Srebrenicy i Žepie były całkowicie niepewne, nie do wytrzymania i bez perspektyw” – pisał w Dyrektywie nr 7 Radovan Karadzić, ówczesny prezydent Republiki Serbskiej.

Rzeź zaczęła się 12 lipca 1995 roku. Serbski generał Ratko Mladić nakazał oddzielenie wszystkich mężczyzn i chłopców w wieku od 15 do 77 lat oraz zorganizował wywiezienie z okolic Potocari kobiet i dzieci przygotowanymi wcześniej autobusami, które w ciągu 30 godzin deportowały ich w bezpieczne tereny. Tyle statystyki.

Historia Hasana

Bośniacy pamiętają. Teraz rośnie wśród nich niepokój o kilkadziesiąt tysięcy cywilów uwięzionych w Aleppo, o przebieg ich ewakuacji. Bośniacy są wściekli, gdy słyszą o zwłokach, które leżą na ulicach Aleppo. Są jeszcze bardziej wściekli, gdy dowiadują się, że brakuje jedzenia, wody, pomocy dla rannych, a ewakuacja pozostawia wiele do życzenia. Poziom desperacji i beznadziei sięgnął zenitu. Wiele osób żegna się na portalach społecznościowych. – Świat niczego się nie nauczył. Przecież nie mamy już wymówki w postaci zdania: nic o tym nie wiedzieliśmy – przyznaje Hasan.

20 lat temu Hasan razem z bratem bliźniakiem, ojcem i wujkiem szukali schronienia w gęstym lesie. Nie byli tam sami – dołączyli do kolumny ok. 12 tys. mężczyzn i chłopców. Przez wzgórza i rzeki zmierzali do oddalonej o 55 km Tuzli. W międzyczasie rozdzielili się na mniejsze grupy. Hasan stracił wtedy z oczu swoich krewnych.
– Każdego dnia czuliśmy się jak zwierzęta, na które się poluje – wspomina dziś w rozmowie z BBC. Później odkrył, że jego ojciec, brat i wujek zmarli podczas tej wyczerpującej drogi. Z kolei reszta rodziny, która została w Srebrenicy, przeżyła, znajdując schronienie w bazie ONZ w Potocari.

Obraz
© AFP, Ewakuacja cywilów z Aleppo

Historia Nedzada

Nedzad Avdic widzi siebie z młodości, gdy ogląda zdjęcia dzieci z Aleppo. – Oni mają nadzieję, że nadejdzie pomoc, ale ich nadzieje i oczekiwania są daremne – mówi BBC. – Jest prawdopodobne, że sytuacja skończy się tak samo jak w Srebrenicy – masową rzezią, na którą będzie patrzył cały świat. Ocalałem z ludobójstwa i to pozwala mi przesłać światu wiadomość: nie pozwólcie na to, żeby Aleppo stało się drugą Srebrenicą – apeluje.

Nedzad razem z ojcem dołączył do kolumny mężczyzn, którzy ze Srebrenicy wędrowali do Tuzli. Do tej samej, w której maszerował Hasan. Był wtedy 17-latkiem. Został złapany przez Serbów. Kazali mu się rozebrać i odwrócić. Wtedy jeden z żołnierzy położył mu ręce na plecach. Dookoła widział tylko sterty zwłok i zaschniętą krew. Trafiły go trzy kule, między innymi w prawe ramie i lewą stopę. Słyszał ostatnie oddechy osób, które zostały schwytane razem z nim i rozstrzelane. Udawał, że jest martwy. Ludzi rozstrzeliwano cały dzień, aż zapadł zmrok. Uciekł z miejsca rzezi i z wieloma ranami na osiem dni schronił się w lesie. Okazało się, że jego ojciec i krewni nie przeżyli.

Historia Emira

Emir Suljagic też miał 17 lat, gdy przeprowadził się z rodzicami do Srebrenicy z małego miasteczka na granicy bośniacko-serbskiej. Gdy dotarli tam przedstawiciele ONZ, on został ich tłumaczem, co ocaliło mu życie – jak twierdzi dziś.
Przeżyła tylko jego matka i siostra. Zabito nawet jego 70-letniego dziadka. – To straszne uczucie, którego nie da się opisać słowami. Jesteś kompletnie bezsilny i wiesz, że twoje życie jest w czyichś rękach – mówi.

Dodajmy, że Emir został dziennikarzem. Jest autorem książki pt. „Pocztówki z grobu” – pierwszego świadectwie o masakrze od osoby, która ją przeżyła. Relacjonował też prace Międzynarodowego Trybunału Karnego dla byłej Jugosławii. – Bośnia została zmasakrowana i zgwałcona, teraz to samo dzieje się w Aleppo – uważa.

Obraz
© East News, badanie szczątków ofiar masakry w Srebrenicy
Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (17)
Zobacz także