ModaRanita Sobańska: „W modzie potrzebujemy racjonalnych korzyści”

Ranita Sobańska: „W modzie potrzebujemy racjonalnych korzyści”

Nad kolekcją olimpijską pracowała wraz ze sztabem kilkudziesięciu osób ponad dwa lata. Efekty robią wrażenie. Pełen zestaw dla jednego sportowca składa się z niemal 90 elementów – 68 ubrań, 19 akcesoriów i 7 par obuwia. W tym roku ubierze nie tylko polską reprezentację, ale też łotewską i serbską. Kluczem do sukcesu okazało się indywidualne podejście, dbałość o każdy szczegół i pasja do nowych technologii. O największych wyzwaniach przy pracy nad tą specjalną kolekcją, funkcjonalnej modzie i trendzie na sport rozmawiamy z Ranitą Sobańską, dyrektor kreatywną i projektantką polskiej marki 4F.

Ranita Sobańska: „W modzie potrzebujemy racjonalnych korzyści”
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Aleksandra Wołejsza

Marka 4F już po raz kolejny odpowiedzialna jest za stroje polskiej reprezentacji na igrzyskach olimpijskich. Podczas gdy większość krajów decyduje się na gigantów odzieżowych, my wybieramy rodzime 4F. Co taka współpraca oznacza dla projektanta i marki?

Dla marki 4F to na pewno duży prestiż, że mamy możliwość już po raz czwarty zajmować się kolekcją olimpijską. Podobnie dla mnie jest to ogromne wyróżnienie. Mam szansę stanąć w szranki z takimi projektantami jak Stella McCartney, Ralph Lauren czy Armani, więc faktycznie sam już udział w tym procesie jest dla mnie bardzo nobilitujący. Jednocześnie takiemu projektowi towarzyszy sporo stresu i wiele oczekiwań, ponieważ musimy zaspokoić potrzeby różnych stron. Od sportowców, przez opinię publiczną, na komitecie olimpijskim kończąc. A też zależy nam i chcielibyśmy, żeby ta specjalna kolekcja była w duchu 4F. Dlatego wyzwanie jest naprawdę duże.

A jakie są największe ograniczenia, które towarzyszą tworzeniu tej specjalnej kolekcji?

Przede wszystkim musimy wziąć pod uwagę kolory. W przypadku Rio postawiliśmy na nasyconą, neonową czerwień. To są wyjątkowe igrzyska, a sam krajobraz i kraj kojarzy nam się z karnawałem, radością i młodością. Rio jest miejscem, którego nie można po prostu potraktować na szaro i w smutny sposób. Dlatego zdecydowaliśmy się, by te kolory były jeszcze intensywniejsze. Szczególnie w strojach przygotowanych na defiladę jest to bardzo widoczne, np. powstała zwiewna spódnica z wieloma różnymi barwami.

Ta pierwsza myśl jest zawsze najważniejsza, bo dzięki temu wiemy, w jakim kierunku chcemy zmierzać. Przy projektowaniu dla reprezentacji często sięgamy po tradycyjne elementy, które związane są z daną narodowością i staramy się je nieco unowocześnić. Najbardziej to było widoczne w kolekcji olimpijskiej z Soczi. Wtedy użyliśmy wycinanek zakopiańskich, które kojarzyły się z Polską i kontrastowały z zamkami laserowymi. I to rzeczywiście spodobało się zarówno samym sportowcom, komitetowi, jak i opinii publicznej. Udało się zaspokoić interesy każdej ze stron i jednocześnie pokazać, w jak nieszablonowy sposób tradycja może spotkać się z nowoczesnością.

Projektując stroje dla polskich olimpijczyków starałaś się, by nie tylko doskonale prezentowały się na zawodnikach, ale też były w stanie sprostać wymogom sportowym. W kolekcji znajdziemy stroje na bieżnię i defiladę z okazji otwarcia igrzysk.

Gdy tworzymy kolekcję, staramy się o niej myśleć w sposób całościowy. Ona musi być z jednej strony zróżnicowana i zakładać masę elementów, ale z drugiej strony jestem osobą, która odpowiada za spójność. Dlatego też allover, czyli nadruk na spódnicy w stroju na ceremonię otwarcia igrzysk, pojawia się też w kolekcji sportowej. Więc w kwestii motywów czy kolorystyki są one spójne.

Odzież sportowa rządzi się swoimi prawami. Przede wszystkim musi być bardzo zaawansowana technologicznie. Sportowcy się w niej rozgrzewają oraz należy się też liczyć z różnymi i zmiennymi warunkami atmosferycznymi, w których będzie musiała się sprawdzić. Bo trzeba wziąć pod uwagę to, że wtedy w Rio jest zima. Nasz zespół był tam w zeszłym roku w sierpniu, by zbadać pogodę i sprawdzić, jak ona historycznie w danym okresie się zmienia. Takie doświadczenie jest naprawdę cenne, bo wiemy jak dopasować odzież do potrzeb sportowców. Bo z jednej strony może być gorąco, a już za chwilę będą potrzebować czegoś cieplejszego w metrze, samolocie czy klimatyzowanym pomieszczeniu. Ja byłam w Soczi i w Londynie, dzięki czemu mogłam podpatrzeć sportowców i podpytać, co dobrze się spisuje, czego potrzebują i jakie są ich życzenia.

Natomiast w kwestiach sportowych, sami w 4F uprawiamy wiele rozmaitych dyscyplin. Czerpiemy wiedzę z własnych doświadczeń i na sobie wszystko na bieżąco testujemy. Po prostu, wiemy jak zrobić getry dla biegacza, choć naturalnie aż tak dobrze jak Olimpijczycy nie biegamy. Obserwujemy na sobie, co nam przeszkadza w trakcie użytkowania, a co nam służy. Na tej podstawie budujemy całą kolekcję. Oczywiście jest to dla nas taka popisowa kolekcja, więc sięgamy po jak najlepsze i sprawdzone materiały. Używamy Sympatexu niemieckiej firmy czy japońskiej Toray, czyli materiałów z górnej półki. To są od lat sprawdzone komponenty, które z powodzeniem stosujemy nie tylko my, ale także inne marki. Akcesoria które wybieramy, również są sprawdzane i testowane. Jeśli chodzi o suwaki to korzystamy z tych od YKK - nie ma na świecie lepszej firmy, która mogłaby nam zaoferować ten element. To są takie szczegóły, których na pierwszy rzut oka nie widać, ale mają ogromne znaczenie. Zwłaszcza przy użytkowaniu. Dobrym przykładem jest sytuacja, gdy zastanie nas deszcz i mamy w modelu laminat trójwarstwowy. Dzięki temu taka kurtka jest wodoodporna. Do tego nowinką technologiczną jest również to, że wyposażyliśmy ją w nadruk fosforyzujący. To sprawia, że gdy materiał naświetli się w dzień, to świeci również w nocy. Zawsze staramy się wejść na wyżyny naszych możliwości technologicznych, żeby móc pochwalić się tym, do czego jesteśmy zdolni.

A jak długo trwała praca nad kolekcją olimpijską?

Pierwsze inspiracje i myśli pojawiły się już ponad dwa i pół roku temu, więc praca nad kolekcją w przypadku polskiej reprezentacji trwała ponad dwa lata. Natomiast nad kolekcją dla Serbii i Łotwy półtora roku.

Czy w trakcie tego czasu zbieracie ponownie miary? Często bywa tak, że od wzmożonego wysiłku fizycznego przybywa nam masy mięśniowej czy chudniemy.

Tak, to jest jedno z większych wyzwań przy tworzeniu kolekcji. Ponieważ czasem do ostatniej chwili nie wiemy, kto pojedzie na igrzyska. Dlatego konieczne jest zebranie miar z tak zwanego szerokiego składu, czyli każdego sportowca, który ma szansę wyjechać i reprezentować nasz kraj. Osoby o standardowych wymiarach korzystają z podstawowych rozmiarów dostępnych w 4F i staramy się je tylko odpowiednio dopasować. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy ktoś jest bardzo drobny, wyjątkowo wysoki czy ma szczególnie rozbudowane uda. Wówczas musimy na te potrzeby odpowiedzieć indywidualnie.

Dotychczas przygotowaliśmy już cztery kolekcje olimpijskie, obsługujemy dużo imprez dodatkowych i współpracujemy ze związkami sportowymi, więc mamy pod tym względem spore doświadczenie. Zawsze wiemy, że współpraca z siatkarzami będzie dużym wyzwaniem produkcyjnym, bo oni są po prostu bardzo wysocy i trzeba to od początku wziąć pod uwagę. Po za tym to są osoby, które mają bardzo duże stopy i wymagają zupełnie niestandardowej rozmiarówki. Więc wykonujemy specjalne wzory właśnie z myślą o nich. Staramy się też być bardzo reaktywni i elastyczni. Gdy dostajemy informację, że któryś z zawodników musiał szybko schudnąć, bo to było potrzebne w danym momencie do startu, dziewczyny jadą z maszynami i dopasowują stroje czy je poprawiają. To jest bardzo ważne dla sportowców, by byli świadomi tego, że są tak indywidualnie traktowani. W końcu to oni są w tym wszystkim najważniejsi.

Kolekcja dla paraolimpijczyków jest dokładnie taka sama, aczkolwiek stroje są znacznie bardziej indywidualnie dopasowywane do potrzeb. Natomiast cały design i technologie są identyczne. Zawsze zastanawiamy się, jak najlepiej sprostać ich potrzebom. Najtrudniejszy moment, czyli konfekcjonowanie stroju przed nami.

Często zdarzają ci się takie kryzysowe sytuacje? Że nagle musicie coś poprawić lub odszyć ponownie?

My takie rzeczy robimy na co dzień. Teraz kończymy wydawanie strojów na Rio. Każdy ze sportowców ma zawsze jakieś preferencje i uwagi do finalnych projektów. Dlatego też zawsze bierzemy pod uwagę zapasy w trakcie produkcji, by coś np. skrócić czy wydłużyć. Przy wydawaniu kolekcji na miejscu są dziewczyny z maszynami i dopasowują wszystko. Jesteśmy zawsze otwarci na wszelkie życzenia całej kadry.

Pamiętam taką sytuację, że dziewczyny musiały jechać do Austrii z maszynami. Okazało się, że materiały za bardzo pracowały, przez co kostiumy były trochę za luźne. W ciągu dwóch dni udało się wszystko dopasować. Bywa to stresujące, gdy mamy niewiele czasu i musimy coś przygotować. Ale robimy to z coraz większym spokojem, bo po prostu przyzwyczailiśmy się do takich sytuacji. Każdy z nas koncentruje się na swojej pracy, a sportowcy to doceniają.

Skąd pomysł, by ubrać także zawodników z Serbii i Łotwy?

To wynikało z sukcesu poprzednich kolekcji olimpijskich, zwłaszcza tej stworzonej na igrzyska w Soczi. Wszystkie komitety spotykają się przy odbiorze medali. Nasza kolekcja okazała się na tyle estetyczna i tak się spodobała, że pytano, kto za nią stoi. Polski Komitet Olimpijski polecił nas innym komitetom i tak to się rozeszło pocztą pantoflową.

Jak wyglądała praca nad kolekcjami dla reprezentacji, których historia i symbole narodowe nie są już tak bliskie i oczywiste jak w przypadku ojczystego kraju?

Starałam się zrozumieć historię danego kraju. Bo tak jak w przypadku Polski pewne rzeczy są oczywiste, to tak w przypadku Łotwy i Serbii było to dla nas o wiele trudniejsze. Od początku bardzo nam pomagały komitety, opowiadając, co jest szczególnie ważne czy jakie wzory są zupełnie zakazane. Pokazywaliśmy nasze inspiracje, potem pomysły i na końcu projekty.
Konsultowaliśmy, czy mogą one wzbudzać złe skojarzenia. To jest właśnie cały wieloetapowy proces tworzenia tego typu kolekcji. Najpierw pokazujemy inspiracje i rozmawiamy na ten temat, potem pierwsze wzory i na koniec projekty. Dzięki temu nie dochodzi do takiej sytuacji, że ktoś nie zauważył, by dany motyw czy wzór mógł obrazić uczucia narodowe czy opinię publiczną. Rozmawiamy na ten temat od samego początku.

To jest też nasza przewaga i tym różnimy się od pozostałych marek. Zwłaszcza gdy spojrzymy na to, co przygotowuje konkurencja. Oni ubierają kilka reprezentacji i tylko zmieniają kolory na barwy narodowe. Tymczasem w naszym przypadku, z każdym komitetem odbywamy indywidualne rozmowy, każda kolekcja jest też inna i co innego akcentuje. To jest bardzo istotny aspekt naszej współpracy z komitetami olimpijskimi.

Obraz
© Materiały prasowe

Dużo mówisz o technologiach, a z wykształcenia jesteś projektantką. Od początku wiedziałaś, że chcesz zająć się odzieżą w sportowym duchu?

Moda i sport to od zawsze moje dwie wielkie pasje. Gdy jeszcze studiowałam na Akademii Sztuk Pięknych, to nikt nie zabierał się za odzież sportową w specjalnie wyznaczony sposób i była ona traktowana tak trochę po macoszemu. Wszyscy uważali, że sport to sport, a moda to moda. W pewnym momencie to zaczęło się tak przenikać. Nie można też tego traktować jako trendu typu moro, kwiaty czy kieszenie cargo. To jest bardziej związane z trybem życia, który wszedł do naszego funkcjonowania. Ludziom jest po prostu wygodniej w sportowych butach i dowolnie je zestawiają z koszulami czy marynarkami. Obecnie coraz więcej osób nawet chodzi do biura w ubraniach w stylu sportowej elegancji. Ja zawsze byłam w klasie sportowej, zawsze też uprawiałam jakieś sporty. Sporo biegałam, jeżdżę na nartach, pływam na surfingu. Więc możliwość projektowania rzeczy sportowych była dla mnie połączeniem tych dwóch pasji. Z biegiem czasu zaobserwowałam, że sport wchodzi na wybiegi nawet największych marek i stwierdziłam, że to może być dla mnie fajna nisza. To jest coś, co faktycznie mi odpowiada i mnie interesuje.

Czym jest spowodowana coraz większa popularność odzieży sportowej? Wynika to z mody na zadbaną sylwetkę, mediów społecznościowych czy może zmiany trybu życia?

Myślę, że człowiek zawsze chciał dobrze wyglądać. Już w starożytnej Grecji panował kult ciała, choć oczywiście moda na zadbaną sylwetkę na przestrzeni lat bardzo się zmieniła. Warto tu zwrócić uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze, moda na odzież sportową. Ludzie się do niej przekonali, bo jest po prostu wygodniejsza. Kiedyś nietaktem było założenie butów sportowych do eleganckiego garnituru, a teraz to tak mocno zaczęło funkcjonować, że stało się wręcz mile widziane. Sportowe spodnie założone do szpilek to też już nic szokującego. To zaczęło się w Stanach Zjednoczonych w latach 80. – wtedy pojawił się styl fitness. Chyba tylko u nas w Polsce był taki mocny podział na ubrania do pracy i te „na boisko”. Trendy podobno rodzą się w Los Angeles, wiec może trochę ściągamy od innych narodów. A tak naprawdę to człowiek po prostu wybiera wygodę. Cały czas gdzieś się spieszymy, a ten sportowy szyk nam to ułatwia.

Jak zmieniło się podejście do odzieży sportowej w kontekście samej produkcji czy technologii?

Technologia poszła bardzo do przodu i wciąż rozwija się w zawrotnym tempie. Gdy 12 lat temu zaczynałam zajmować się odzieżą sportową i przypomnę sobie, jaki miałam wybór materiałów, to nie ma porównania. Dziś trzeba to naprawdę mocno śledzić, być na bieżąco i uczestniczyć w rozmaitych targach branżowych. Powstają materiały performance, coraz to nowe techniki i są wyspecjalizowane laboratoria, które sprawdzają materiały pod wieloma względami. I to jest też ta główna różnica w projektowaniu odzieży sportowej, a tej na co dzień. W drugim przypadku wystarczy mieć feeling, zrobić fajne cięcie czy dobrać kolor. Natomiast projektant sportowych rzeczy musi znać też technologie. Wiedzieć jaki materiał i w jakich warunkach najlepiej się sprawdzi, żeby np. szwy nie obcierały zawodnika w biegu na 20 km. Liczy się najmniejszy szczegół i nawet szew może w takich sytuacjach przeszkadzać.

A ty wiedzę o technologiach wyniosłaś ze szkoły czy wszystkiego nauczyłaś się już w pracy?

Zdecydowanie w pracy. W szkole ciężko jest pozyskać tego rodzaju wiedzę. To jest duża bolączka marki 4F, ponieważ my sami musimy ludzi kształcić i edukować. W Polsce nie ma po prostu szkoły, która by się w tym specjalizowała. Jedna z uczelni wpadła właśnie na pomysł, by zaprosić nas do współpracy i wspólnie stworzyć taki kierunek, który skupiałby się wyłącznie na odzieży sportowej. Zwłaszcza buty sportowe to jest taka profesja, że trzeba znać się nie tylko na konstrukcji podeszwy, ale też wiedzieć, gdzie znajdują się punkty stabilizacyjne. Tak więc projektowanie dla marki sportowej obejmuje wiele dodatkowych niuansów i zagwozdek.

W swoich projektach bardziej stawiasz na design czy technologię?

Dla mnie obie te rzeczy są bardzo ważne. Przy projektowaniu zawsze należy zacząć od tego, jaką funkcję ma spełniać dany element. Decyzja co do wzoru, kształtu czy koloru jest podejmowana na końcu. Na samym początku ważne są parametry i rozeznanie, w jakich warunkach ma nam coś służyć. Czy to ma być na wiatr, deszcz, okropny upał, a może taki miks. Bo teraz na topie jest odzież warstwowa, w której można coś odpinać, przepinać czy zdejmować. Aczkolwiek na samych cięciach też warto się skoncentrować, bo mogą one zarówno pomóc jak i przeszkodzić. Niedawno powstała taka technologia, która pozwala na minimalizowanie obtarć. Bazuje ona na ultradźwiękach, które łączą dwie części materiału bez nitek i to jest wtedy bezszwowe połączenie, pozbawione wszelkich drażniących elementów. Warto wiedzieć, że taką technologię można wykorzystać.

Jak udaje ci się łączyć pracę w 4F i dla autorskiej marki?

Moja autorska marka i 4F to są bardzo podobne światy. W swoich projektach też łączę sport i technologię. Jeśli chodzi o pracę w 4F, to teraz głównie zajmuje się kolekcjami specjalnymi dla olimpijczyków czy związków sportowych. Dzięki temu pozyskuję ogromną wiedzę technologiczną i mogę przenieść ją na kolekcje autorskie. Te światy doskonale się przenikają. Jedynym problemem jest brak czasu, zwłaszcza że po pracy jestem jeszcze mamą. Brakuje mi go na realizację swoich innych pasji.

Sama też jesteś zwolenniczką sportowego stylu?

Ja najbardziej lubię takie miksy. Zazwyczaj chodzę w koszulach i zakładam do nich sportowe buty. Łączę sportowe elementy z eleganckimi. Także sportowy szyk to jest coś, co sama praktykuję. Oczywiście nie ubieram się od góry do dołu w dresy, ale lubię mieć coś sportowego na sobie.

A jakie są twoje plany na przyszłość?

Na pewno cały czas będę poszukiwać nowych i ciekawych technologii. Dla mnie to jest taka nisza, która bardzo dobrze łączy się z modą. Według mnie brakuje ubrań, które nie tylko ładnie wyglądają, ale też mają funkcję. Dobrym przykładem jest tu trencz z panelem DWR, czyli taką powłoką, która powoduje, że tkanina nie przemaka. To jest wspaniałe, że takie technologie możemy wprowadzić do codziennej mody. Jest też taka powłoka cool dry, którą można zastosować w marynarkach i dzięki temu nie będą się tak gnieść. Trzeba tylko wiedzieć, jak te technologie wykorzystać i jak je ze sobą łączyć. Dla mnie to jest niesamowite i brakuje mi po prostu takiej odzieży, która ma funkcje i korzysta z tych technologii.

Co cię najbardziej inspiruje? Internet, kolekcje innych projektantów?

Bardzo często wyjeżdżam i to właśnie podróże są dla mnie najbardziej inspirujące. Wtedy obserwuję dosłownie wszystko. Przyglądam się, jak ludzie wyjmują pogniecione rzeczy i myślę sobie, że wystarczyłby materiał non iron, żeby temu zażegnać. Podobnie gdy widzę kogoś w poplamionej koszuli i zastanawiam się nad zastosowaniem teflonu, by łatwo coś zetrzeć z materiału. Non stop myślę, jak można skorzystać z wiedzy modowej i nowych technologii, by wprowadzić rozwiązania do codziennego życia, które je uproszczą. W ten sposób moda byłaby znacznie bardziej racjonalna. Bo ludzie odchodzą coraz częściej od tych wielkich marek i nie mają już potrzeby płacenia za logo. Potrzebują racjonalnej korzyści. Szukamy racjonalnego powodu, dla którego chcielibyśmy daną rzecz mieć.

Oglądam też zawsze i wszędzie dosłownie wszystko, co się tylko da. Nawet gdy coś nie jest w moim klimacie. Przeglądam przeróżne albumy o architekturze czy sztuce, bo czasem jakiś wzór potrafi mnie zainspirować. Ciężko mi powiedzieć, czy mam ulubionych projektantów. Na pewno Stella McCartney jest mi bliska estetycznie, zwłaszcza jej kolekcje tworzone dla Adidasa. Wang też świetnie łączy modę i sport. Podobnie Helmut Lang. Jest naprawdę cała masa projektantów, którzy garściami czerpią ze sportu. Może nie pod względem całych kolekcji, ale elementy pojawiają się praktycznie wszędzie.

Obraz
© Materiały prasowe

Jak widzisz reprezentanta Polski w stroju 4F, który zdobywa medal, co wtedy czujesz?

Wtedy zawsze kręci mi się łezka w oku. Nie tylko z tego powodu , że widzę sportowca w stroju przeze mnie zaprojektowanym. Zawsze jestem dumna i to jest wspaniałe uczucie zobaczyć rodaka, który odbiera medal i świetnie nas reprezentuje. A jak jeszcze później podejdzie do mnie i powie, że jest zadowolony czy zgłosi dodatkową uwagę, to są to takie bezcenne momenty dla projektanta.

olimpiadamoda polskamarka odzieżowa

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (3)