Rodzą w buszu, karmią na lodowcu. Matki, które nie znają zachodniej cywilizacji
Urodzić w głuszy
Przez wieki kobiety nie miały oparcia w medycynie, a mimo to musiały jakoś radzić sobie z dolegliwościami związanymi z ciążą, porodem, trudnościami połogu i opieką nad dziećmi. Często jedyną pomocą, jaką uzyskiwały, była ta ze strony innych kobiet i ewentualnie szamanów lub wiedźm, które opiekowały się daną społecznością. Niezwykły projekt fotograficzny "Wild Born Project" pozwala nam wyobrazić sobie, co to znaczyło być matką u ludów pierwotnych.
Fotografka Alegra Ally zabiera nas do miejsc, w których ludzie wciąż żyją w taki sam sposób od setek lat, kultywują tradycje swoich przodków oraz przekazują zdobyte umiejętności i wartości kolejnym pokoleniom. Pokazuje, że jeśli chodzi o macierzyństwo, niezależnie od tego, gdzie mieszkamy, wszystkie jesteśmy podobne.
Na dalekiej Syberii
Autorka "Wild Born Project" spędziła ponad 20 lat podróżując do miejsc, w którym ludzie mieszkają w taki sam sposób od setek, a nawet tysięcy lat. To doświadczenie na zawsze zmieniło jej życie i pozwoliło nieco inaczej spojrzeć na takie sprawy, jak macierzyństwo czy ciąża. Podczas jednej z wypraw Ally dotarła do chaty Samojedki Leny w sercu Syberii. – Nowonarodzone dziecko Leny śpi w kołysce okrytej kilkoma warstwami koców utkanych przez samą Lenę – wyjaśniła Ally na Instagramie. – Ta kołyska wykonana jest w taki sposób, by matka mogła ją łatwo unieść i nakarmić piersią dziecko, na przykład podczas podróży saniami – dodała.
"Ludzie kamienia"
Fotografka dotarła też do ludu Taut Batu, mieszkającego na Filipinach. Spotkała tam Diwatę, kobietę w ósmym miesiącu ciąży, która była razem ze swoją społecznością w trakcie celebrowania trwającego 7 lat rytuału "oczyszczania świata" i "przywracania równowagi kosmicznej".
Himalajska piękność
W niewielkiej społeczności wysoko w Himalajach żyje z kolei lud Ladakhi Brokpa. Fotografka spotkała tam dwudziestopięcioletnią Snom Yangadol, która rok temu urodziła słodką córeczkę Tashę.
Odważne kobiety Himba
Kolejne zdjęcia pochodzą z samego serca Nambii. Tam fotografka spotkała Tjambiru, akuszerkę, która pomagała swojej córce Katjindi podczas porodu. Kiedy wiele lat temu sama Tjambiru była w ciąży, opuściła wioskę razem ze swoimi kozami i poszła na kilka dni w góry, by je wypasać. Samodzielnie znalazła sobie tam schronienie w głębokiej dziurze w ziemi. Nocą kobieta zaczęła czuć bóle porodowe. Postanowiła natychmiast wrócić do wioski, lecz drogę zagrodził jej lampart. Wciąż czując bolesne skurcze, odważna kobieta złapała za kij i zaczęła go odganiać, żeby ochronić siebie, lecz przede wszystkim swoje kozy. W końcu jej się to udało, Tjambiru wróciła do wioski i tam urodziła Katjindi.