Rodzice mają dość zamieszania z religią w szkołach. "Skargi do dyrekcji nie pomagają"
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Okienka (czasem nawet podwójne!), wiadomości od księdza lub katechety, brak alternatywy w postaci etyki, a nawet obowiązkowa religia w pierwszych tygodniach roku szkolnego – na grupach dla rodziców pojawia się coraz więcej wpisów dotyczących tego typu nieprawidłowości. - Stan wiedzy dyrektorów w ogóle się nie poprawia - przyznaje w rozmowie z WP Kobieta Dorota Wójcik, prezeska Fundacji Wolność od Religii.
- Dwójka moich dzieci uczy się w technikum i nie uczęszcza na religię. Oboje mają ten przedmiot w środku dnia, np. przed geografią czy językiem niemieckim. Co prawda w planie nie wyświetla się przedmiot, tylko okienko pod hasłem "nadzór pedagogiczny", ale nie zmienia to faktu, że po prostu tracą czas – mówi pani Karolina, która poinformowała szkołę, że jej dzieci nie będą brać udziału w katechezie. Dodaje także, że w placówce, do której chodzą, jest bardzo dużo takich uczniów. Niestety, nie miało to wpływu na kształt planu lekcji.
Skargi do dyrekcji nie pomagają
To właśnie w liceach i technikach, gdzie frekwencja na lekcjach religii jest najniższa (według danych z Urzędów Miast we Wrocławiu i Poznaniu na zajęcia chodzi tylko ok. 30 proc. uczniów szkół ponadpodstawowych), najczęściej religia umieszczana jest między przedmiotami obowiązkowymi. Dochodzi nawet do absurdów, że jednego dnia odbywają się dwie religie z rzędu, a po nich kolejne - czasem wymagające skupienia – lekcje.
Podobny plan otrzymała również córka pani Pauliny z Warszawy, ósmoklasistka. Lekcje religii zostały zaplanowane w środę i czwartek, a tuż po nich w planie wpisano kolejno język polski i język angielski.
- W szkole zatrudniono dwóch księży i trzy katechetki, a plan nadal kuleje. W klasie mojego dziecka jest czterech uczniów, którzy nie chodzą na religię. Od lat walczę o uszanowanie tego i brak okienek. Niestety, skargi nie pomagają – zero odzewu ze strony dyrekcji. Nikt nie bierze pod uwagę tego, że religia jest przedmiotem dodatkowym – skarży się zmęczona mama.
Jednak problem dotyczy również młodszych dzieci. Tak było w przypadku syna i córki pani Joanny. Kobieta interweniowała w tej sprawie u dyrekcji.
- Gdy zobaczyliśmy plany, ręce nam opadły. W przypadku córki – uczennicy pierwszej klasy szkoły podstawowej – udało się zmniejszyć liczbę okienek spowodowanych religią do jednego, starszy syn nadal ma dwa okienka. Zaproponowano mu zmianę grupy na języku obcym, aby mógł raz w tygodniu skończyć lekcje o godzinę wcześniej, ale zrezygnował z tej możliwości. Czas wolny spędza w świetlicy – tłumaczy pani Joanna.
Jednocześnie dodaje, że w przedszkolu był jedynym dzieckiem, które nie chodziło na religię. Wówczas nauczycielki zdecydowały, że w trakcie katechezy będzie wychodził z sali i dołączał do innej grupy. – Syn protestował, nie chciał zostawiać kolegów. Dopiero po naszej rozmowie z dyrektorką podjęto decyzję, że zostanie na sali i w tym czasie będzie się po prostu bawił – wspomina nasza rozmówczyni.
Liczba wiadomości od rodziców rośnie
Dorota Wójcik, prezeska Fundacji Wolność od Religii, potwierdza, że w tym roku wiadomości od rodziców zgłaszających nieprawidłowości związane z organizacją lekcji religii w szkole jest więcej. – Chociaż rozporządzenie, zgodnie z którym religia nie jest przedmiotem obowiązkowym, nie uległo zmianie od 1992 roku, stan wiedzy dyrektorów w ogóle się nie poprawia. Inaczej jest z rodzicami – m.in. dzięki naszym działaniom rośnie ich świadomość - stwierdza w rozmowie z WP Kobieta.
Wśród najczęstszych zgłoszeń pojawiają się te dotyczące umieszczania w planie lekcji religii między przedmiotami obowiązkowymi, co prowadzi do powstawania tzw. okienek.
– Nieuczęszczający na religię uczniowie spędzają je najczęściej w bibliotece lub na świetlicy. Rodzice mają jednak prawo, by prosić dyrekcję o zmianę planu poprzez wystosowanie odpowiedniego pisma. Generalnie takie działania przynoszą skutek, ale zdarzają się sytuacje, że dyrekcja nie uwzględnia próśb rodziców. Często pojawia się argument, że plan został ułożony już w czerwcu i teraz jest za późno na wprowadzenie zmian. Proponujemy wówczas kolejny wzór pisma – odwołanie do organu zarządzającego i poinformowanie kuratorium. Z doświadczenia wiem, że wytrwałość rodziców przynosi skutki – nawet jeśli w pierwszym półroczu nie udaje się zmienić planu, w kolejnym ich prośby są brane pod uwagę – wyjaśnia Dorota Wójcik, która – jako matka – spotkała się w tym roku z innym problemem.
Jej uczęszczający do trzeciej klasy liceum syn został automatycznie zapisany na lekcje religii. Tymczasem zgodnie z prawem to rodzic powinien zapisać dziecko na katechezę, nigdy odwrotnie. W jego planie lekcji w dzienniku elektronicznym widnieje religia, choć od pierwszej klasy uczęszcza na etykę. Co więcej, ksiądz wystawia przy jego nazwisku nieobecności.
Nauczyciele wpisują "nieobecność" lub "zwolnienie"
- Musiałam poprosić wychowawcę o utworzenie oddziału klasy wirtualnej z religii tak, bym nie widziała tego przedmiotu w planie mojego dziecka. Rodzice zgłaszają nam, że katecheci nie tylko wpisują nieobecności lub "zwolnienia" z zajęć religii, ale również wysyłają nagminnie informacje o konkursach religijnych czy kopie listów Episkopatu. Warto mieć na uwadze, że brak takich klas wirtualnych w dziennikach elektronicznych niesie za sobą szereg naruszeń – tłumaczy pani Dorota, zauważając jeszcze jedną, niepokojącą tendencję.
Mowa o zaprowadzaniu najmłodszych dzieci (szczególnie tych z zerówek i klas 1-3) na lekcje religii. – Religia jest uwzględniona w planach lekcji od początku, czego nie można powiedzieć o etyce, której nie ma w planach, a pierwsze zajęcia odbywają się często dopiero w październiku. Dostajemy sygnały od rodziców, że kilkuletni uczniowie są zaprowadzani na katechezę, dopóki szkoła nie otrzyma pisma o rezygnacji dziecka z tego przedmiotu. Tam słuchają, co mówi ksiądz czy katecheta. Ostatnio otrzymaliśmy wiadomość, w której rodzic opisywał, że jego dziecko zostało pouczone przez księdza. Usłyszało, że powinno porozmawiać z rodzicami, ponieważ nie chodząc na religię, na pewno nie pójdzie do nieba. Nic dziwnego, że w takiej sytuacji oburzeni rodzice interweniują u dyrekcji – relacjonuje Wójcik.
Dodaje także, że sporo interwencji dotyczy mszy świętych – nie tylko na rozpoczęcie roku szkolnego, ale również w trakcie lekcji. – Ostatnio podjęliśmy interwencję w małej miejscowości, gdzie zamiast lekcji dzieci uczęszczające na religię miały iść z wychowawcami na mszę, natomiast pozostałe spędzić ten czas w świetlicy. Takich absurdów jest niestety więcej: w jednej z lubelskich szkół rodzice usłyszeli, że w tym roku nie będzie zajęć z etyki, ponieważ dyrekcja nie ma na to pieniędzy. Dlatego warto znać swoje prawa i za każdym razem reagować, nawet jeśli będzie to wymagało kilkukrotnego podjęcia tematu – podsumowuje w rozmowie z WP Kobieta.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!