Coraz więcej uczniów rezygnuje z lekcji religii. Minister Czarnek chce to zmienić
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Liczba uczniów uczęszczających na religię systematycznie spada. Młodzież i ich rodzice dostrzegają, że zajęcia mają niewiele wspólnego z religioznawstwem czy propagowaniem miłości do bliźniego. "Ksiądz na lekcjach oglądał YouTube'a", "wyrzucił z lekcji dziewczynę, bo jest lesbijką" – mówią nam matki uczniów, którzy wypisali się z religii.
Lekcje religii w szkołach od dawna budzą wiele kontrowersji, ale w ostatnim roku szczególnie. Powodem jest podejście duchownych do udziału młodzieży w Strajkach Kobiet oraz plan MEiN zakładający wprowadzenie obowiązkowej religii lub etyki.
Obecnie każdy pełnoletni uczeń lub rodzic niepełnoletniego, może wybrać etykę zamiast religii, obydwa przedmioty lub całkowicie z nich zrezygnować.
Radna Agata Diduszko-Zyglewska od kilku miesięcy wnioskuje do władz Warszawy, aby dowiedzieć się, ilu uczniów zrezygnowało w tym roku z religii. Urzędnicy obiecali przeprowadzenie ankiety dopiero w nowym roku szkolnym, dlatego Diduszko-Zyglewska postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.
Działacze Lewicy rozesłali ankiety do warszawskich szkół. Wzięła w nich udział prawie połowa. Okazało się, że w szkołach podstawowych na religię chodzi 79 proc. uczniów, a w szkołach średnich tylko 35 proc. "I w żadnej dzielnicy średnia liczba uczniów uczęszczających na religię nie przekracza 49 proc" - powiedziała Agata Diduszko-Zyglewska podczas konferencji.
Strata czasu
Zjawisko ma miejsce również w wielu innych miastach i wsiach w całej Polsce.
Anna Zawarta jest mamą dwóch nastolatek, które chodzą do szkoły w maleńkiej wielkopolskiej wsi. - Nie chcą chodzić na religię, bo od kilku lat cały czas zmienia się ksiądz. Sposób prowadzenia lekcji przez księży jest pomyłką. Na zdalnych zajęciach uczniowie w ogóle nie mieli religii, po nich też nie mieli, bo ksiądz nie wiedział, że już chodzą do szkoły. Z kolei poprzedni oglądał sobie YouTube'a, a dzieci się nudziły – opowiada.
Kobieta uważa, że lekcje religii to marnowanie czasu ucznia. – Lepiej, żeby dzieci uczyły się np. udzielania pierwszej pomocy – dodaje.
Z kolei nastoletnia córka Eweliny z Bydgoszczy wypisała się z religii z powodu nadmiernego zaangażowania księdza w sprawy uczniów. I to w taki sposób, którego nikt sobie nie życzył. – Wyrzucił z lekcji koleżankę mojej Julki, ponieważ jest lesbijką. Niczym się nie wyróżniała. Nie nosiła tęczowej torby. Po prostu powiedziała, że Jezus kocha wszystkie dzieci nawet lesbijki i gejów – wspomina Ewelina.
Po tamtej sytuacji z lekcji religii wypisało się pięć osób, w tym Julia. Decyzja nie spodobała się duchownemu. - Mówiła księdzu "dzień dobry", z szacunku do nauczyciela, ale on przestał odpowiadać – dziwi się matka nastolatki.
Ewelina ze smutkiem obserwuje to, co dzieje się na lekcjach religii. – Obowiązuje polityka Czarnka, która mówi że kobietę trzeba traktować przedmiotowo, ludzie LGBT to nie ludzie, a lekcje należy zaczynać od paciorka. Religia już nie jest nauką o miłości i szacunku. To nauka nienawiści i szufladkowania ludzi – podkreśla stanowczo.
Wyzwiska, wymogi
Podobne przemyślenia ma Edyta z Bełchatowa, chociaż jeszcze kilka lat temu było inaczej. – Chodziłam na religię i wydawało mi się oczywistym, że moje dzieci też będą. Zmieniłam zdanie, gdy w szkole wybuchła afera z rzekomym gender w szkole – opowiada nam.
Kobieta ma na myśli sytuację sprzed siedmiu lat, gdy abp Jędraszewski domagał się interwencji kuratora w bełchatowskiej szkole, ponieważ na jednej z lekcji nauczycielka poprosiła chłopca, aby zagrał rolę żeńską podczas wspólnego czytania bajki. Powodem była niewystarczająca liczba dziewczynek w klasie, ale duchowni uznali, że trzeba interweniować.
Zobacz także
- To był absurd. Od tamtej pory dużo się zmieniło w naszym podejściu. Syn nie chciał już chodzić na religię. Niechęć spotęgowała sytuacja, kiedy na przerwie w Wielką Środę jadł kanapkę z szynką i został publicznie zwyzywany przez katechetkę – mówi Edyta.
Prawdopodobnie za miesiąc również córka kobiety zrezygnuje z religii. – Jest mocno poirytowana. Chcąc mieć szóstkę z religii, trzeba być co czwartek w kościele. I to przez cały rok szkolny. Inny dzień nie wchodzi w grę, bo katechetka ta sobie wymyśliła i patrzy, kto przyszedł – dodaje.
Co zamiast religii?
Przemysław Czarnek podkreśla, żeby nie chce prowadzić obowiązkowych lekcji religii. Jego plan zakłada umożliwienie uczniom wyboru pomiędzy religią a etyką. Jednak po przeanalizowaniu okoliczności, pomysł budzi jeszcze większe kontrowersje.
Z najnowszych danych wynika, że w Polsce jest 3936 osób uprawnionych do nauczania etyki. Dla porównania osób uczących religii jest ok. 41 tysięcy. Żeby plan Czarnka mógł wejść w życie, potrzeba ponad 12 tysięcy nauczycieli etyki. MEiN zapewnia, że to żaden problem i rusza z działaniami.
Za kształcenie etyków będzie odpowiadać sześć uczelni wybranych przez ministerstwo. Wyższa Szkoła Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła 2, Akademia Ignatianum w Krakowie, Uniwersytet Szczeciński (wydział teologiczny) oraz Uniwersytet Wrocławski.
- Nie miałabym nic przeciwko etyce, gdyby była prowadzona według świeckich standardów, ale jeśli kształcenie będzie na wydziałach teologicznych, to mija się to z celem. Mydlenie oczu rodzicom i tyle – mówi Jolanta z województwa pomorskiego, która wypisała syna z religii i sama uczy go, jak być wartościowym człowiekiem.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.