Rodzice wychowują, dziadkowie rozpieszczają?
Jak to się stało, że wasi, jeszcze nie tak dawno bardzo surowi, rodzice, wnukowi pozwalają dosłownie na wszystko? Czy musicie się z tym pogodzić?
23.03.2010 | aktual.: 08.04.2010 15:14
Jak to się stało, że wasi, jeszcze nie tak dawno bardzo surowi, rodzice, wnukowi pozwalają dosłownie na wszystko? Czy musicie się z tym pogodzić?
Można próbować...
Jeśli nie możecie zaakceptować tego, co dzieje się z waszym dzieckiem po powrocie od dziadków (rozwydrzenie, skłonność do żądania, czy rozkazywania), spróbujcie z nimi porozmawiać. Szanse na zrozumienie i znalezienie kompromisu są raczej niewielkie: dziadkowie wiedzą lepiej. Wierzą w obowiązujący w Polsce stereotyp, że bardzo kochać w praktyce oznacza pozwalać niemal na wszystko. Skoro odpowiedzialność za dziecko spoczywa na rodzicach, oni mogą do woli okazywać mu uczucia.
Zarazem pamiętajcie, że bojąc się, iż kilka dni czy godzin z waszymi rodzicami, zaszkodzi konsekwentnemu, rozsądnemu procesowi wychowawczemu (jest to zresztą mało prawdopodobne), możecie przede wszystkim zepsuć relacje wnuki-dziadkowie. To nie najlepszy pomysł. Przy wielu trudnych zakrętach podczas dorastania dziecka, wasi rodzice bardzo się przydadzą.
Koło ratunkowe
Kilkulatek ma swoje gorsze chwile i prawdziwe problemy: bywa skonfliktowany z rówieśnikami czy panią w szkole, dokucza mu ból brzucha, bo przesadził ze śliwkami (których nie pozwoliliście zjeść), jest smutny, bo ulubiony kolega wyjechał do innego miasta, ale zarazem czuje, że nie może rozpłakać się przy tacie (tak "robią mazgaje" przecież), ani szukać pocieszenia w ramionach zapracowanej mamy... Wtedy ukojenie często zapewniają dziadkowie. Wysłuchają, pocieszą, zaspokoją potrzeby społeczne. Przez całe życie pamięta się te babcine konfitury i ciepło, które od niej biło, i jeszcze to ciasto marchewkowe: ciężko było je przełykać przez łzy, które wreszcie znalazły ujście...
Kiedy z kochanych rodziców przemienicie się niespodziewanie w oczach dziecka w nieprzydatnych wapniaków i zgredów (czy jak to się będzie w przyszłości nazywało), dziadkowie mogą okazać się ostatnim łącznikiem, wręcz kołem ratunkowym, umożliwiającym dogadanie się z dorastającym człowiekiem.
Spryciarz da radę
Mały wnuczek chętnie korzysta z przywilejów, jakie mu przysługują u dziadków. Zarazem ze zdobytych praw nie chce rezygnować i w domu. Nie trwa to jednak zbyt długo. Dziecko szybko odkrywa, co u rodziców na pewno nie przejdzie, choćby się tupało i ryczało, a u dziadków jest dozwolone. Jeśli systematycznie będziecie przypominać, jakich zachowań nie akceptujecie, a zarazem dacie sobie radę z emocjonalnymi szantażystami ("dziadzia by mi to kupił, bo mnie kocha, a wy nie"), dziecko w końcu nauczy się, że dalsze negocjacje i próby manipulacji nie mają sensu.
Często nastolatek chce rozmawiać z dziadkami, a z rodzicami niekoniecznie. To zapewne minie po okresie najsilniejszej burzy hormonalnej, ale dobrze, by w jej trakcie, ktoś jednak z dystansu dziecko obserwował. W razie naprawdę poważnych kłopotów, zaufany dziadek czy babcia wkroczy z pomocą, wysłucha, doradzi. Pamiętajcie jednak, że nieraz co innego uchodzi za "kłopot" w rozumieniu waszym i rodziców. I niekoniecznie to wy jesteście bardziej tolerancyjni, "nowocześni". Często dopiero z wiekiem umiemy nabrać dystansu do zachowań innych ludzi i zaakceptować znacznie więcej.
Wspólny front?
Teoretycznie w wychowaniu dzieci najważniejsza jest konsekwencja. I rzeczywiście, mama i tata powinni stale stanowić zgodną drużynę, lojalną wobec siebie, przedstawiającą dziecku wspólny front. Jednak dziadkowie nie muszą być zawsze w tym samym obozie. Maluch dowie się, że z dorosłymi mogą go łączyć bardzo różne relacje, a zarazem, że jest człowiekiem, który zasługuje na bezwarunkową miłość.
Są jednak sytuacje, gdy zrozumienie dla odmiennego postępowania dziadków i rodziców, jest niemożliwe. Całkiem sporo starszych osób uważa choćby, że alergia to wymysł współczesnych lekarzy i uczulonemu dziecku (żeby "nie było mu smutno") podsunie kawał czekolady czy mlecznego loda. Dziadkowie czasem dosłownie pozwalają sobie wejść na głowę. Malec potrafi ich kopnąć czy uderzyć i zarazem ma pewność, że nie zostanie ukarany.
Na takie drastycznie niekorzystne zachowania nie możecie pozwalać. Co można zrobić? Zagrozić dziadkom ograniczeniem kontaktów z dzieckiem. To wasi rodzice, więc wybaczą, a zarazem kochający dziadkowie, więc się poprawią, by groźba nie stała się faktem.