Blisko ludziRozpoczął się Brexit. Z jakimi problemami zmierzą się Polacy wracający z emigracji?

Rozpoczął się Brexit. Z jakimi problemami zmierzą się Polacy wracający z emigracji?

29 marca Wielka Brytania rozpoczęła procedurę wyjścia z Unii Europejskiej, czyli tzw. Brexit. Być może wielu Polaków będzie musiało wrócić do Polski. Czy taki powrót jest trudny? Jak się do niego przygotować? Opowiedziały o tym Agnieszka Kowalska z grupy "Powroty" i Joanna Kulig, które wróciły z emigracji.

Maja Miloch

03.04.2017 17:58

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Grupa "Powroty" powstała z inicjatywy osób, które powróciły do Polski po dłuższym lub krótszym pobycie za granicą.

- Zaczęliśmy od działalności społecznej - tłumaczy Agnieszka Kowalska - Po prostu jako grupa wsparcia dla osób, które wymieniałyby się doświadczeniem i pomagały sobie w codziennych sprawach - jak zapisać dziecko do szkoły, jak znaleźć pracę. Dwa lata temu ta grupa się trochę sformalizowała, złożyliśmy wniosek i dostaliśmy dofinansowanie do projektu „(Z)Powrotem w Polsce” i w ramach tego projektu podejmowaliśmy szereg działań, m.in. prowadziliśmy spotkania integracyjne dla osób powracających, konsultacje.

Wydawać by się mogło, że więcej kosztuje nas adaptacja do życia w nowym kraju niż powrót na stare śmieci. Jednak powrót do ojczyzny bywa bardzo trudny, z różnych przyczyn.

- Osiem lat mieszkałam zagranicą - wyjaśnia Joanna Kulig. - Wyjechałam prosto po studiach, wróciłam jako inny człowiek - z mężem i dzieckim. Zupełnie inna sytuacja, inne priorytety. I ta Polska, którą pamiętałam z czasów studenckich, była zupełnie inna. Wyjechałam w momencie, kiedy weszliśmy do Unii. Zmiana w mentalności jest chyba dla mnie największą trudnością. Za granicą czułam się dużo bardziej samostanowiącym człowiekiem. Podejmowałam własne wybory i ponosiłam za nie odpowiedzialność. Tutaj mam trochę wrażenie, że te wybory dokonywane są z góry. Nie mogę kształcić dziecka w taki sposób, jaki potrzebuję. Odebrano teraz dotację na edukację domową, a mam dziecko właśnie w edukacji domowej, czyli wychodzi na to, że muszę teraz koniecznie dać dziecko do szkoły systemowej.

Pani Joanna nie kryje rozgoryczenia. - Tu mi mówią, co mam jeść, co mam robić. Dla mnie - osoby trochę już przyzwyczajonej do trochę innego myślenia, takiego bardziej wolnościowego... zaczynam myśleć, czy dobrze zrobiłam.

Komentarze (4)