Blisko ludziRumun, Rom czy Cygan? Imigrant z Rumunii opowiada, dlaczego w Polsce czasami bywa trudno

Rumun, Rom czy Cygan? Imigrant z Rumunii opowiada, dlaczego w Polsce czasami bywa trudno

Rumun, Rom, Cygan, to wszystko jedno? - Moim zdaniem wielu Polakom ciągle się to miesza - mówi Marius, imigrant z Rumunii mieszkający od czterech lat w Polsce. Tuż przed jutrzejszą rozgrywką między piłkarskimi reprezentacjami naszych krajów jak bumerang wraca do nas kwestia krzywdzących stereotypów.

Rumun, Rom czy Cygan? Imigrant z Rumunii opowiada, dlaczego w Polsce czasami bywa trudno
Źródło zdjęć: © WP.PL
Lidia Pustelnik

Marius nie chce podawać nazwiska, "bo wszyscy go tu znają". Zdradza tylko, że do Polski przyjechał, bo zakochał się w Polce, języka nauczył się właściwie na miejscu. Ma jasne włosy, jego skóra nie jest śniada. - Kiedy mówię, że jestem z Rumunii, nie wszyscy wierzą. Zdarzało mi się nawet słyszeć "Naprawdę? Nie wyglądasz!". To krzywdzące – przyznaje.

Bo Rumun to dla wielu Polaków po prostu Rom. Cygan, który wchodzi z harmonijką do tramwaju, żeby zbierać pieniądze. Albo taki, który kradnie, napada i do tego porywa dzieci - kto nie słyszał takich bzdur w dzieciństwie? Krzywdzących stereotypów jest całe mnóstwo i Marius przyznaje, że mają się świetnie także w Rumunii. – Osoby z ciemniejszą karnacją bywają u nas dyskryminowane, mniej im się ufa. Na przykład kiedy ktoś chce znaleźć pracę jako ogrodnik czy budowlaniec, na takie osoby od razu patrzy się podejrzliwie. Często też można usłyszeć tam pytanie wprost, czy ktoś jest Romem, czy nie, bo pracodawca waha się, czy ma zatrudnić daną osobę – mówi Marius.

Jak się okazuje, w pracy w Polsce też nie zawsze było dla niego różowo, ale zwykle raczej chodziło po prosto o to, że jest obcokrajowcem, a nie o jego rumuńskie pochodzenie. – Kiedy dostałem awans, współpracownicy mówili, że to nie fair. Mieli pretensję, że zabieram im awans, a oni, Polacy, czekają na niego nie wiadomo ile czasu – przyznaje.

Marius czuje się w Polsce dobrze i bezpiecznie, ale myśli, że byłoby inaczej, gdyby jego włosy i skóra były ciemniejsze. Sam obrażany nigdy nie był, ale słyszał niewybredne żarty. Kiedyś miał zamiar zostać przy biurku, kiedy inni koledzy wybierali się na obiad. – Dobrze, ufamy ci, nawet jeśli jesteś z Rumunii. Możesz zostać - usłyszał. To "nawet" bardzo go zabolało. Nie spodziewał się, że Polacy myślą w taki sposób o ludziach z jego kraju. Tym bardziej, że mieszka w stolicy, obraca się wśród wykształconych ludzi. – W Polsce czuję się dobrze. Ale to zależy od środowiska, w którym się obracam. Kiedy odwiedzam małe miejscowości, bywa różnie, tam stereotypy są bardzo silne – mówi 38-latek. Tam bywa i "Rumunem", i "Romem", i "Cyganem" - do wyboru, do koloru. I zwykle nie można mieć wątpliwości, że osoby posługujące się tymi nazwami chcą imigrantów obrazić.

Dlaczego zwykły Kowalski ma taką złą opinię o mieszkańcach Rumunii, szczególnie tych, którzy mieszkają w naszym kraju? Nie bez znaczenia jest fakt masowej emigracji Romów właśnie z Rumunii, którzy po roku 1989 chętnie przyjeżdżali do naszego kraju. Jeśli w danym kraju pojawia się nagle duża grupa osób, która na dodatek chce zachować swoje własne zwyczaje i kulturę, zwykle budzi to sprzeciw części społeczeństwa. Pamiętajmy też, że jeszcze w okresie międzywojennym istniała wspólna granica polsko-rumuńska, dlatego kontakty między naszymi państwami były bardziej intensywne.

Dziś Rumunia na szczęście coraz częściej kojarzy się z fantastycznymi trasami rowerowymi, na których warto niemal wyzionąć ducha za możliwość oglądania niebiańskich krajobrazów, zalesionych gór i poutykanych w nich zameczkach. A od czasu do czasu kojarzy się też z meczami piłki nożnej, w których to oczywiście my będziemy górą.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (37)