Przyjaźnili się do końca. W spadku po gwieździe otrzymał jej ulubiony płaszcz
Dozgonna przyjaźń Audrey Hepburn i francuskiego kreatora mody Huberta de Givenchy przeszła do historii. Wspólnymi siłami wypracowali legendarny wizerunek gwiazdy "Śniadania u Tiffany’ego", stworzyli ikoniczne kostiumy filmowe i prywatne kreacje Audrey. W Hollywood należeli do nielicznego grona osób ze szczerymi intencjami, odrzucając interesowne kontakty.
Urodzona 4 maja 1929 roku Audrey Hepburn to legenda kina oraz ikona stylu. W historii ekranu zapisała się przede wszystkim kreacjami wdzięcznych bohaterek komedii romantycznych (oscarowe "Rzymskie wakacje", "Miłość po południu"). Wielokrotnie dowodziła swego talentu, prezentując też odmienny warsztat aktorski. W postępowej jak na swoje lata "Historii zakonnicy" (1959) wcieliła się w dziewczynę porzucającą habit ze względu na mroczną, klasztorną rzeczywistość.
W przełomowych dla konserwatywnej złotej ery amerykańskiego kina "Niewiniątkach" (1961) zmierzyła się z wątkiem LGBT u boku Shirley MacLaine. Przy okazji "Doczekać zmroku" (1967) wykreowała postać niewidomej kobiety w pojedynkę stawiającej czoła niebezpiecznej szajce. Jej naturalna wrażliwość wybrzmiewała przy okazji przejmujących historii pokroju musicali "Zabawna buzia" (1957) czy "My Fair Lady" (1964). Prywatnie aktorka zasłynęła jako działaczka humanitarna i ambasadorka dobrej woli UNICEF. Jej działania pozwoliły na zebranie 22 milionów dolarów na cele charytatywne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sekret matki Hepburn. Aktorka chciała tajemnicę zabrać do grobu
Paryskie spotkanie
Nie była pierwszą, wielką "Hepburn" w Hollywood. Od lat 30. triumfy święciła bowiem niespokrewniona z Audrey Katharine, której talent przyniósł łącznie cztery Nagrody Akademii. W piątej dekadzie XX wieku Audrey była dopiero na początku swej kariery. Nic więc dziwnego, że gdy pewnego dnia zapowiedziano przybycie panny Hepburn do francuskiego atelier Givenchy, młody projektant oczekiwał… Katharine. Próg butiku przekroczyła jednak "chłopczyca w stroju gondoliera", jak podsumował po pierwszym wrażeniu Audrey.
Początkowa niechęć Huberta de Givenchy zniknęła w mgnieniu oka. Szybko okazało się, że oboje mają podobne wyczucie smaku, a na tle promowanych wówczas rozkloszowanych, bajecznych sukien a'la Dior, wolą postawić na minimalizm. Audrey przybyła do atelier Givenchy’ego za zgodą reżysera Billy’ego Wildera, który dał jej wolną rękę w kompletowaniu garderoby bohaterki do "Sabriny" (1954). Wyszła nie tylko z projektami kreacji, które na stałe zapisały w dziejach X muzy, ale przede wszystkim bogatsza o nową przyjaźń. Jak miało się okazać – przezwyciężającą wszelkie trudności.
Oscarowi grabieżcy
Audrey i Hubert byli dla siebie wsparciem w najbardziej problematycznych sytuacjach. A tych nie brakowało od samego początku. We wspomnianej "Sabrinie" de Givenchy stworzył większość kostiumów Hepburn, również słynną suknię z trenem. Producenci nie zamierzali jednak uwzględniać jego nierozpoznawalnego nazwiska w napisach końcowych. Doszło do skandalicznej sytuacji – jako autorka strojów figurowała najsłynniejsza kostiumografka tamtych lat, Edith Head, która stworzyła tylko jeden projekt na potrzeby produkcji. Gorycz podsyciła statuetka Oscara za najlepsze kostiumy, która powędrowała właśnie w ręce Edith.
Hollywoodzkie początki francuskiego kreatora odsłoniły wszelkie zakłamania Fabryki Snów (a dla niektórych koszmarów). Audrey Hepburn obwiniała się o przykrą sytuację. Nie pozostała bierna. W kolejnych kontraktach zastrzegła sobie, że Givenchy stworzy jej kostiumy i zostanie to należycie odnotowane. Umożliwiło im to stworzenie jednych z najwspanialszych stylizacji w historii ekranu: od czerwonej sukni z "Zabawnej buzi" przez kultową małą czarną ze "Śniadania u Tiffany’ego" (1961) do paryskich płaszczy z "Szarady" (1963).
Audrey Hepburn i Hubert de Givenchy. Przyjaźń ponad wszystko
Wspólnie wypracowali niepowtarzalny wizerunek Audrey Hepburn – bazujący na minimalistycznych formach, stonowanych, lecz wyrazistych odcieniach oraz ponadczasowej elegancji z futurystyczną nutą. Givenchy ubierał Audrey nie tylko na potrzeby kolejnych filmów, ale też gale rozdania nagród i prywatne okazje. Klasyczne fasony przełamywali ekstrawaganckimi dodatkami: maksymalistycznymi okularami czy wyszukanymi nakryciami głowy, czego dobrym przykładem są stroje z komedii kryminalnej "Jak ukraść milion dolarów" (1966). Givenchy zaprojektował różową mini sukienkę z chustą na ślub Audrey z Andreą Dottim. Stworzył też ubranko na chrzest jej synka.
Stał się powiernikiem sekretów i rozterek ikony złotej ery Hollywood. Nazywał ją "siostrą". Nigdy nie zapomniał, że za sprawą Audrey zdobył międzynarodową rozpoznawalność, a jego marka stała się jedną z najważniejszych w branży mody. Do jego klientek dołączyły wkrótce inne osobistości: Sophia Loren, Maria Callas, Elizabeth Taylor czy pierwsza dama Jackie Kennedy. To jednak Audrey pozostawała jego największą muzą. Z myślą o niej stworzył linię perfum "L’Inderdit". Givenchy nie wypuścił jej na rynek przez rok, aby aktorka mogła nacieszyć się wyjątkowym zapachem.
Przyjaźń Givenchy’ego i Hepburn przezwyciężyła małżeńskie niepowodzenia artystki, prywatne dramaty i manipulacje hollywoodzkiej machiny. Z czasem oboje stali się największymi nazwiskami w swoich branżach. Hubert był stałym gościem w szwajcarskim domu Audrey, pozostawał blisko związany z jej synami. Traktowali się jak najbliższą rodzinę mimo braku powiązań krwi.
Wspólnie na ostatniej drodze
W 1992 roku podupadająca na zdrowiu Audrey usłyszała diagnozę, która brzmiała jak wyrok. Cierpiała na raka jamy brzusznej. Przejęty Hubert de Givenchy pomagał, jak tylko mógł – ciepłym słowem, obecnością, wysłuchaniem, drobnym gestem. Jak wtedy, gdy przeczuwająca nieuchronny koniec przyjaciółka chciała przedostać się ze Stanów Zjednoczonych do Szwajcarii, aby odejść w ukochanych stronach. Jej stan zdrowia uniemożliwiał tradycyjny lot. Givenchy zorganizował dla niej prywatny transport odrzutowcem, dzięki czemu ostatnie chwile spędziła w miejscu, które pozostawało dla niej prawdziwym domem.
Ostatnie odwiedziny Huberta de Givenchy przebiegły we wzruszającej atmosferze. Audrey Hepburn podarowała mu wówczas swój ulubiony, niebieski płaszcz. Styl i moda połączyły ich życiowe ścieżki, prezent nosił zatem symboliczne znamiona. Złote serce Hollywood zgasło 20 stycznia 1993 roku w Tolochenaz. Hubert de Givenchy przeżył swoją przyjaciółkę o 25 lat. Zmarł 10 marca 2018 roku w wieku 91 lat.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.