"Samcze, dawaj piwo". Kobiety-kibicki, których życie kręci się wokół mundialu
- To śmieszne, bo w związku jestem drugi raz w życiu i drugi raz mój facet kompletnie nie interesuje się piłką. Wie co to spalony, ale... nie czuje tych emocji - mówi Sylwia, dla której mundial oznacza wielkie emocje, łzy wzruszenia i ciarki na plecach. A Sylwia nie jest jedyna.
"Mężczyzna (oglądając mecz): Dawaj piwo kobieto. Kobieta: A może tak magiczne słowo? Mężczyzna: Czary mary, dawaj browary!" - ten dowcip krąży po mediach społecznościowych, uzyskując zawrotne ilości polubień i udostępnień. Podobnie, jak seria regulaminów "dla kobiet na czas mundialu", zakładających wydawanie posiłków przed po i w czasie meczu, nielimitowane wyjścia do mamusi i koleżanek, zakaz pytania, którzy to nasi, a także przypomnienie, że "jeśli usłyszy swoje imię, oznacza to, że powinna przynieść piwo/ przekąskę/ baterię od pilota". Z kolei na jednej z popularnych stron rozrywkowych czytamy, że pierwszym powodem, dla którego należy kochać mundial, jest odpoczynek od kobiet. W czasie meczu powinno się odprawić je na solarium lub imprezę, by nie przeszkadzały. Nie, nie trzeba martwić się o to, że zostaną poderwane, bo tylko geje w tym czasie nie będą wpatrzeni w telewizor. A jaki jest jedyny sposób, by przekonać żonę do wspólnego oglądania zmagań biało-czerwonych na murawie? Wmówić jej, że od piwa maleje tyłek, a od meczu rosną cycki.
Czy rzeczywiście mundial to męskie święto, podczas którego rola kobiet sprowadza się do gotowania i nieprzeszkadzania swoim facetom?
Mam łzy w oczach, bo wszyscy się wtedy jednoczymy
Marta ma 26 lat, jest sportsmenką. 19 czerwca wybiera się na Stadion Narodowy. Będzie stała w strefie kibica, bo jak mówi, w kupie siła.
- To bardzo mocne przeżycie. Ja po prostu czuję, że muszę tam być. Kiedy zaczyna się mecz polskiej kadry mam ciarki na całym ciele, emocje są niesamowite - mówi i dodaje, że jeśli Polska przegra, nic się nie stanie. - Dla mnie największą wartością nie jest sam wynik, bo wiadomo, że każdy cieszy się z wygranej. Najważniejszy jest ten moment, w którym zostaje odśpiewany hymn. Staję wtedy wyprostowana i śpiewam z nimi. Mam łzy w oczach, bo wszyscy, jako Polacy i jako kibice, się wtedy jednoczymy i… kurde nawet teraz mam gęsią skórkę na całym ciele - mówi.
Marta ogląda mecze ze swoim narzeczonym, ale on nie przeżywa ich tak, jak ona. - On nie komentuje, kiedy jakiś zawodnik np. nie strzeli bramki. A ja mam tysiąc myśli, co mógł zrobić, by poszło lepiej... jakbym sama tam była. Tak właśnie się czuję oglądając mecz - jakbym sama była na boisku. Czy się przebieram? Szalik i koszulka to obowiązek - stwierdza. Marta nie przejmuje się komentarzami w internecie. Czasem nawet ją to bawi.
- Faceci nadal myślą, że piłka nożna jest dla nich, a kobiety w tym czasie mają chodzić na palcach i nie przeszkadzać, ale czasy się zmieniają. Teraz w piłkę gra pół świata kobiet i naprawdę nie rozumiem, dlaczego faworyzuje się w tym sporcie mężczyzn.
Potrzeba kibicowania we mnie została i stale rośnie
Kasia jest studentką, ma 23 lata. Kibicką stała się w 2006 roku, gdy Polska grała na Mistrzostwach Świata. Była mała, ale do dziś pamięta te emocje. Kiedy biało-czerwoni odpadli, Kasia nie przestała oglądać meczów. Zaczęła dopingować Francję i kiedy ta przegrała w finale, było jej strasznie przykro. Płakała i sama nie do końca wiedziała, dlaczego.
- Od tamtej pory potrzeba kibicowania we mnie została i stale rośnie. Moim marzeniem był wyjazd do Rosji i wspieranie naszych na żywo, ale ze względów finansowych nie mogłam sobie na to pozwolić. Bo ja czuję, że ich wspieram i i to właśnie dla nich będę oglądać mecz - mówi. W szafie Kasi czeka koszulka reprezentacji i biało-czerwony szalik. Założy je już 19 czerwca. Nie może się doczekać, gdy włączy telewizor i odśpiewa hymn razem z resztą Polaków. Później będzie krzyczeć, przeklinać i skakać z radości, jak zawsze, gdy nasi wchodzą na murawę. Nigdy nie zapomni, gdy w 2012 roku wspierała polską reprezentację na Narodowym. Ubrana w biało-czerwone barwy, z pomalowaną twarzą stała w strefie kibica i czuła niezwykłe emocje. - Mundial to dla mnie bardzo, bardzo ważne święto, bo kocham piłkę nożną, bo jestem Polką, bo jestem patriotką - mówi.
Mój chłopak mówi, że zamieniam się w faceta
Sylwia jest hotelarką, ma 27 lat. Będzie oglądała każdy mecz polskiej reprezentacji.
- Przed meczem kupuję piwo i czipsy, zakładam biało-czerwoną koszulkę i maluję flagi na policzkach. Kiedy reprezentacja zaczyna śpiewać hymn, wstaję i śpiewam z nimi, a na całym ciele mam ciary. Bardzo szanuję ten moment - mówi. Mecze ogląda zazwyczaj ze swoim chłopakiem, który nigdy nie interesował się piłką nożną. To ona nauczyła go kibicować. - To śmieszne, bo w związku jestem drugi raz w życiu i drugi raz mój facet kompletnie nie interesuje się piłką. Wie co to spalony, ale... nie czuje tych emocji. Trochę uczę go kibicować, a on się śmieje, że na czas mundialu ma faceta, a nie dziewczynę, bo ja kibicuję jak facet. Mundial to dla mnie święto, którego nie mogę się doczekać. Rany, mam ciary, jak tylko o tym mówię - śmieje się Sylwia. - Przykro mi, gdy widzę te wszystkie komentarze w sieci, to jest straszne kategoryzowanie. Czasem słyszę docinki ze strony mężczyzn, np., gdy jestem w pubie na meczu i ktoś mówi, że powinnam w domu serial oglądać. Podchodzę do tego z dystansem, bo inaczej człowiek by się wykończył.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl