Seks i polityka, czyli tajemnice Anastazji P.
„Większość myśli tylko o tym, żeby się napić i pop......ć. Seks, wóda i ploty” – tak opisywała parlamentarzystów Marzena Domaros, lepiej znana jako Anastazja Potocka. Była bohaterką największego seksskandalu w historii polskiej polityki. Intymne przygody mieli z nią rzekomo Aleksander Kwaśniewski, Leszek Miller czy Stefan Niesiołowski.
„Uśmiechnął się tym swoim lubieżnym uśmiechem i stwierdził: Absolutnie nic ci z mojej strony nie grozi. Pomyślałam, że jest dokładnie odwrotnie i chciałam iść w stronę wyjścia, ale pan marszałek zastawił mi sobą drogę i... ściągnął spodnie razem z majtkami. (…) Zdawałam sobie sprawę, że jestem sam na sam z pijanym i bezwzględnym samcem. I nie pomyliłam się. Kern uderzył mnie w twarz. Mocno. Pan marszałek ma mocną rękę. Nie wiem, czy starał się mnie mocno uderzyć, czy nie panował nad swoimi odruchami, w każdym razie cios był mocny”.
Ten cytat pochodzi z książki „Pamiętnik Anastazji P. Erotyczne immunitety”, jednej z najgłośniejszych publikacji lat 90. Jego negatywnym bohaterem jest Andrzej Kern – ważna postać polskiej polityki, działacz opozycji w czasach PRL. Już w 1956 roku współtworzył antykomunistyczny Związek Młodych Demokratów. W 1980 roku doradzał „Solidarności”, za co internowano go po wprowadzeniu stanu wojennego. Bronił wielu oskarżonych w procesach politycznych. W 1990 roku współtworzył Porozumienie Centrum, a w sejmie pierwszej kadencji został wicemarszałkiem.
- Choć, jak każdy mężczyzna, noszę przy sobie narzędzie gwałtu, nikogo nie zgwałciłem - zapewniał na konferencji prasowej Kern, próbując wyjść z twarzą po publikacji skandalizującej książki. Jednak to kontrowersyjne tłumaczenie nie przekonało opinii publicznej. Medialna nagonka, sprowokowana także słynną ucieczką jego córki, Moniki, zniszczyła jego karierę publiczną. Już nigdy nie wrócił do wielkiej polityki. Kim była Anastazja P., która sprowokowała największa seksaferę w dziejach polskiego parlamentu?
Wyłudzone miliony
Naprawdę nazywała się Marzena Domaros. Urodziła się 15 czerwca 1967 roku. Pochodziła z niewielkiej wsi Góra, położonej niedaleko Starogardu Gdańskiego. Wychowywała się w popegeerowskim bloku, w biednej rodzinie. Nic dziwnego, że od najmłodszych lat jej głównym życiowym celem stało się zarabianie pieniędzy. Dlatego po ukończeniu liceum w Starogardzie Gdańskim przeprowadziła się do Gdańska, gdzie szanse na karierę zawodową były nieporównywalnie większe niż na prowincji.
- Moja działalność rozpoczęła się od uczestnictwa w Igrzyskach Solidarności w 1990 roku. Igrzyska miały być doskonałą okazją do zarobienia pieniędzy, więc wielu moich znajomych dawało mi pieniądze, które częściowo brałam na swoje potrzeby. Mówiąc inaczej, wyłudzałam od ludzi pieniądze. Skończyło to się tym, że byłam winna kilkanaście milionów złotych, co na tamte czasy było znaczną sumą – wspominała po latach na łamach tygodnika „NIE”. Skłonność do poszukiwania łatwego zarobku miała jej towarzyszyć przez całe życie.
Potocka zamiast Domaros Domaros marzyła początkowo o karierze dziennikarki i udało jej się wkręcić do zespołu Radia Gdańsk. Niedługo później pracowała już w popularnym lokalnym dzienniku „Wieczór Wybrzeża”, z którego ukradła firmową pieczątkę. Dzięki niej zaczęła wyłudzać pieniądze od trójmiejskich biznesmenów, oferując im reklamę w poczytnej gazecie. Gdy oszustce zaczął palić się grunt pod nogami, postanowiła uciec do Warszawy i w stolicy rozpoczęła się jej prawdziwa „kariera”.
Wiosną 1992 roku Domaros sfałszowała dowód osobisty, wyskrobując prawdziwe dane osobowe - zmieniając nazwisko na Potocka i miejsce urodzenia na Kraków. Niedługo później uwiodła dwóch posłów, w przeszłości legendarnych działaczy podziemnej „Solidarności”: Alojzego Pietrzyka i Tadeusza Jedynaka, którzy uwierzyli, że urocza kobieta pochodzi ze znanej, arystokratycznej rodziny, a także jest korespondentką znanej francuskiej gazety „Le Figaro” (tak naprawdę nad Loarą spędziła tylko dwa tygodnie podczas wymiany młodzieżowej w liceum).
Pietrzyk i Jedynak wprowadzili 25-letnią wówczas Domaros (Potocką) do Sejmu, gdzie bez problemu otrzymała akredytację prasową. Wkrótce później stała się bywalczynią parlamentarnych kuluarów, a politycy zaczęli tracić dla niej głowę.
Banalna uroda?
„Siadywała na parapecie, a koło niej wianuszek posłów. Chodziła w kapeluszu, w marynareczce zapiętej na jeden guziczek, a pod spodem… nic. Anastazja ma trzydziechę albo nawet pięć więcej. Mocno wypudrowana. Nogi długie, ale bez przesady; piersi – mała trójka; duże niebieskie oczy i czarny kapelusz na głowie. Miła, rozmowna, inteligentna, uśmiech wyreżyserowany, i w ogóle niezbyt go dużo. Już po dwóch minutach mówimy sobie po imieniu” - tak sejmowe sekretarki zapamiętały fałszywą „hrabiankę”. - Nie mogłem uwierzyć, że ci wszyscy posłowie polecieli na kogoś z tak banalną urodą – twierdził z kolei Jerzy Skoczylas, znany dziennikarz i rzeczywisty autor głośnej książki „Pamiętnik Anastazji P. (erotyczne immunitety)”, czyli relacji z rzekomych kontaktów seksualnych Domaros z polskimi politykami.
Kobieta po raz pierwszy opowiedziała o nich w rozmowie z tygodnikiem „NIE”, choć jego twórca, Jerzy Urban, do dziś zapewnia, że to nie on wysłał Anastazję P. do Sejmu, by skompromitować polską klasę polityczną. Były rzecznik PRL-owskiego rządu zaproponował natomiast Domaros, by swoje doświadczenia opisała w książce.
„W łóżku jest świetny”
„Pamiętnik Anastazji P. (erotyczne immunitety)”, spisany, zredagowany i „podkręcony” przez Skoczylasa, powstał podobno w trzy tygodnie. Ukazał się w listopadzie 1992 roku, od razu zyskując status bestsellera.
„Takiego przeboju dawno nie było. Kolejki ustawiające się przed księgarniami na długo przed ich otwarciem, to obrazek, jakiego księgarze nie widzieli już od kilku lat. Bukiniści mówią, że od czasów „Alfabetu” Urbana nic nie sprzedawało się tak dobrze” – opisywała „Gazeta Stołeczna”.
„Hrabianka” wspominała intymne przygody z politykami różnych opcji.
„O Leszku Millerze krążyła po Sejmie fama, że to świetny kochanek. Która dziewczyna nie chciałaby sprawdzić? Sprawdziłam. Zgadza się: w łóżku jest świetny!” - wspominała Anastazja P.
O Aleksandrze Kwaśniewskim pisała: „Powiedział, że on bez robienia sobie przyjemności może przez dwie godziny zadowalać każdą kobietę. Ucieszyłam się i od razu poszliśmy znowu do łóżka, chciałam to przeżyć. Po czym... było tak samo, jak za pierwszym razem, czyli czysta prokreacja. Trwało to zaledwie kilka minut...”.
We wspomnieniach Domaros Stefan Niesiołowski był erotomanem, a wspominany już Andrzej Kern niewyżytym samcem o agresywnych skłonnościach. Natomiast posłowie z PSL lubili podobno trzy rzeczy: „pić, p......ć i bić się”.
Tajemnice szafy Lesiaka
Książka Domaros stała się sensacją, jednak jej bohaterowie niechętnie odnosili się do zarzutów. Kwaśniewski czy Miller w ogóle nie komentowali sprawy, Kern twierdził, że autorka nawet nie zasługuje na to, by się z nią procesować, tylko Niesiołowski wygrał sprawę z łódzkim dziennikiem, który przedrukowywał fragmenty „Pamiętnika”.
Domaros okazała się gwiazdą jednego sezonu. W następnych latach usiłowała podtrzymać sławę, publikując kolejne książki, wydała też płytę zatytułowaną „Oczy Stefana”, jednak z czasem budziła coraz mniejsze zainteresowanie. Podobno próbowała sił w biznesie (szefowała m.in. firmie handlującej węglem), a także pracowała jako barmanka w Japonii.
Dziesięć lat temu jej nazwisko pojawiło się w kontekście sprawy tzw. szafy Lesiaka. Jan Lesiak, pułkownik Urzędu Ochrony Państwa, miał w 1993 roku przygotowywać plan działań operacyjnych skierowanych przeciwko ówczesnej prawicy.
Z nieoficjalnych informacji wynikało, że Domaros mogła być agentką UOP, który udostępniał kobiecie mieszkania, w których spotykała się z politykami i pokrywał jej wydatki. Sprawę Lesiaka umorzono jednak ze względu na przedawnienie karalności czynu. Pełnej prawdy o Anastazji P. do dziś nie poznaliśmy.
Zobacz także: Kobiety wielkich przywódców