Srebrne pokolenie na rynku pracy. Urszula i Wacława z dnia na dzień musiały się przekwalifikować
05.03.2020 17:24, aktual.: 08.03.2020 13:52
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Generacja 50+ zwana jest też srebrnym tsunami. Niestety stereotypy i niedostosowanie miejsc pracy do warunków osób po pięćdziesiątce nie ułatwiają im aktywności zawodowej. W takiej sytuacji znalazły się Urszula i Wacława, które z dnia na dzień musiały porzucić swój fach.
Paulina z Łodzi jest córką 56-letniej Urszuli. W tajemnicy przed mamą od razu zgodziła się opowiedzieć jej historię. Uważa, że trzeba nagłaśniać sytuację kobiet, które w dojrzałym wieku mają problem ze znalezieniem pracy. – Mama nie ma wielkich oczekiwań. Po prostu chce godnie żyć – mówi.
Z pracy w biurze do dyskontu
Pani Urszula całe życie wykonywała prace biurowe. Nie zarabiała kroci, ale spokojnie starczało jej, by utrzymać rodzinę. Tuż przed 50-tką wylądowała na bruku. – Firma, w której pracowała, zbankrutowała, a mama z dnia na dzień została zwolniona – wyjaśnia Paulina.
Mama Pauliny początkowo szukała pracy w swoim zawodzie. Wysyłała CV, była zapraszana na rozmowy kwalifikacyjne. Jednak na tym koniec. "Doceniamy pani doświadczenie, ale finalnie zdecydowaliśmy o zatrudnieniu kandydata, którego umiejętności w większym stopniu spełniały potrzeby stanowiska" – tak brzmiała najczęściej informacja zwrotna, którą dostawała. O ile w ogóle ją dostawała. Potencjalni pracodwacy często nie odpowiadali na jej aplikacje albo po rozmowie nie oddzwaniali.
Pani Urszula nie sądziła, że w wieku 49 lat, z wieloletnim doświadczeniem, będzie miała problemy ze znalezieniem pracy. Chciała jedynie spokojnie dożyć do emerytury. – Nic nie mogła znaleźć, więc zdecydowała się pójść do supermarketu. Do jej głównych obowiązków należy obsługa klienta, wystawianie towaru na półkach i praca na kasie. Wiadomo, że żadna praca nie hańbi, ale choć mama nie mówi o tym na głos, czuje, że ta zdecydowanie jest poniżej jej kwalifikacji. Na starość poczuła gorzki smak rozczarowania – mówi Paulina.
– Doszła do tego choroba stawów, boli ją, nie daje rady. Do tego jeszcze zmarła jej mama, moja babcia. Nagle dojrzałej kobiecie życie wymknęło się spod kontroli… I tak ciągnie już szósty rok – dodaje.
Z raportu "Pokolenie 50+ w pracy – prawda i stereotypy" (BIGRAM, Essilor Polonia, listopad 2019, próba badawcza – 455 osób) wynika, że w badanej grupie 31 proc. respondentów miało dyplom wyższej uczelni, a 59 proc. tytuł doktorski lub ukończone studia podyplomowe. Ponad połowa ankietowanych "silversów" podkreśliła, że zna język angielski na poziomie zaawansowanym.
Belferka zamieniła się w opiekunkę osób starszych
65-letnia pani Wacława również należy do srebrnego pokolenia. Wyjaśnia, że jej generacja charakteryzuje się tym, że przez całe życie wykonuje ten sam zawód. – Złapią się jednej posadki i najchętniej do emerytury siedzieliby tam – mówi roześmiana.
Pani Wacława przez lata pracowała jako nauczycielka języka polskiego, przygotowywała uczniów do matury. Była też tłumaczką. Jej konikiem jest literatura polska. – Uwielbiałam tę pracę, kochałam rozmawiać z młodzieżą. Tuż przed rozpoczęciem wieku ochronnego musiałam porzucić to zamiłowanie do literatury… – opowiada.
W wieku 55 lat nagle musiała zderzyć się z nową rzeczywistością. Zostawił ją mąż, pozostawiając po sobie długi. – 5 kredytów i 20 wierzycieli. Harowałam od rana do wieczora i nie udawało mi się ich spłacić. Dodatkowo pod Warszawą są wysokie koszty życia, a zawód belfra był wówczas mało opłacalny – wyjaśnia.
Kobieta była wycieńczona – zwłaszcza psychicznie. Nagle, po 50-tce, musiała szukać pracy, która da jej środki na spłatę długów. Była pod kreską. I tak trafiła na firmę ATERIMA MED, która organizuje wyjazdy do Niemiec, gdzie zatrudniają opiekunki do osób starszych.
– W Podkowie miałam piękne mieszkanie. Zostawiłam wszystko i wyjechałam – mówi. Na początku była przerażona. Choć zna niemiecki, nie mogła przyzwyczaić się do dialektu. – W życiu nie przypuszczałabym, że będę musiała wykonywać taką pracę – dodaje.
Pani Wacława pracowała w Niemczech 10 lat. Praca ta nauczyła ją pokory, do tego była bardzo dobrze płatna. Teraz, gdy jej sytuacja materialna się poprawiła, wróciła do Polski.
Skontaktowaliśmy się z Anną Ciołek, Kierownikiem Zespołu Rekrutacji ATERIMA MED, by dowiedzieć się, jak kobiety 50+ są postrzegane na rynku pracy.
– Z doświadczeń naszych rekruterów wynika jednak, że kandydatki zgłaszające się do pracy to w zdecydowanej większości osoby, które wykonywały wcześniej inne zawody. Mamy też kandydatki z grupy 50+, które decydują się wejść na rynek pracy ponownie. W ostatnich latach miały przerwę w aktywności zawodowej, bo np. opiekowały się rodziną, a teraz chcą wrócić i doświadczają trudności w znalezieniu pracy. Podobnie jest w przypadku kobiet, które z jakichś przyczyn pracę straciły, a po przerwie ponownie chcą pracować w swoim dotychczasowym zawodzie. Nagle spotykają się z nowymi wymaganiami i często właśnie to stanowi dla nich silny bodziec do podjęcia decyzji o zmianie branży – wyjaśnia.
Ciołek przyznaje również, że osoby po 50. roku życia mogą posiadać kompetencje cenione przez pracodawców. – Wbrew pozorom istnieją branże bardzo sprzyjające osobom z grupy wiekowej 50+. Ich doświadczenie życiowe i dojrzałość pozwalają dobrze radzić sobie w rozmaitych sytuacjach, również tych wymagających, a których przecież nie brakuje w żadnej pracy – tłumaczy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl