Blisko ludzi"Kobieta chirurg jest jak świnka morska. Ani świnka, ani morska". Oto, co słyszą kobiety na wysokich stanowiskach

"Kobieta chirurg jest jak świnka morska. Ani świnka, ani morska". Oto, co słyszą kobiety na wysokich stanowiskach

"Kobieta chirurg jest jak świnka morska. Ani świnka, ani morska". Oto, co słyszą kobiety na wysokich stanowiskach
Źródło zdjęć: © Getty Images
23.02.2020 11:31, aktualizacja: 23.02.2020 12:22

Że mają zespół napięcia przedmiesiączkowego. Że pewnie awansowały przez łóżko. Że mają zbyt delikatne rączki, by trzymać skalpel. Kobieta, która osiągnęła zawodowy sukces, wciąż skazana jest na seksistowskie, niewybredne komentarze i uszczypliwości pod swoim adresem. Niektóre są tym tak zmęczone, że wolą zmienić pracę.

Gdy kobieta zajmuje dobrze płatne, prestiżowe stanowisko, jej kompetencje często są kwestionowane, a ona sama nie jest traktowana poważnie. Agata mówi, że dla reszty zespołu jest "panią Agatką", podczas gdy kolega na równorzędnym stanowisku jest "panem kierownikiem". Owszem, bywa "panią kierownik" – gdy dyrektor chce skomentować jej… wygląd.

– Usłyszałam: "pani dyrektor, co za nogi". Albo: "taka drobna kobieta, a taki silny uścisk dłoni". Odniesienia do seksu i wyglądu są normą – opowiada Agata. Podobne przykłady można mnożyć.

"Ma pani kwalifikacje, ale będzie pani rozpraszać kolegów"

Ania wspomina historię, która wydarzyła się już jakiś czas temu. – Byłam wtedy świeżo po studiach informatycznych, które ukończyłam jako jedyna kobieta. Dyplom z wyróżnieniem, masa doświadczenia i sukcesów. Poszłam na rozmowę o pracę do działu IT dużej korporacji. I usłyszałam od pana dyrektora: "pani Aniu, ma pani świetne kwalifikacje, CV i doświadczenie, ale nie zatrudnię pani, bo mam w dziale samych mężczyzn i będzie ich pani rozpraszała. Poczują się gorsi, jak zatrudnię kobietę. Chyba pani rozumie".

Świat idzie do przodu i choć o dyskryminacji w pracy ze względu na płeć mówi się coraz więcej, Kinga podkreśla, że sytuacje takie jak powyższe przytrafiały jej się od 2005 roku aż do teraz, zarówno w dużych miastach, jak i w małych miejscowościach. W tym czasie zajmowała stanowiska kierownicze różnego szczebla, od szefa działu do prezesa zarządu spółki kapitałowej związanej z ochroną i zarządzaniem obiektami i firmami.

– Najczęstsze teksty i zachowania kierowane bezpośrednio i pośrednio do mnie: "chyba masz zespół napięcia przedmiesiączkowego/przed okresem jesteś/okres masz?", "chyba masz syndrom niedopchnięcia", "nie będzie mi tu gówniara wymyślać" – mówi równorzędny, niezależny ode mnie pracownik tej samej firmy. Albo "proszę mi tu nie czarować oczami" – mówi reprezentant drugiej strony w trakcie ciężkich negocjacji i tak dalej – wymienia.

Kinga przyznaje, że na porządku dziennym było ignorowanie jej obecności na zebraniach, na których byli sami faceci. Plus ona. – Częste było też rozpowszechnianie informacji o "przezłóżkowym" sposobie zdobycia awansu, a także odsunięcie się "koleżanek" po awansie oraz robienie drobnych, ale zauważalnych przykrości i uszczypliwości. Moje spostrzeżenie jest takie, że najgorsi są faceci z roczników poniżej 1970 i zdecydowanie gorzej jest w małych ośrodkach – przyznaje moja rozmówczyni.

Zbyt delikatne rączki, by trzymać skalpel

Dyskryminację na wysokich stanowiskach wyraźnie widać w służbie zdrowia. Popularny "dowcip" lekarzy brzmi: "Kobieta chirurg jest jak świnka morska. Ani świnka, ani morska".

Chirurgia to szczególnie zmaskulinizowana gałąź ochrony zdrowia. Kiedy pytam kilka osób, jak wiele kobiet-chirurgów znają, tylko raz pada odpowiedź: "Znam. Jedną". Dla reszty to niemal egzotyka. Katarzyna mieszka na północy Polski, pracuje w wojewódzkim szpitalu. Kiedy wybierała specjalizację z chirurgii ogólnej, wciąż słyszała te same sugestie: że chirurg musi być wyzuty z emocji, do bólu precyzyjny, opanowany, wytrwały, silny – psychicznie i fizycznie. – Miałam te cechy, ale podawano je w wątpliwość. Wszyscy wychodzili z założenia, że jako kobieta nie dam w chirurgii rady – wspomina Katarzyna.

Zawzięła się i chirurgiem została. Szybko jednak przekonała się, że w oczach mężczyzn-lekarzy powinna być pielęgniarką albo co najwyżej… badać dzieci, zwłaszcza że Katarzyna, choć dobiega trzydziestki, zachowała dziewczęcą urodę.

– Ordynator był prawdziwym seksistą – opowiada. – "Pani Kasiu, czy pani nie ma zbyt delikatnych rączek, by trzymać skalpel?", "pani Kasiu, czy nie jest pani zbyt grubo ubrana? Na bloku jest gorąco, nie ma się co przegrzewać". Sugerował, żebym się rozebrała? A już szczęka mi opadła po tym, jak stwierdził, że pewnie niedługo urodzę dziecko, pójdę na macierzyński i wszystkim narobię kłopotu. Nie mogłam w to uwierzyć. Duże miasto, XXI wiek. Na szczęście wkrótce odszedł, a ja nauczyłam się olewać takie teksty – opowiada.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) w dokumencie z marca 2019 roku zwraca uwagę, że w ochronie zdrowia kobiety stanowią 70 proc. personelu, ale tylko 25 proc. piastuje kierownicze role. Według WHO luka wynika m.in. ze stereotypów, dyskryminacji oraz z faktu, że męska płeć jest uprzywilejowana. W służbie zdrowia obowiązki wciąż dzielone są na "męskie" i "żeńskie". Kobiety częściej zajmują niższe stanowiska, które są gorzej opłacane i mniej prestiżowe.

Badania Eurostatu z 2019 roku pokazały, że w Europie kobiety stanowią 36 proc. kadry menedżerskiej (w Polsce ponad 46 proc.). Statystyki wyglądają coraz lepiej, jednak naukowcy z Uniwersytetu Harvarda alarmują, że choć coraz więcej kobiet piastuje wysokie stanowiska, nie zmienia się stereotypizacja wizerunku kobiet w mediach, podział obowiązków domowych czy dostęp do funduszy inwestycyjnych. Nie zacierają się także różnice pomiędzy wysokością wynagrodzeń.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (290)
Zobacz także