Świąteczna gorączka kurierek. "Taka drobna pani i jeździ takim wielkim autem"

Końcówka listopada i grudzień to tygodnie wyprzedażowo-świątecznego szaleństwa zakupów. Więcej ludzi przemierza wtedy galerie handlowe i buszuje po stronach internetowych w poszukiwaniu najlepszych prezentów. Kurierki zgodnie przyznają, że ostatni miesiąc w roku to bardzo intensywny czas w ich pracy. - Normalnie na rejonie mam do 90 paczek, okres świąteczny pokazuje podwójny wzrost liczby przesyłek - wylicza Iza, która dowozi klientom paczki już od kilku lat.

Kobiety również pracują w branży kurierskiej
Kobiety również pracują w branży kurierskiej
Źródło zdjęć: © Getty Images | Maskot .

Choć pracują w tym zawodzie już od dłuższego czasu, często spotykają się ze zdziwieniem ze strony klientów, że wybrały akurat ten zawód.

- Czasem, gdy ludzie oddzwaniają na SMS-a wysłanego przez firmę z informacją o doręczeniu przesyłki, są zmieszani i pytają się, czy mogliby dostać telefon do kuriera. Nie wierzą, że kobieta może nim być, są zdziwieni, słysząc damski głos - mówi Klaudia.

Podobne przemyślenia ma Julia, która nieraz wprawiła ludzi w osłupienie, głównie mężczyzn, którzy nie spodziewali się, ile rzeczywiście waży dostarczona paczka.

- Byli zdziwieni, że w ogóle jestem w stanie to podnieść. Czasem bywało tak, że myśleli, że przesyłka jest lekka, bo ja ją niosę, a potem prawie padali na ziemię, bo nie spodziewali się takiego ciężaru - wspomina.

Najbliższe tygodnie będą dla kurierek naprawdę intensywne. Tuż przed świętami przesyłek do dostarczenia jest znacznie więcej. Dodatkowo zadania nie ułatwia załamanie pogody. Zwiększona liczba kursów, mróz, korki - a przy tym presja, aby wszystko dowieźć na czas.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Black friday przy okresie świątecznym to jest nic"

Iza mówi, że w swoim zawodzie musi działać szybko i dokładnie. Oprócz doręczania paczek odbiera telefony, dokładnie studiuje mapę swojego rejonu, aby uniknąć sytuacji, w której jeździ w to samo miejsce kilka razy. Zanim wyjedzie w trasę, czeka ją jeszcze skanowanie paczek po pobraniu ich z magazynu. Przyznaje, że grudzień w zawodzie kuriera jest wyjątkowo intensywnym okresem.

- Od rozpoczęcia dnia w magazynie, w którym skanuję paczki, a później układam je w busie, dziennie w pracy spędzam 10-12 godzin. Normalnie na rejonie mam tak do 90 paczek, okres świąteczny pokazuje podwójny wzrost liczby przesyłek. Są osoby, które prezenty zamawiają ze sporym zapasem, ale są też i takie, które robią zakupy na ostatnią chwilę. Tych z reguły jest więcej - tłumaczy kurierka.

Jak zachowują się sami klienci, których dotknęła świąteczna gorączka? Różnie. Iza przyznaje, że z niektórymi trudno się dogadać: nie mogą się zdecydować, czy płacić kartą, czy gotówką, kogoś nie ma w domu, jeszcze ktoś inny prosi, by kurierka poczekała kilka minut.

- Zawsze staram się iść z klientami na kompromisy. Niestety, kiedy mam 160-180 paczek do dostarczenia nie jestem w stanie na każdego czekać - podkreśla.

Czy klientów dziwi, że paczkę doręcza kobieta? Iza przyznaje, że reakcje są naprawdę różne. Ma jednak listę ulubionych komentarzy, które słyszy dość często w pracy.

- "Taka drobna pani i jeździ takim wielkim autem", "Pani to na modelkę, a nie kuriera", "Ojeju, a nie za ciężka taka praca?" - to moje ulubione. Natomiast klienci, których obsługuję od lat, są już do mnie przyzwyczajeni. Zdarza się, że dzwonią zapytać, czy nie będę potrzebowała pomocy, jeśli mam ciężką paczkę - dodaje kurierka.

"O, pani kurier!"

Ewa rozwozi przesyłki w jednym z wojewódzkich miast i po okolicznych wioskach. Kurierką została trochę z przypadku. Lubi swoją pracę, choć nie zawsze jest łatwo. Zdarzały się i naprawdę niebezpieczne sytuacje - wjechanie w zaspę, problemy z przegryzioną przez psa oponą czy wpadnięcie w poślizg.

- W moim rejonie wciąż jestem nowością. Najczęściej słyszę ‘o, pani kurier!’. Ogólnie klienci są super. Panowie zawsze pomagają wnieść te cięższe przesyłki. Mam też swoje ulubione panie, które zawsze cieszą się na mój widok - przyznaje Ewa.

W ostatnim czasie najwięcej paczek rozwozi z popularnego sklepu dla dzieci.

- W zasadzie ludzie są mili prawie przez cały rok, ale właśnie przed świętami zaczyna się lekka nerwówka. Klienci już zamawiają prezenty. Czasem zdarza się, że nie zdążę dojechać na miejsce i paczka zostaje doręczona kolejnego dnia. Na miejscu okazuje się, że była potrzebna na wczoraj… - opowiada.

"Zimą momentami jest niebezpiecznie"

Julia rozwożeniem przesyłek zajmuje się od kilku lat. Obecnie dostarcza paczki klientom w Niemczech. Przyznaje, że początkowo ludzie faktycznie byli zdziwieni, że kobieta podjęła się tego zawodu. "Taka mała pani, a takie wielkie auto" - takie stwierdzenia słyszała bardzo często. Dwa lata później widzi jednak, że klienci oswoili się z sytuacją i kobieta-kurier nie jest już czymś tak niezwykłym. Choć nie pracuje w Polsce, Julia już od końca listopada widzi, że ludzie zamawiają coraz więcej i więcej.

- Myślę, że głównie ze względu na promocje i nadchodzące święta. To jest chyba najgorszy moment. Jednak sama liczba przesyłek nie jest największym problemem. Zimą zmieniają się warunki na drodze, momentami jest niebezpiecznie - zauważa.

Kurierka dodaje, że przy zwiększonej liczbie przesyłek, kiedy zaczynają się mrozy i ludzie nie za bardzo wiedzą, jak dostosować jazdę do panujących warunków, czas pracy się wydłuża.

- Urządzenia czasem odmawiają posłuszeństwa, wariują wyświetlacze. Na mrozie częściej zdarzają się takie sytuacje, że samochody nie chcą odpalić. Pracę zaczynamy wcześnie, jest ciemno, bardzo zimno. Plecy, kolana to wszystko dostaje w kość. Trzeba uważać, bo można sobie bardzo łatwo zrobić krzywdę - tłumaczy.

"Kto by chciał pracować po 17 godzin?"

Okres świąteczny i black friday są dla kurierek wyzwaniem. Według Klaudii przede wszystkim fizycznym.

- My jako kobiety nie mamy takich predyspozycji fizycznych, jak mężczyźni, a wykonujemy tę samą pracę. Paczki często ważą nawet ponad 30 kilogramów. I jeżeli taka paczka ma być wniesiona na czwarte piętro, to naszym obowiązkiem jest ją tam dostarczyć - tłumaczy.

Wraz z początkiem grudnia odczuwa, że przesyłek, które teraz napływają, jest zdecydowanie więcej niż w inne miesiące w ciągu roku. Zwiększona liczba paczek przekłada się na czas pracy. Klaudia zaczyna swoją zmianę wcześniej, kończy później. Wyraźnie czuje presję czasu. W ciągu dnia bowiem nie tylko dostarcza, lecz również odbiera przesyłki od firm, które działają w określonych godzinach.

- Klienci zamawiają teraz więcej, są bardziej niecierpliwi, roszczeniowi, niestety często spotykamy się z zupełnym brakiem zrozumienia. Dla kogoś nie jest problemem poczekać 10 minut, jeżeli znajduje się w domu, a dla nas jest to duże opóźnienie w pracy. Kiedy, powiedzmy, mam 100 przesyłek do doręczenia i na każdej miałabym czekać po 10 minut, mój czas pracy mocno się wydłuży. Bo ktoś nie może znaleźć portfela, bo żona zamówiła przesyłkę i mąż nie wie, czy ma za to zapłacić, pani na chwilę wyszła do sklepu, ale zaraz wróci. To by mi dało 17 godzin pracy. Chyba nikt nie chciałby 17 godzin pracować - stwierdza Klaudia.

Oczywiście są też miłe sytuacje i, co podkreśla kurierka, przeważnie zdarzają się w okresie świątecznym. Klaudia z uśmiechem wspomina starszą panią, która nie pozwoliła jej wyjść od siebie z mieszkania bez garści świeżo upieczonych pierniczków.

Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
premiumkurierkurierzy

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (46)