Sylwester Marzeń koszmarem? Imprezowicze dają się góralom we znaki
Miano zimowej stolicy Polski wiąże się z wieloma wyrzeczeniami, z czego najbardziej zdają sobie sprawę mieszkańcy Zakopanego. Hałdy śmieci, gigantyczne korki i tłumy pijanych imprezowiczów to cena, jaką muszą zapłacić za ugoszczenie rekordowej liczby turystów.
W 2016 roku Jacek Kurski, ówczesny prezes Telewizji Polskiej, przeniósł koncert sylwestrowy organizowany co roku przez TVP z Wrocławia do Zakopanego.
- Do Zakopanego co roku przyjeżdża 200 tys. ludzi, którzy witają w tym mieście nowy rok. Mamy więc do czynienia z ogólnopolskim sylwestrem. Zakopane jest miejscem magicznym, dlatego szykuje się fenomenalna impreza - mówił przed laty dziennikarzom.
Rekordowa liczba turystów przekłada się na rekordowe zyski hotelarzy i przedsiębiorców, ale również korki, hałas, sterty porozrzucanych butelek i nieczystości.
Miasto chce z tym walczyć, dlatego rekordowa w tym roku będzie również liczba przenośnych szaletów. Czy to wystarczy? Górale są sceptyczni, ale zdają sobie sprawę, że to cena, jaką płacą za bycie turystyczną potęgą.
Koszmar czy marzenie?
- Już od tygodnia śni mi się ten Sylwester Marzeń - mówi Marzena, mieszkanka Zakopanego. - Ale to są raczej koszmary - dodaje. Doskonale pamięta, jak rok temu obudziła się 1 stycznia po sylwestrowej nocy. Pracuje w ochronie zdrowia, a tego dnia miała dyżur i musiała rano jechać do pracy.
- Gdy wyszłam z domu, moim oczom ukazał się stos porozbijanych butelek, kolorowych serpentyn, paczek po chipsach, a nawet rolek papieru toaletowego. Niestety, nie mogłam też wyjechać z domu, bo mój samochód został zastawiony przez inny z warszawską rejestracją i w efekcie spóźniłam się do pracy - wyznaje.
Hałdy śmieci, gigantyczne korki, tłumy pijanych imprezowiczów. To cena, jaką co roku mieszkańcy Zakopanego płacą za miano zimowej stolicy szampańskiej zabawy. Niektórzy przyznają jednak, że tak było od zawsze, nie tylko wtedy, gdy świętowaniu przygląda się czujne oko kamery publicznego nadawcy.
- Bez względu na to, czy TVP organizuje sylwestra, czy też nie, przez Krupówki w tym czasie przelewa się masa ludzi. Wielu z nich organizuje sobie zabawę na własną rękę. Za czasów, gdy nie organizowano sylwestra w Zakopanem, wszystkie okna na Krupówkach były zabijane dechami, bo rozbawiony tłum szalał bez opamiętania. Teraz szaleje pod okiem policji i to jest jedyna dobra wiadomość - przyznaje Urszula, mieszkanka Zakopanego.
Podobnego zdania jest Marta, również mieszkanka zimowej stolicy Tatr. - Pamiętam czasy sprzed Sylwestra Marzeń, gdy Krupówki były zabite podwójnym dechami, bo butelki latały wszędzie. Teraz mimo wszystko jest trochę spokojnej. Co do turystów, no cóż, z jednej strony, z nich żyjemy i wiadomo, że w tym okresie można najlepiej zarobić i po prostu trzeba to przeżyć. Nie wiem, co ludzi tutaj przyciąga, ale mam wrażenie że niezależnie od tego, jak wysokie będą ceny, ludzie i tak przyjadą - stwierdza.
Zauważa jednak, że klienci z wypchanymi portfelami bywają bardziej roszczeniowi. - Obowiązuje zasada "dużo zapłaciłem, to wszystko mi wolno" - wyznaje.
Dodaje, że najbardziej przeszkadzają jej rozrzucone wszędzie śmieci i wrzaski pod oknami. Wiele osób wskazuje również na uporczywy problem nieczystości, a dokładnie "załatwianie potrzeb byle gdzie" i "defekowanie w każdym zakamarku".
Wszystkie ręce na pokład
- Dbaniem o bezpieczeństwo na terenie imprezy zajmuje się Telewizja Polska. Do naszych obowiązków należy patrolowanie terenu całego Zakopanego. Jak co roku, zaangażowane jest w to wiele zespołów. W sylwestrową noc zjeżdżają się tu tłumy - mówi Wirtualnej Polsce Marek Trzaskoś, komendant Straży Miejskiej w Zakopanem.
Wszyscy postawieni są już w stan najwyższej gotowości, choć wciąż jest jeszcze wiele do zrobienia. - W nocy z 30 na 31 grudnia będziemy tworzyć korytarze życia prowadzące do szpitala, które umożliwią karetkom sprawne poruszanie się. To standardowy proceder w sytuacji, gdy kumulacja ludzi jest większa. Musimy zabezpieczyć miejsca podwyższonego ryzyka, szczególnie ciemne alejki i wąskie uliczki, w których może wydarzyć się tak naprawdę wszystko - przyznaje komendant.
Obowiązuje zasada "wszystkie ręce na pokład". Do Zakopanego przyjeżdżają w tym okresie funkcjonariusze policji z całej Polski. - Są bardzo dobrze wyposażeni. Posiadają specjalistyczny sprzęt budzący respekt wśród turystów. Działania Straży Miejskiej będzie wspomagać również firma ochroniarska.
Zobacz też: Sylwestrowe kreacje. Poznaj różne opcje
Śmierdzący problem
Korzystając z doświadczenia poprzednich lat, władze miasta stawiają przede wszystkim na zapewnienie odpowiedniej infrastruktury. Chodzi tu szczególnie o liczbę przenośnych toalet.
- W pierwszym roku mieliśmy problem z dużą liczbą turystów, którzy wchodzili na teren dużych osiedli mieszkaniowych i załatwiali tam swoje potrzeby fizjologiczne. To było niezwykle uporczywe dla mieszkańców. W następnych latach, jak również i w tym roku, mając już duże doświadczenie, czynimy starania, aby do tego nie dopuścić. Po pierwsze ustawiamy tam zwiększoną liczbę patroli, a po drugie - zabezpieczyliśmy rekordową liczbę przenośnych toalet. Nie licząc tych znajdujących się na terenie imprezy, które zapewnia organizator.
Nagminnie łamany jest też zakaz odpalania fajerwerków. Przypomnijmy, że radni Zakopanego 23 grudnia przyjęli uchwałę, która zakazuje puszczania sztucznych ogni przez cały rok. - Przepis nie dotyczy jednak prywatnych posesji, a ustalenie, skąd dokładnie zostały wystrzelone, często jest problematyczne - tłumaczy Marek Trzaskoś.
Oprócz problemów natury czysto sanitarnej, co roku wraca kwestia nielegalnego handlu, który w ten dzień kwitnie. Kolejną bolączką jest tak zwane parkowanie na oślep. - Wszyscy chcą zaparkować jak najbliżej centrum, często robiąc to na zakazie, przy bramie lub na parkingach osiedlowych przeznaczonych dla mieszkańców. Dlatego apelujemy, aby korzystać z komunikacji miejskiej, a parkować nieco dalej od ścisłego centrum - mówi Trzaskoś.
Komendant przyznaje, że dla służb priorytetem jest bezpieczeństwo. - Policja co roku odnotowuje incydenty związane z nadmiernym spożyciem alkoholu, ale ich liczba nie jest porażająca i zbliżona do lat, w których w mieście nie organizowano imprezy sylwestrowej. O dziwo (i na szczęście!) w poprzednich latach nie dochodziło do żadnych ekscesów czy większych bójek. Jest dużo pojedynczych awanturników, ale policjanci bardzo szybko potrafią się nimi zająć - tłumaczy.
Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski