Jakoś tak się ułożyło na tym świecie, że mężczyzna może dowolnie i zgodnie z prawem zarządzać swoim ciałem i zdrowiem. A kobieta co chwila tłumaczyć się musi z tego, co z tym ciałem chce robić. Nie, to nie będzie tekst o aborcji - chociaż żołądek mi się wywraca na drugą stronę, kiedy pomyślę sobie, że w życie miałaby wejść ustawa jeszcze gorsza niż obecny „kompromis”. Będzie swojsko i nie tak patetycznie - o cyckach.