„Codziennie to samo: kanapki do szkoły dla Janka, owoce dla Zosi. Sprzątanie, pranie, znowu zabawki porozrzucane po pokoju… Potem zakupy, obiad, wszystko szybko, bo Zosia wraca ze szkoły, powinna zjeść coś ciepłego i usiąść do lekcji. Były chwile, gdy chciałam uciec, pobyć sama. Marzyłam: kiedy oni wreszcie dorosną…