Do Marty Lempart, stojącej za "Czarnym Poniedziałkiem", odezwała się "pani medialno-filmowa". Zaproponowała zrobienie reportażu o Polsce i protestach. – Tłumaczę, żeby pokazać, jak protestuje, musi wziąć artystyczną d… w troki i pojechać – powiedziała jej Lempart. Co było dalej, wytrąciło działaczkę z równowagi.