Pamiętam jak przez mgłę, działo się to chyba jeszcze w czasach gimnazjalnych: byłam na “Indyku” Mrożka w Teatrze Polskim. Momentami przedstawienie było tak komiczne, że śmiałam się tak głośno, że gdyby pani w rzędzie przede mną nosiła kapelusz , to moje rechoty zmiotły by ten jej kapeluszniczy okaz z głowy.