Taniec ukształtuje Ci sylwetkę
Zamiast męczyć się na bieżni albo bić rekordy na rowerku treningowym coraz więcej osób woli połączyć przyjemne z pożytecznym i zrzucić zbędne kalorie pląsając w rytm ulubionej muzyki.
09.02.2009 | aktual.: 25.05.2010 17:56
Moda na zdrowe życie i szczupłą sylwetkę raczej nigdy nie przeminie. Za to moda na katowanie się na siłowni i w klubach fitness powoli zdobywa znaczącą konkurencję. Zamiast męczyć się na bieżni albo bić rekordy na rowerku treningowym coraz więcej osób woli połączyć przyjemne z pożytecznym i zrzucić zbędne kalorie pląsając w rytm ulubionej muzyki. Szkoły tańca przeżywają ogromny boom. I nie można już wszystkiego zwalić tylko na „Taniec z gwiazdami”. Bo jak wytłumaczyć tłumy zjawiające się na lekcjach tańca brzucha, albo rosnące zainteresowanie flamenco? Egzotyczne formy tańca zdobywają coraz większą popularność. Powstają kursy salsy i innych tańców latynoskich, popularność tańca brzucha sprawiła, że pojawiła się także możliwość nauki pląsów jak z filmów z Bollywood.
Kto najczęściej próbuje takich nowości?
- Panie – mówi Robert Słucki ze szkoły El Duende. – Panowie też się zdarzają, ale to rodzynki. No i szybciej się zniechęcają, szczególnie przy tak trudnych formach jak flamenco. Wywodzący się z Andaluzji taniec podobno wciąga na całe życie, albo odrzuca na zawsze. Jest wymagający, przesycony gorącymi emocjami, wymaga niezwykłej wytrwałości i wyczucia rytmu. - Potrzebna jest tu doskonała synchronizacja ruchowa, ponieważ rytm we flamenco jest nietypowy dla naszego ucha, na 3, 4, 6 lub 3, 5, 6 – mówi Słucki - Przeciwskazań do treningów właściwie nie ma, chociaż wszystko zależy od tego w jakich warunkach się tańczy, głównie mam na myśli podłogę. Musi być wystarczająco elastyczna, a jednocześnie stabilna, przez co nie będą się męczyć stawy kolanowe oraz kręgosłup.
Osoby mające poważne problemy z kolanami powinny odpuścić sobie te zajęcia. Taniec ten opiera się głównie na stepowaniu, które za bardzo obciąży nam bolące nogi. Flamenco to nie tylko taniec i rytm, ale i cała barwna oprawa – fryzury, kostiumy, specjalne buty, kolorowe chusty, wachlarze i oryginalna muzyka, często grana w czasie zajęć na żywo.
POLECAMY:
* DANCE AEROBIK NIEJEDNO MA IMIĘ*
Podobnie jest z tańcem brzucha. Wprawdzie muzyka puszczana jest często z płyt, ale na zajęciach ważne są kostiumy i rekwizyty, cała kulturowa otoczka, która kusi egzotyką, odmiennością. W czasie wykonywania rags sharqi, bo taką nazwę nosi taniec brzucha, przydają się chusty, saggat, czyli instrumenty perkusyjne zakładane czasami na palce, pasy, bransoletki. Wszystko to przydaje się, żeby podkreślić rytm, niektóre ruchy, jak na przykład słynne shimmy, kiedy tancerka trzęsie biodrami, lub piersiami.
Ten taniec przyciąga osoby w każdym wieku i o każdej figurze. - Przychodzą 20-letnie dziewczyny i panie do 50 roku życia – mówi Jadwiga Ziehlke, instruktorka ze szkoły Belly Therapy. – Każda ma inną figurę, zdarzają się oczywiście panie z fałdkami i bardzo dobrze, przynajmniej mają czym trząść przy shimmy, lepiej wygląda też wtedy falowanie brzuchem – śmieje się. Taniec brzucha jest często reklamowany jako świetna propozycja dla pań w ciąży. Nie wszyscy są zgodni z tą teorią... - Jak to słyszę, to aż gęsiej skórki dostaję – mówi Ziehlke. – Przecież to taniec dosyć dynamiczny i wysiłkowy, opiera się na napinaniu mięśni brzucha, ręce musimy mieć umieszczone najczęściej na wysokości ramion. Dla ciężarnych to chyba nie jest najlepsza forma ćwiczeń. Za to wszystkim innym polecam. Taniec ten wzmacnia kręgosłup, mięśnie brzucha, pośladków, wykształca talię, poprawia mięśnie klatki piersiowej, dzięki temu lepiej nam się oddycha. Przestajemy się garbić, mamy ładniejszą sylwetkę.
Taniec brzucha może także mieć działanie terapeutyczne. - Można w ten sposób leczyć schorzenia psychosomatyczne. Uczymy się otwartości, przebojowości, integrujemy z grupą, w kręgu kobiet pokonujemy nieśmiałość, nabieramy zmysłowości, zaczynamy akceptować siebie.
POLECAMY:
* DANCE AEROBIK NIEJEDNO MA IMIĘ*
Orientalne rytmy przyciągają także tłumy na kursy Bollywood dance. To już forma o krótszej historii, która powstała na bazie choreografii pojawiającej się w filmach produkowanych w indyjskim Hollywood. Oparty jest z reguły na elementach tańca Bharata Natyam lub katak, tego samego, które zainspirowało powstanie flamenco. Muzyka jest w tym przypadku siłą rzeczy bardziej współczesna, ale dla nas wciąż egzotyczna i atrakcyjna.
Dla tych, którzy wolą gorące rytmy z nieco innych rejonów idealna jest salsa. Popularność tego tańca porównać już można do kultu. Powstają szkoły specjalizujące się w tym gatunku, kluby, w których króluje salsa, zaczęły powstawać programy ćwiczeń fitness w oparciu o salsę. Taniec ten wzmacnia naszą wytrzymałość, jego dynamika pozwala nam stracić dużo kalorii, ze względu na intensywną pracę rąk i nóg świetnie modeluje nam te części ciała oraz okolice talii, ujędrnia także pośladki. Poprawia naszą koordynację, dodaje naszym ruchom wdzięku i zapewnia świetną zabawę. No i daje nam także świetną oprawę w postaci kostiumów i przekazu kulturowego o sposobie życia i bycia Latynosów, a w szczególności Kubańczyków, bo to z ich wyspy salsa pochodzi.
Jest jeszcze afro-dance czerpiący z afrykańskich tańców ludowych wykonywany przy wtórze bębnów. Żywiołowy, wymaga od uczestników niezłej kondycji i chęci do improwizacji. Przy tych rytmach można się wyszaleć, wyrzucić z siebie dużo złych emocji i przy okazji zgubić kilkaset kalorii.
Możemy zapisać sie także na taniec „teledyskowy” funky jazz, pochodzące z Jamajki dancehall, znany z musicali Broadway Dance czy spopularyzowany przez show Lord of the Dance taniec irlandzki. Wymagają od nas tylko energii, chęci nauki i zabawy. A w zamian dają lepsze samopoczucie, zgrabniejszą sylwetkę i pełne gracji ruchy. Jest jeszcze ktoś, kto chciałby zamienić salsę na bieżnię?
POLECAMY:
* DANCE AEROBIK NIEJEDNO MA IMIĘ*