"Tomek przybiera na wadze, jego serce bije szybciej". Historia, która zmienia życie
– Wyobraź sobie młodego mężczyznę, nazwijmy go Tomek – rozpoczyna swoją opowieść znana ginekolożka i autorka bloga Mamaginekolog. Z Tomkiem zaczynają dziać się różne, niepokojące rzeczy. Najpierw zaczyna tyć, potem jego serce zaczyna bić znacznie szybciej. Jak kończy się ta historia?
25.10.2017 | aktual.: 25.10.2017 18:14
Blogerka i ginekolożka po raz kolejny postanowiła "przemycić" na Facebooku odrobinę wiedzy medycznej, dotyczącej kobiet. Tym razem publikuje post, który ma zmienić życie każdego, kto go przeczyta. Naszym zdaniem historie takie, jak ta, powinny być publikowane zamiast reklam w każdym tramwaju i autobusie. Za chwilę przekonacie się, dlaczego.
Tomek, 25-letni mężczyzna z opowieści ginekolożki, zauważa u siebie wiele budzących niepokój albo po prostu uciążliwych symptomów. – Ostatnie kilka miesięcy zaczął przybierać na wadze, jego serce od dłuższego czasu bije dużo szybciej, około sto uderzeń na minutę i jest o ponad 50 proc. bardziej obciążone. Co prawda Tomek tego nie wie, ale w jego układzie krwionośnym jest około dwa litry więcej krwi niż u jego kolegi z ławki Maćka – czytamy.
Co więcej, Maciek ostatnio bardzo często biega do toalety. Tak często, że koledzy z pracy śmieją się, że to na pewno od piwka, które tak lubi. Jednak Tomek z tej opowieści od wielu miesięcy ani piwka, ani innego alkoholu nie tknął – zakazał mu tego lekarz.
– Kilka dni temu Tomkowi zrobiło się słabo, jak stał w kolejce w Biedronce, głupio mu było przed resztą klientów, więc w końcu zostawił zakupy i na kolację na pocieszenie zjadł tabliczkę czekolady. Od razu było mu lepiej – pisze dalej ginekolożka. Co więcej, przykre dolegliwości Tomka z jej opowieści nasilają się – coraz gorzej sypia, problemy z pęcherzem nasilają się.
– Dziś jadąc do pracy Tomek wywrócił się w tramwaju - to chyba przez to, że tak urósł mu brzuch i jakoś mu trudniej utrzymać równowagę. A może to przez te zawroty głowy, które ma już od kilku miesięcy?! Nie wiadomo. Najważniejsze, że jak się wywracał, to nie upadł na brzuch, bo złapał go silny Seba. Bo Tomek wcale Tomkiem nie jest - ma na imię Ania i jest w połowie zupełnie prawidłowej ciąży – kończy historię ginekolożka.
Radzi, by jeszcze raz przeczytać ją, tym razem zdając sobie sprawę, że chodzi w niej o ciężarną kobietę. – Czy jeszcze, Tomku, Sebku i Maćku, dalej nie wiesz, dlaczego masz ustąpić miejsca Ani w kolejce czy w tramwaju? #akcja #jestemwciąży - bądź życzliwy dla kobiety ciężarnej – apeluje ginekolożka.
Redakcja WP Kobiet podpisuje się pod tym apelem rękami i nogami. Nie bądźmy obojętni, nie udawajmy, że ciężarne są niewidoczne. Zamiast gapić się w smartfona i udawać, że niezwykle interesujący stał się nagle czubek własnego buta, zwróćmy uwagę na to, czy ktoś w pobliżu nie jest w potrzebie. Prosty gest może zrobić ogromną różnicę.