Tragiczny wypadek sprzed lat na zawsze zmienił jej życie
Trzy lata temu, w Warszawie, doszło do tragicznego wypadku. Samobójca skoczył z siódmego piętra na przypadkowo przechodzącą obok budynku młodą fizjoterapeutkę, Beatę Jałochę. Dziewczyna doznała uszkodzenia rdzenia kręgowego i jest sparaliżowana od pasa w dół. O tym, jak radzi sobie w trudnej sytuacji opowiedziała w programie „Dzień Dobry TVN”.
22.06.2016 | aktual.: 22.06.2016 16:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Ja w ogóle nie odpuszczam. Jestem takim typem człowieka, który jeżeli nie zrobi czegoś teraz, to zrobi to po prostu później. Tylko tej cierpliwości też muszę się nauczyć. Chciałabym po prostu wrócić do mojego życia sprzed wypadku, w troszkę innej formie, bo na wózku. Trudne jest też to, że ciało się zmienia, bo to już nie jest ta jędrność, nie jest ten wygląd. Często też kilogramy dochodzą, więc staram się o to dbać na tyle, na ile mogę.
Bardzo chciałby wrócić do wykonywania zawodu fizjoterapeutki, gdyż, jak przyznaje, dawniej wykonywana praca od zawsze była jej wielką pasją.
Choć w dużej mierze uporała się ze swoją niepełnosprawnością, do dziś unika tematu wypadku i jego okoliczności.
- Nie chciałam na nowo przeżywać tych emocji. Głęboko to w sobie zakopałam. W tym jest tak dużo bólu - powiedziała w Dzień Dobry TVN.