U Anny nic się nie marnuje. Oszczędzanie ma we krwi
Polki potrafią żyć oszczędnie. Żeby obniżyć rachunki wykorzystują m.in. "szarą wodę", obierki po owocach i kupują u rolnika. Wiosna to też dobry moment na odświeżenie domowego budżetu i analizę wydatków w skali makro – podpowiada Dominika Nawrocka, ekspertka edukacji finansowej kobiet.
04.04.2021 10:08
Anna ma troje dzieci, mieszka w Warszawie i przyznaje, że oszczędzanie ma we krwi. Mądrego gospodarowania wydatkami i życia w stylu eko nauczyła się będąc jeszcze dzieckiem, kiedy uważnie podpatrywała mamę.
- Kiedy się wychowywałam, to były inne czasy niż teraz, ale mimo to moja mama już wtedy była pro-eko. U niej nic się nie mogło zmarnować. Starała się nie wyrzucać jedzenia czy dać rzeczom drugie życie. Zawsze w moim rodzinnym domu robiło się własne przetwory i unikało chemii. Pamiętam, że zbierało się też zioła do różnych celów - jako dodatki do dań, ale też naturalne metody leczenia – opowiada Anna Morawska w rozmowie z WP Kobieta.
Jak płacić mniej?
Znany z dzieciństwa model oszczędzania przeniosła więc do swego dorosłego życia. Nie tylko wyznaje zasadę zero waste, ale też uważnie wydaje każdą złotówkę. Nie podejmuje pochopnych decyzji zakupowych i ściśle kontroluje comiesięczne wydatki. Tym bardziej że od kwietnia 2021 roku opłaty za odpady dla mieszkańców Warszawy są naliczane według ilości zużytej wody. Oznacza to jedno: oszczędzasz wodę, mniej płacisz za rachunki.
- Kiedyś znajomy mi podpowiedział, że wodę ze zmywania naczyń używa do spłukiwania wody. Wtedy wymyśliłam sobie, że będę w ten sam sposób wykorzystywać wodę z wanny po kąpieli. Na jedno spłukanie toalety potrzeba kilka litrów wody. Tymczasem pół wanny wody po kąpieli starcza na dwie osoby w ciągu dnia – wylicza mieszkanka Warszawy. - Z kolei w drugiej łazience od 7 lat mam prysznic z perlatorem, co dodatkowo pozwala oszczędzać wodę. Różnica w rachunkach jest kolosalna – twierdzi mama trójki dzieci.
Perlator to rodzaj nakładki, którą umieszcza się na końcu kranu, co napowietrza wodę. Dzięki temu zużywa się jej niemal o połowę mniej, choć "objętościowo" nie widać różnicy. Ważne jest tylko wybranie właściwego perlatora o odpowiednim stopniu przepustowości.
Nie da się ukryć, że do ilości zużycia wody w mieszkaniach swoje dołożyła też pandemia. W związku z przejściem na zdalną pracę i nauczanie online częściej przebywamy w swoich mieszkaniach. Mimo to, dzięki tym prostym zabiegom, czynsz Anny wzrósł o około 50 zł, podczas gdy sąsiedzi z osiedla zmierzyli się z podwyżką w wysokości np. 150 czy nawet 200 zł.
Poza tym kobieta przyznaje, że pracując niegdyś w branży wodno-kanalizacyjnej, gdzie zajmowała się promocją ochrony wody, przekonała się o konieczności jej oszczędzania. Uważa więc, że pomijając kwestie wysokich rachunków, każdy powinien po prostu mniej jej zużywać, ponieważ zasoby wody na świecie kurczą się w zastraszającym tempie.
- W moim domu pijemy wodę filtrowaną, od lat nie kupuję butelkowanej – podpowiada Anna.
Rachunki pod kontrolą
Mieszkanka Warszawy uważnie przygląda się wszystkim swoim comiesięcznym opłatom. Nie wahała się zmienić dostawcy prądu, by zaoszczędzić około 270 zł rocznie. Natomiast w ramach skromnego trybu życia większość dobrej jakości, ale tanich ubrań kupuje w dyskontach i second-handach. Od lat spędza też z rodziną i przyjaciółmi wakacje pod namiotem.
Czytaj też: Zgłaszają się do nich ludzie, którzy żyją bez łazienki. "Wstydzą się prosić o pomoc"
Nocleg na polu namiotowym nad morzem czy na Mazurach jest o niebo tańszy niż w kwaterach prywatnych. Jeśli dodatkowo gotuje się we własnym zakresie i unika jedzenia w turystycznych barach, to koszt dwutygodniowego pobytu w tych atrakcyjnych miejscach okazuje się naprawdę niewielki.
Tak jak u wielu oszczędnych pań domu, także u Anny nic się w kuchni nie zmarnuje i mało rzeczy trafia do kosza.
- Z obierek jabłek robię domowy ocet jabłkowy. Nie wyrzucam też skórek z cytryn, tylko wkładam do zmywarki, co odkamienia, dezynfekuje, nabłyszcza i daje fajny zapach. Zmywarka pięknie się wtedy domywa – opowiada Anna. - Nie kupuję też nawozu do kwiatów, tylko robię go sama z drożdży rozpuszczonych w wodzie. Poza tym mam siatki do kupowania warzyw, więc nie płacę za jednorazowe reklamówki. Produkty kupuję najczęściej na wagę i u rolnika, bo mam wtedy lepszej jakości jedzenie. Dodatkowo nie generuję odpadów plastikowych – wylicza mama trójki dzieci.
Zapewnia przy tym, że mądre wprowadzanie do swojego życia oszczędnościowych nawyków nie zajmuje jej wiele czasu.
- Już się nad tym nie zastanawiam, tylko po prostu działam. Jednak wiem, że czasem człowiek nie ma w sobie takiej gotowości, żeby nawyki wprowadzać w życie i musi minąć chwila, zanim to sobie wszystko poukłada. Od czegoś jednak warto zacząć i nie odkładać tego na później. Z pewnością zauważymy spore różnice w rachunkach – motywuje mieszkanka Warszawy.
Poduszka finansowa zapewnia bezpieczeństwo
Tymczasem zdaniem Dominiki Nawrockiej, ekspertki od kobiecych finansów i autorki książki "Kobieta i pieniądze", przykład Anny pokazuje, że Polki potrafią być gospodarne i oszczędne. To właśnie panie najczęściej zarządzają domowymi budżetami i na co dzień odpowiadają za większość wydatków.
- Zaryzykuję tezę, że jesteśmy zaradne, sprytne, gospodarne, kreatywne i mądre, żeby dodatkowo jeszcze nas wszystkie zmobilizować do oszczędzania. Badania bowiem potwierdzają, że ponad połowa kobiet potrafi to robić – stwierdza Nawrocka.
- Warto jednak, a nawet trzeba oszczędzać w dłuższej perspektywie i ze względu na tzw. poduszkę finansową i emeryturę. Nie tylko dlatego, żeby opłacić rachunki w danym miesiącu czy dopiąć budżet domowy w określonym roku. Otóż statystyki emerytalne są takie, że średnia kobieca emerytura wynosi około 1700 zł. Od tego, co dzisiaj zarabiamy, odejmijmy te 1700, wtedy dowiemy się, ile wynosi tzw. luka emerytalna, którą trzeba będzie jakoś zapełnić. Na emeryturze żyjemy średnio 20 lat, więc warto mieć tego świadomość i nie uciekać od tego tematu. Łudzimy się, że to się kiedyś i jakoś samo rozwiąże, będzie dobrze i fajnie. Nie ma co się czarować, Polacy muszą zacząć oszczędzać - mówi ekonomistka.
Zobacz także: Po rozwodzie pojawia się wielki dylemat - co z nazwiskiem? Dla matek sytuacja jest patowa
To nie pandemia powinna skłonić nas do oszczędzania
Ekspertka zauważa, że kiedy pojawia się kryzys, a ludzie nie wiedzą, na czym stoją, to powstrzymują się od wydawania pieniędzy. Oszczędzamy także teraz, w czasie pandemii, bo nie podróżujemy, nie jemy na mieście, więc trochę pieniędzy dzięki temu zostaje. Jednak możemy zaoszczędzić więcej, jeśli tylko uważniej prześledzimy swoje comiesięczne wydatki.
Ekspertka podkreśla, że bez względu na pandemię, zwykle około 30-40 proc. pieniędzy co miesiąc przecieka nam między palcami, a samo oszczędzanie wody czy kupowanie w second-handach nie załatwi sprawy.
- Myślimy, że jak jesteśmy w sklepie i kupimy jakiś tańszy zamiennik, to jest ok. Zwykle szukamy oszczędności w jedzeniu i ubraniach, ale to jest tylko jedna sfera naszych finansów. Jest całe mnóstwo innych obciążających domowy budżet wydatków, których na co dzień nie widzimy i nie poświęcamy im uwagi – zauważa Dominika Nawrocka.
Podpowiada więc, by przyjrzeć się im nie przez pryzmat pojedynczego rachunku czy kredytu, a w szerszej skali, czyli wszystkich wydatków, jakie ponosimy przez cały miesiąc.
- Wiosna to dobry moment na pewnego rodzaju odświeżenie budżetu domowego. Warto usiąść na chwilę i przyjrzeć się całej swojej sytuacji finansowej, łącznie z dokumentami, ubezpieczeniami, kredytami oraz kosztami stałymi lub zmiennymi. W czasie pandemii niektórzy włączyli sobie Netfliksa, potem jeszcze Canal +, HBO i być może coś jeszcze dzieciom – wylicza ekspertka.
- Nagle nazbierało się tych abonamentów, bo także za telefon i internet, i w skali miesiąca, a potem roku wychodzi naprawdę spora kwota. Z czegoś na pewno można zrezygnować, bo pogoda coraz lepsza i będziemy więcej czasu spędzać na świeżym powietrzu, potem gdzieś pewnie wyjedziemy na wakacje (oby). Warto o taką refleksję, by sobie te rzeczy zaplanować już dziś. Dobrze być ekonomicznym, oszczędnym i zaradnym, ale też w dłuższej perspektywie – podpowiada Dominika Nawrocka, edukująca kobiety w zakresie zarządzania swoimi finansami.