Przetestowałam kokosowe nowości od Eveline Cosmetics. Wszystko zgodnie z filozofią #zerowaste!
Mówi się, że Karaiby to rejon kokosem płynący. Aby przekonać się o tym, jakie są zalety kokosowej pielęgnacji, wcale nie muszę rezerwować biletu lotniczego. Wystarczy, że sięgnę po wegańskie kosmetyki Rich Coconut od marki Eveline Cosmetics. W ich składzie, poza organicznym olejem kokosowym, znajdziemy m.in. brazylijską jagodę camu camu i ekstrakt z malin z upcyklingu. Czy nowa, tropikalna seria spełnia potrzeby mojej skóry?
Olej kokosowy to hit wśród urodowych blogerek i gwiazd, takich jak Selena Gomez czy Gisele Bündchen. Korzysta z niego również Hailey Bieber, która codziennie myje twarz żelem z dodatkiem tego składnika – jej zdaniem pięknie rozjaśnia skórę. Ponieważ pielęgnacja twarzy jest dla mnie absolutnym priorytetem, tym razem wypróbowałam kosmetyki, których bazę stanowi właśnie kokos. Wśród testowanych przeze mnie produktów z serii Rich Coconut od Eveline Cosmetics znalazły się:
Olej kokosowy – nawilża i przynosi ulgę skórze
W Malezji drzewo palmowe, z którego pozyskuje się orzechy kokosowe, traktowane jest jako dar zaspokajający wszystkie potrzeby. Jeżeli chodzi o zastosowanie oleju kokosowego w pielęgnacji, ważne jest, by korzystać z tego nierafinowanego. Po pierwsze, charakteryzuje się on pięknym i delikatnym aromatem kokosowym. Po drugie, może służyć do przygotowania domowych kosmetyków, np. peelingu czy pasty do zębów. Bardzo często polecany jest również do pielęgnacji skóry twarzy, zwłaszcza suchej i normalnej. Osoby z cerą wrażliwą, które borykają się z różnego rodzaju problemami dermatologicznymi, takimi jak zaczerwienienie skóry, również mogą pokusić się o eksperymenty z jego udziałem. Olej kokosowy redukuje zaczerwienie i uczucie ściągnięcia, a przy tym daje natychmiastową ulgę. Pomaga także odbudować i zregenerować płaszcz lipidowy skóry, chroniąc ją przed czynnikami zewnętrznymi. Skoro już w samym oleju kokosowym jest tyle dobrodziejstw, to co jeszcze znajdziemy w produktach Rich Coconut?
Brazylijska jagoda i malina z upcyklingu
Nie wiem jak wy, ale ja zawsze zwlekam z demakijażem do późnych godzin. Czemu? Bo ze wszystkich etapów pielęgnacji to dla mnie najmniej atrakcyjna czynność. Było tak, dopóki nie odkryłam serii kokosowej od Eveline Cosmetics. Z racji tego, że jestem fanką ekologii i staram się ograniczać ilość stosowanych produktów, od razu zwróciłam uwagę na Nawilżający Kokosowy Płyn Micelarny + Tonik 2 w 1. Po pierwsze dlatego, że jest wielofunkcyjny. Po drugie, został stworzony w 96 proc. ze składników pochodzenia naturalnego, takich jak biowoda kokosowa, woda ryżowa, figa i biała herbata. Znajdziemy w nim również malinę z upcyklingu – jest to produkt uboczny powstały z produkcji soku i wykorzystywany zgodnie z filozofią zero waste.
Czy moja skóra polubiła nowy płyn micelarny? Tak i przyznam, że najbardziej urzekł mnie jego cudowny zapach. Jeszcze zanim nasączyłam wacik kosmetyczny, poczułam się, jakbym była na jednej z rajskich wysp. Potem było już tylko lepiej. Produkt bardzo dokładnie oczyścił moją skórę z makijażu, nawilżył ją i wygładził. Dodatkowo jego formuła została wzbogacona o właściwości tonizujące, które przywracają skórze odpowiednie pH. Dzięki temu nie muszę stosować dodatkowego produktu – korzystam z opcji dwa w jednym.
W trakcie wieczornego demakijażu lubię mieć pewność, że moja skóra została naprawdę dobrze oczyszczona. Dlatego oprócz płynu micelarnego przetestowałam Delikatną Kokosową Piankę do mycia twarzy. W jej składzie znajdziemy rzecz jasna biowodę kokosową, ale także cytrynę, malinę z upcyklingu oraz camu camu, czyli brazylijską jagodę, która z powodu imponującej zawartości witaminy C uważana jest za jeden z najbardziej wartościowych owoców egzotycznych. W recepturze pianki uwzględniono też probiotyki, które są nie mniej ważne niż cała reszta – dbają bowiem o prawidłowy mikrobiom skóry. Aplikacja pianki okazała się wyjątkowo przyjemna: wystarczy wstrząsnąć pojemnikiem, nacisnąć pompkę i wmasować produkt. Lekki mus dokładnie oczyszcza twarz z sebum, nie blokuje porów, a do tego przynosi ukojenie. W trakcie porannej pielęgnacji pianka świetnie radziła sobie z zanieczyszczeniami nagromadzonymi w ciągu nocy. Jeszcze jeden plus za to, że jest bardzo wydajna i obłędnie pachnie. Aż żałowałam, że nie mogę udekorować nią ulubionego deseru! Polecam ją każdej dziewczynie, która lubi tropikalne klimaty.
Efekt lepszy niż filtry na Instagramie!
Chyba nie ma kremu marki Eveline Cosmetics, którego bym nie lubiła. Z radością testowałam te ze śluzem ślimaka czy peptydem naśladującym działanie jadu żmii. Ponieważ moja skóra zdążyła przyzwyczaić się do pielęgnacyjnych zabiegów anti-aging, byłam ciekawa, jak zareaguje na nawilżający koktajl mineralny i odżywczą bombę witaminową z kokosem. Brzmi super, ale czy typowo roślinne substancje nie okażą się zbyt łagodne?
Czytając o oleju kokosowym, dowiedziałam się, że tego typu składnik niekoniecznie sprzyja cerze mieszanej, takiej jak moja. Tymczasem Multi-nawilżający krem Rich Coconut sam się obronił, dając efekt nawilżonej i promiennej skóry o wyrównanej tonacji. Do tego stopnia, że przestałam nosić ze sobą puder. Skoro taki produkt z kokosem zadziałał dobrze nawet na cerę ze skłonnością do błyszczenia się, co wobec tego zawiera? Jego wegańska formuła oparta jest w 97 proc. na składnikach pochodzenia naturalnego oraz organicznym olejku kokosowym. Ekstrakt z soli morskiej skutecznie wzmacnia skórę i łagodzi zaczerwienienia, a ekstrakt z malin z upcyklingu regeneruje i poprawia koloryt. W kremie są też probiotyki oraz antyoksydanty (camu camu), które idealnie rozświetlają skórę. Ku mojej radości w składzie znalazłam również kwas hialuronowy, który zapobiega utracie wody z naskórka i spłyca drobne zmarszczki. Bez niego nie wyobrażam sobie codziennej pielęgnacji.
Przed snem aplikowałam z kolei Ultra-odżywczy krem Rich Coconut. Moim zdaniem to dobra pora na włączenie substancji odżywczych – kiedy skóra odpoczywa, te mają szansę zadziałać. Oprócz probiotyków w składzie znalazłam wiele owocowych komponentów: bioaloes, jagody goji, masło mango oraz olejek ze słodkich migdałów – walczą one z wolnymi rodnikami, intensywnie nawilżają i pomagają utrzymać zdrowy wygląd. Po tygodniu stosowania zauważyłam, że moja skóra nie traci na sprężystości, a wręcz jest wygładzona i ma jednolity kolor. Okazało się, że choć produkt jest bogaty w konsystencję, to błyskawicznie się wchłania. Spodobał mi się zapach, który był nieco delikatniejszy niż we wcześniejszych produktach poprzedników, ale wciąż wyczuwalny. A dzięki organicznemu kokosowi i aminokwasom zawartym w aloesie moja skóra stała się bardziej elastyczna i ujędrniona. Wygląda na to, że roślinne aktywatory młodości nie są zarezerwowane wyłącznie dla młodego wieku. Po tego typu produkty swobodnie mogą sięgnąć także weganki po 35. roku życia.
Mówi się, że to oczy najszybciej zdradzają nasz wiek. Aby jak najdłużej zatrzymać młody wygląd tych okolic, stawiam wyłącznie na najlepsze składniki. Niebawem skończę 36 lat, a to oznacza, że walczę już nie tylko ze zmarszczkami mimicznymi, ale również z cieniami pod oczami i opadającym kącikiem oka. Według obietnicy producenta wegańska receptura Ultra-bogatego kremu pod oczy ma działać wielotorowo. W składzie znajdziemy organiczny olejek kokosowy o silnych właściwościach nawilżających, kofeinę, która niweluje opuchnięcia, ekstrakt z banana redukujący przebarwienia i drobne zmarszczki, a do tego odżywcze masło shea, kwas hialuronowy i probiotyki. Czy krem poprawił jakość skóry wokół oczu? Po tygodniu stosowania zmniejszyła się ilość zmarszczek mimicznych – także po tej stronie, gdzie zazwyczaj były bardziej widoczne. Zauważyłam ogólną poprawę wyglądu górnych powiek oraz to, że skóra wokół oczu jest bardziej jędrna i rozświetlona. Jeśli chodzi o zapach, tutaj jest on prawie niewyczuwalny – to akurat dobrze, bo niektóre substancje zapachowe mogą podrażniać oczy.
Kosmetyczna (i egzotyczna) lekcja zero waste
Brak szkodliwej chemii w składzie, a w zamian wyciągi z tropikalnych owoców – moim zdaniem wegańskie kosmetyki to najlepsza dieta dla skóry. Jako dociekliwa testerka roślinnych nowości nie mogłam nie zajrzeć na listę INCI, która zgodnie z obowiązującym prawem musi znaleźć się na etykiecie każdego produktu. Jedyne konserwanty zawarte w wegańskich kosmetykach Rich Coconut od Eveline Cosmetics to takie, które zostały dopuszczone do produkcji kosmetyków naturalnych. Oczywiście naturalny nie znaczy organiczny, dlatego zadaniem tych właśnie substancji jest ochrona produktu przed rozwojem pleśni i bakterii.
Coraz większa świadomość ekologiczna sprawia, że biorę pod uwagę nie tylko skład, ale i kwestie związane z opakowaniem produktu. Tym, co mnie pozytywnie zaskoczyło, był fakt, że opakowania kartoników Rich Coconut pozbawione są zbędnej folii. A co zrobię z pojemnikami po zużytych kosmetykach? Na pewno nie wyrzucę. Szklane słoiczki kremów są na tyle efektowne (i stworzone w duchu zero waste), że już mam pomysł na ich wykorzystanie. Z kolei opakowania po płynie micelarnym oraz piance zapewne posłużą mojej córce, która uwielbia bawić się w laboratorium i "tworzyć" upiększające eliksiry! Grunt to starać się ograniczać ilość odpadów, a także wybierać produkty, których opakowania nadają się do recyklingu. Każdy z nas może wybierać to, co będzie dobre nie tylko dla skóry, ale również dla całej naszej planety.
To ciekawe! Produkty Eveline Cosmetics z serii RICH COCONUT można teraz kupić taniej o 30 proc. Wykorzystaj kod rabatowy WP w sklepie internetowym Eveline Cosmetics i wypróbuj kokosową pielęgnację.