Urok klasyki
Tego dnia wszystko musi być idealne. Włożyłaś już wybieraną miesiącami suknię, fryzjer skończył podkręcać ostatni lok, a w twoje ręce trafia pięknie skomponowany ślubny bukiet. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Można iść... Ale zaraz! Co z biżuterią? Kolczyki czy kolia? Złoto, srebro, a może kamienie szlachetne? Co założyć, by nie przesadzić? Dla wszystkich niezdecydowanych – kilka naszych cennych rad
Tego dnia wszystko musi być idealne. Włożyłaś już wybieraną miesiącami suknię, fryzjer skończył podkręcać ostatni lok, a w twoje ręce trafia pięknie skomponowany ślubny bukiet. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Można iść... Ale zaraz! Co z biżuterią? Kolczyki czy kolia? Złoto, srebro, a może kamienie szlachetne? Co założyć, by nie przesadzić? Dla wszystkich niezdecydowanych – kilka naszych cennych rad!
Państwo Młodzi to zdecydowanie największa ozdoba wesela. Każdy Pan Młody i każda Panna Młoda są na własnym ślubie najpiękniejsi. Dobrze skrojony garnitur i odpowiednio dobrana suknia wystarczą, by zrobić oszałamiające wrażenie, ale nie można pomijać kwestii przemyślanych dodatków. Skoro dbamy, aby wszystko, co założymy i czym otoczymy się tego dnia, współgrało ze sobą, musimy pomyśleć również o odpowiedniej biżuterii. To ona jako dodatek powinna uzupełniać całość wizażu, dodawać Pannie Młodej klasy i elegancji.
Warto w tym miejscu wspomnieć klasyczną zasadę: „Co za dużo, to niezdrowo!”. Jeśli we włosach mamy mieniący się diadem lub tiarę – należy zapomnieć o wkładaniu kolczyków lub kolii. Bogato zdobiony gorset sukni również skutecznie wyklucza tego typu akcesoria. W wielu przypadkach wystarczają jedynie lekko mieniące się kolczyki i bransoleta. W końcu chodzi głównie o subtelne podkreślenie urody, a nie nałożenie na siebie tony świecidełek przywołujących na myśl bożonarodzeniową choinkę.
Bezbarwnie nie znaczy nudno
Kiedy myślimy „biżuteria ślubna”, bardzo często pierwszym skojarzeniem, jakie przychodzi nam do głowy, są diamenty i brylanty. To całkiem uzasadniona konotacja, mająca poparcie w długiej tradycji. Dosłowna „bezbarwność” tych kamieni w większości przypadków staje się ich ogromną zaletą. Nie przyciągają wzroku niesamowitym kolorem, ale szlachetnością szlifu i ponadczasową klasyką formy.
Popularyzowanym przez firmy jubilerskie rozwiązaniem kłopotów z biżuterią ślubną są perły, cieszące się wzrastającym powodzeniem nawet mimo istnienia dość niesprzyjających przesądów (przyjęło się, że założone w dniu ślubu przynoszą pecha). Mleczny kolor pereł oraz ich charakterystyczny kształt idealnie łączą się zarówno z sukniami w kolorze écru, jak i tymi o barwie kości słoniowej.
Włożenie do ślubu zestawu biżuterii zawierającej kolorowe kamienie szlachetne nie jest złym pomysłem, jednak taki wybór jest o wiele bardziej ryzykowny niż klasyczne rozwiązania. Dobranie do np. białej sukni zdobionej białymi cekinami złotego naszyjnika z czerwonym rubinem może stanowić naprawdę zaskakującą mieszankę wybuchową, która u części gości zamiast wzbudzać zachwyt wywoła raczej falę uszczypliwych komentarzy.
Zabawa w zimno – ciepło
Obecnie bardzo popularnym trendem w sztuce jubilerskiej jest awangardowe połączenie złota ze srebrem. Niektórzy idą jeszcze dalej, swobodnie zestawiając różne surowce o odmiennych fakturach i barwach. Gdyby jednak chcieć pozostać przy klasycznych wzorcach estetycznych, trzeba sięgnąć po tradycyjne połączenia. W myśl tych zasad do białych elementów o wiele bardziej pasować będą chłodne refleksy srebra, zaś suknie o odcieniach écru lepiej będą współgrały z biżuterią o barwie cieplejszego złota. To oczywiście nie są zestawienia obowiązkowe, ale wydają się najbardziej naturalnymi i bezpiecznymi połączeniami kolorystycznymi.
Wybór ślubnej biżuterii jest uzależniony od wielu wpływających na siebie czynników. Kształt i kolor biżuterii muszą być dopasowane do całej stylizacji, ale jednocześnie powinny odpowiadać osobistym preferencjom. Poszukując odpowiednich elementów jubilerskiej oprawy tego wyjątkowego dnia, warto zachować umiar i pamiętać o tym, że lepszy jest zdrowy niedosyt błyskotek niż ich przytłaczający nadmiar.
MAGAZYN WESELE/ tekst: Anna Wierzbińska