Urzędniczka zepsuła pannie młodej dzień ślubu
Miała być radość i niczym niezmącone szczęście – były łzy i żal. Pewnej pannie młodej z Białegostoku najpiękniejszy dzień w życiu popsuła urzędniczka z Urzędu Stanu Cywilnego. Zanim zaczęło się wesele, świeżo upieczona żona zanosiła się łzami.
26.07.2016 | aktual.: 26.07.2016 12:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nic nie zapowiadało takiego obrotu sytuacji. Uroczystość w Pałacu Ślubów w Białymstoku przebiegała spokojnie, a po jej zakończeniu urzędniczka wręczyła młodej parze akt ślubu oraz list gratulacyjny od prezydenta.
- Otworzyła teczkę z aktami i włożyła tam kopertę. Wtedy, z wielkim uśmiechem na ustach, powiedziała: „Zostałam jeszcze poproszona o wręczenie tej przesyłki”. Na kopercie było wydrukowane „Życzenia Ślubne” - opowiada panna młoda portalowi poranny.pl, który nagłośnił sprawę.
O dziwnej przesyłce kobieta przypomniała sobie jeszcze przed pierwszym tańcem i postanowiła ją otworzyć. W środku znajdował się obraźliwy list od jej byłego męża. Po jego przeczytaniu młoda kobieta ze łzami wybiegała z sali weselnej.
- Atakował w nim mnie i moją rodzinę - mówi rozgoryczona.
Jak wkrótce się okazało, urzędniczka jest obecną partnerką nadawcy listu. Wspólnie uznali, że popsucie uroczystości pannie młodej jest świetnym pomysłem.
Ofiara tego okrutnego żartu postanowiła, że nie puści go płazem. Złożyła skargę w USC, a jego dyrekcja szybko ustaliła, że urzędniczka dokładnie zaplanowała całą akcję. Celowo zamieniła się na dyżury, by tego dnia być w pracy. Kobiecie udzielono oficjalnej nagany z wpisem do akt i przeniesiono ją do pracy w archiwum. Nie będzie prowadzić już uroczystości ślubnych. Pokrzywdzona panna młoda może żądać od niej zadośćuczynienia za straty moralne i psychiczne.