Miała wyskoczyć przez okno w Moskwie. Skomentowała okrutne plotki
- Po powrocie z Chin na Mazowsze w 1953 roku powstała plotka, że ja wyskoczyłam nie wiadomo dlaczego w Moskwie z 16. piętra i nie żyję - opowiadała Irena Santor w najnowszym wywiadzie.
Irena Santor, nazywana królową polskiej sceny muzycznej, to postać, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Jej dorobek artystyczny jest imponujący: setki przebojów, prawie sto płyt i liczne nagrody, w tym prestiżowy Złoty Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis". Artystka jest również honorową obywatelką Warszawy.
"Tych lat nie odda nikt", "Już nie ma dzikich plaż" czy "Powrócisz tu" to tylko kilka piosenek śpiewanych przez Irenę Santor. W latach 60. i 70. nuciła je cała Polska. Jest jedną z niewielu polskich artystek, która występowała zarówno w Europie, jak i w Ameryce, Azji i Australii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Myślano, że nie żyje
Irena Santor ma już 89 lat. Niedawno pojawiła się w programie "Złota Scena", gdzie w rozmowie z Anną Jurksztowicz opowiedziała anegdotę, która z perspektywy czasu wydaje się wręcz niewiarygodna. Jak się okazało, już na początku kariery artystka musiała zmierzyć się z pierwszą absurdalną plotką na temat swojej śmierci.
- Po powrocie z Chin na Mazowsze w 1953 roku powstała plotka, że ja wyskoczyłam nie wiadomo dlaczego w Moskwie z 16. piętra i nie żyję. Po powrocie był koncert w Hali Mirowskiej. To były takie czasy, kiedy publiczność wychodziła tymi samymi drzwiami co my. Ja słyszę, jak za moimi plecami mówią: "Dobrze dobrali tę, która śpiewa, wiesz?". "Tak, tak głosem dobrze dobrali, ale tamta była ładniejsza". (...) Więc ja miałam już pierwszą plotkę – wspominała Irena Santor.
Przeżyła ogromną tragedię
Mimo niezaprzeczalnego sukcesu zawodowego życie prywatne Ireny Santor nie zawsze było usłane różami. W 1958 roku wyszła za mąż za Stanisława Santora, pierwszego skrzypka Orkiestry Polskiego Radia i Telewizji. Para przeżyła wielką tragedię – w 1959 roku stracili swoją córkę Sylwię, która zmarła dwa dni po narodzinach. Dopiero w 2021 roku artystka zdecydowała się otwarcie opowiedzieć o tym bolesnym doświadczeniu.
Swojego przyszłego męża, skrzypka Stanisława Santora, poznała w Państwowym Zespole Ludowej Pieśni i Tańca "Mazowsze" w latach 50. Byli ze sobą 19 lat, jednak ich związek nie przetrwał próby czasu. Jak wyznała w jednym z wywiadów, bezpośrednią przyczyną ich rozstania była śmierć ich córki, Sylwii, która zmarła dwa dni po narodzinach.
"Przez całe życie o tym nie mówiłam, to moja bardzo intymna historia i prywatna sprawa" - wyznała w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!