Walka z koronawirusem w szkołach. Nauczyciele załamują ręce

Rekomendacje dotyczące koronawirusa wydane przez MEN to za mało. Z relacji nauczycieli wynika, że co prawda dzieci chętniej myją ręce, ale mydło często kończy się już po trzech godzinach. Co więcej, młodsi uczniowie nadal spędzają przerwy tak, jak dawniej, a starsi wolą dyskutować o wirusie, niż słuchać nauczyciela.

Nauczyciele zauważają, że doszły im nowe obowiązki
Źródło zdjęć: © East News
Klaudia Stabach

Ministerstwo Edukacji Narodowej uspokaja nauczycieli, uczniów i rodziców, zapewniając, że nie ma powodów, by zawieszać zajęcia w polskich szkołach. Dyrektorzy mają taką możliwość i jak do tej pory zdecydowało się na to kilkanaście placówek.

"Na jeden lub dwa dni. I w tym czasie dokonano badania osób podejrzanych o zarażenie. Okazało się na szczęście, że to się nie potwierdziło. (...) Szkoły po dezynfekcji spokojnie wracają do zajęć" – zapewnił Dariusz Piontkowski, szef Ministerstwa Edukacji Narodowej.

MEN słusznie podkreśla, że trzeba reagować tam, gdzie jest zagrożenie, a nie siać panikę, jednak trudno o spokojne podejście do problemu, gdy w szkołach brakuje podstawowych środków czystości, nauczyciele czują na sobie presję odpowiedzialności za higienę uczniów, a na szkolnych korytarzach i w trakcie lekcji piętrzą się plotki dotyczące nadciągającej katastrofy.

Zobacz także: SIŁACZKI – program Klaudii Stabach. Sezon 2 odc. 1. Historie inspirujących kobiet

Na własną rękę

Najtrudniejsza sytuacja jest w szkołach specjalnych i dużych placówkach, do których uczęszcza kilkuset uczniów. Agnieszka jest nauczycielką w szkole specjalnej na terenie Wałbrzycha i przyznaje, że szkoła opracowała swój plan działania na kilka dni przed ogłoszeniem ministerialnych rekomendacji. – Do naszej szkoły chodzą dzieci przyjmujące leki i z racji tego mają obniżoną odporność. Prawdopodobieństwo zarażenia wirusem jest większe – tłumaczy nauczycielka z Wałbrzycha.

W związku z tym nauczyciele postawili sobie za priorytet pilnowanie czystości na terenie całej szkoły. – Przed każdą lekcją idziemy z dziećmi do łazienki, aby mogły umyć ręce. Ponadto wszystkie klamki są dezynfekowane co dwie godziny, punkt wody, tzw. wodopój, co godzinę, a podłogi codziennie są myte odpowiednimi środkami – wylicza pedagog w rozmowie z WP Kobieta.

Nauczyciele dodatkowo zarządzili, że dziecko, które ma objawy jakiejkolwiek infekcji, jest odsyłane do domu. – Dzwonimy do rodzica i prosimy, aby bezzwłocznie przyjechał. Ponadto opiekunki w busach, które dowożą do nas uczniów, mają za zadanie przyglądać się im i w razie przeziębienia odmówić rodzicowi zabrania dziecka do szkoły – wyjaśnia.

Agnieszka zauważa, że ma obecnie więcej obowiązków i spoczywa na niej większa odpowiedzialność, ale jednocześnie jest świadoma konieczności. – Nie mogę narzekać, bo tutaj w grę wchodzi zdrowie dzieci. W szkole mojego syna nie ma takich środków ostrożności. Są jedynie komunikaty i pogadanki – dopowiada i jednocześnie twierdzi, że to nie wystarcza. – Mój syn mówił mi, że w szkole myje ręce zazwyczaj tylko jeden raz. Nikt go nie pilnuje – dodaje.

Koronawirus – temat numer jeden

Samo zapoznawanie się z komunikatami czy rozwieszanie plakatów z instrukcją poprawnego mycia rąk nie wystarcza również w opinii Marii, jednej z krakowskich nauczycielek. Kobieta pracuje w zespole szkół muzycznych, do którego uczęszcza prawie 700 uczniów. Wyjawia, że w obecnych warunkach pracuje się wyjątkowo ciężko. – Dzieci wolą dyskutować o koronawirusie, niż przyswajać nowy materiał. W gabinecie nauczycielskim również notorycznie sieje się panikę poprzez opowiadanie internetowych plotek – wyznaje.

Zdaniem Marii w działaniach rządu brakuje konsekwencji, która uspokoiłaby nastroje wśród uczniów i nauczycieli. – Zastanawia mnie brak reakcji na funkcjonowanie dużych szkół. Odwołuje się wydarzenia kulturalne z publicznością, w Krakowie nawet Tydzień Mózgu odwołano, a ogromne placówki nadal pracują i właściwie nie ma mowy o przerwie w pracy – zauważa pedagog. – Jaka to różnica: tłum w komunikacji miejskiej, na koncercie, wykładzie, czy przerwa w takiej szkole? Dziwi mnie, że nikt o tym nie myśli – dopowiada.

Wielu uczniów Marii również zauważa absurd sytuacji i przez to tematem numer jeden na każdej lekcji jest koronawirus. W rekomendacjach opracowanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej znajduje się podpunkt uczulający pedagogów, aby rozmawiali z uczniami na temat przestrzegania zasad higieny, jednak zdaniem Marii rozmowy wymykają się spod kontroli. – Staram się ich uspokajać, ale to wszystko zaczyna mnie irytować. Zazwyczaj chętnie rozmawiam z uczniami na tematy społeczne, ale widzę, że już jest tego za dużo. Skierowanie ich uwagi na naukę jest teraz niezwykle trudne – wzdycha bezradnie.

"Bezpieczniej jest w szpitalach"

Irytację odczuwa również Katarzyna ucząca w jednej ze szkół na terenie Jeleniej Góry. Kobieta prosi, aby nie publikować jej nazwiska i nawet zmienić imię, ponieważ nie chce się narażać dyrekcji. Kobieta twierdzi, że odpowiedzialność za zdrowie uczniów spada na nauczycieli, którzy jednocześnie mają związane ręce.

– Rodzice nadal posyłają przeziębione dzieci do szkoły. Zdrowi uczniowie i nauczyciele mogą się od nich łatwo zarazić. Myślę, że bezpieczniej jest w szpitalach, bo tam mają maski, ubrania ochronne i wprowadzają zakazy odwiedzin. My nie mamy żadnych narzędzi poza kartkami z instrukcją, jak myć ręce – przyznaje.

Prośby o dokładne i częste mycie rąk przynoszą efekt i potwierdza to wielu nauczycieli. – Często widzę długie kolejki do umywalek – mówi Roman, nauczyciel pracujący w podstawówce na Lubelszczyźnie. – Jednak chęć posiadania czystych dłoni kończy się wraz z ręcznikiem papierowym czy mydłem. Rano każdy chętnie chodzi do łazienki, a po południu już mało kto to robi, bo nie ma w co wytrzeć rąk – tłumaczy.

Niewystarczająca ilość środków czystości to problem w wielu polskich szkołach. Związek Nauczycielstwa Polskiego notorycznie odbiera telefony i maile w tej sprawie. – Zarówno nauczyciele, jak i rodzice alarmują, że nie ma mydła lub kończy się ono po 2-3 godzinach. To niepokojące doniesienia, dlatego zwróciliśmy się do inspekcji pracy o przeprowadzenie kontroli. Niedługo poznamy wyniki – mówi nam Magdalena Kaszulanis, rzecznik ZNP.

Nauczyciel z Lubelszczyzny zwraca uwagę na zachowanie uczniów. – Nie zmieniły się preferencje odnośnie do zabaw. Dalej bawią się w gry wymagające kontaktu, różne ganianki typu berek, a w młodszych klasach wciąż chętnie się przytulają. Trudno jest im wytłumaczyć, że mają nagle z tego wszystkiego zrezygnować. To tylko dzieci – dopowiada.

Tymczasem Ministerstwo Edukacji Narodowej podtrzymuje swoje stanowisko i odsyła do swojej kilkunastopunktowej rekomendacji. "Apelujemy o zachowanie spokoju. Pomimo odnotowania pierwszych przypadków zarażenia koronawirusem w Polsce, nie ma powodu, aby zawieszać zajęcia szkolne w całym kraju. (…) Zachęcamy dyrektorów do korzystania z dostępnych informacji na stronie ministerstwa edukacji, zdrowia oraz GIS" – czytamy w oświadczeniu przesłanym do redakcji WP Kobieta.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Kończy 91 lat. Tak teraz wygląda ikona kina
Kończy 91 lat. Tak teraz wygląda ikona kina
Selena Gomez wyszła za mąż. Postawiła na bajkową suknię ślubną
Selena Gomez wyszła za mąż. Postawiła na bajkową suknię ślubną
"Singapurski pocałunek" zna niewiele osób. Na czym polega?
"Singapurski pocałunek" zna niewiele osób. Na czym polega?
Jak często powinniśmy się myć? Lekarka nie pozostawia złudzeń
Jak często powinniśmy się myć? Lekarka nie pozostawia złudzeń
Zajadasz się ziemniakami? Tak podane mogą ci zaszkodzić
Zajadasz się ziemniakami? Tak podane mogą ci zaszkodzić
Pokazała córki. Tak wyglądają nastolatki
Pokazała córki. Tak wyglądają nastolatki
Trendy prosto z Mediolanu. Oto co będziemy nosić już wiosną
Trendy prosto z Mediolanu. Oto co będziemy nosić już wiosną
Leśnik zdążył to nagrać. "Tylko dla ludzi o mocnych nerwach"
Leśnik zdążył to nagrać. "Tylko dla ludzi o mocnych nerwach"
Tak wystroiła się do TVN-u. Mikroszorty to dopiero początek
Tak wystroiła się do TVN-u. Mikroszorty to dopiero początek
Jej dziadkowie mieszkali w Polsce. Tak brzmi jej prawdziwe nazwisko
Jej dziadkowie mieszkali w Polsce. Tak brzmi jej prawdziwe nazwisko
Rozwiodła się po 14 latach. "Najpierw się leży na podłodze"
Rozwiodła się po 14 latach. "Najpierw się leży na podłodze"
Jesienią zaleją ulice. "Krowia" kurtka w stylu Bołądź robi furorę
Jesienią zaleją ulice. "Krowia" kurtka w stylu Bołądź robi furorę