Ważą się losy oddziału chirurgii dziecięcej w szpitalu na Bielanach
Tylko do początku 2017 roku mali pacjenci będą mogli korzystać z pomocy i opieki w warszawskim Szpitalu Bielańskim. Najprawdopodobniej na przełomie stycznia i lutego 2017 roku oddział chirurgii dziecięcej ma zostać zamknięty, a raczej przeniesiony do szpitala przy ulicy Mikołaja Kopernika na Śródmieściu. - To stwarza bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia pacjenta – apelują lekarze, którzy pracują w tym szpitalu. W tej sprawie interweniował już m.in. Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka i Dorota Zawadzka, psycholog rozwojowy. Rodzice dzieci nie ukrywają irytacji, a władze szpitala bronią swojej decyzji.
19.12.2016 | aktual.: 20.12.2016 09:32
- Jestem całkowicie przeciwna zamknięciu tego oddziału. Nie przyjeżdżają do nas pacjenci tylko z Bielan czy Żoliborza, ale także między innymi z Bemowa i Białołęki. Nie rozumiem, dlaczego chirurgia ma być zbędna – tłumaczy w rozmowie z serwisem WP Kobieta prof. Teresa Jackowska, ordynator Oddziału Pediatrycznego Szpitala Bielańskiego oraz konsultant krajowy w dziedzinie pediatrii. – Boję się też o to, co stanie się z oddziałem pediatrii. Będziemy musieli odsyłać karetkami dzieci z bólem brzucha, co może stanowić zagrożenie dla ich życia. To znacznie wydłuży czas reakcji – dodaje prof. Jackowska.
Również rodzice protestują przeciwko tej decyzji władz szpitala. - Nie jestem za zamknięciem oddziału dziecięcego. Rok temu trafiłam tam z synkiem i jestem bardzo zadowolona z opieki nad nim. Jeżeli jeszcze raz zdarzyłoby mi się trafić z nim do szpitala, to tylko tam – przyznaje Małgorzata Andrzejczak, mieszkanka Warszawy.
- Sam mam roczną córkę i dobrze by było, żeby ten oddział był "pod ręką" - tak na wszelki wypadek – komentuje z kolei Marcin z Warszawy.
W sprawę zaangażował się Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka. - Likwidacja skutkować będzie obniżeniem jakości opieki nad najmłodszymi pacjentami – uważa Michalak. Rzecznik zwrócił się do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz i Ewy Malinowskiej-Grupińskiej, przewodniczącej Rady Społecznej Szpitala Bielańskiego o pilną interwencję i weryfikację planowanych działań. „Wszelkie decyzje organizacyjne w zakresie ochrony zdrowia dzieci nie mogą zagrażać ich bezpieczeństwu zdrowotnemu, bądź przyczyniać się do pogorszenia dostępności do należnych im świadczeń” – napisał RPD.
Dziś odbyło się posiedzenie Rady Społecznej Szpitala Bielańskiego, podczas którego głosowano plan likwidacji oddziału, jednak rozmowy zostały zawieszone. Przedstawiciele rady poprosili o dodatkowe dokumenty i analizy. - Pojawiła się szansa na kompromis. Ostre przypadki byłyby leczone w Szpitalu Bielańskim, a zaplanowane zabiegi w placówce przy ulicy Kopernika - mówi nam Ewa Malinowska-Grupińska, przewodnicząca Rady Społecznej Szpitala Bielańskiego. Finał tej sprawy mamy poznać w styczniu 2017 roku.
Dodajmy, że o planach likwidacji oddziału chirurgicznego dla dzieci w szpitalu bielańskim pracujący tam lekarze dowiedzieli się na początku grudnia od dyrektorki placówki. - To nie zamknięcie, ale przeniesienie i racjonalna decyzja – mówiła w rozmowie z portalem "Tu Bielany" Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektorka Szpitala Bielańskiego. - Bielany i Żoliborz to "stare" dzielnice, mające ogromne zapotrzebowanie na oddziały internistyczne i geriatryczne. Dzięki przeniesieniu chirurgii dziecięcej będziemy w stanie wygospodarować co najmniej dziesięć nowych łóżek dla oddziału internistycznego – dodała.
Od kilkunastu dni lekarze zbierają podpisy pod internetową petycją wyrażającą sprzeciw. Poparło ich już ponad 3 tys. osób. W najbliższy czwartek zamierzają przekazać listę do Ratusza. „Pragniemy poinformować Państwa, że wiąże się to z ogromnymi utrudnieniami dla mieszkańców. W naszym oddziale zajmujemy się leczeniem planowym chorób dotykających znaczną część populacji dziecięcej, takich jak przepuklina, wnętrostwo, stulejka, znamiona skórne i inne oraz świadczymy całodobowo opiekę w ramach ostrego dyżuru w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym (urazy, złamania, wypadki komunikacyjne, bóle brzucha, oparzenia)” - piszą lekarze w petycji, która trafi do Hanny Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy i Zdzisława Sipiery, wojewody mazowieckiego.
„Jesteśmy jedynym szpitalem w północnej części powiatu warszawskiego posiadającym zarówno oddział pediatryczny i chirurgiczny, zaplecze neurochirurgiczne, gastroenterologiczne, laryngologiczne, ginekologiczne i możliwość przeprowadzenia pełnej diagnostyki, w tym tomografii komputerowej i rezonansu magnetycznego. Wykonujemy ok. 1000 zabiegów operacyjnych rocznie, hospitalizujemy ok. 1600 pacjentów. W Oddziale ratunkowym konsultujemy rocznie 13 tys. pacjentów chirurgicznych. Zgłaszający się pacjenci to mieszkańcy Bielan, Bemowa, Białołęki, Legionowa, Jabłonny, Chotomowa, Nowego Dworu Mazowieckiego, Nieporętu, Serocka, Sochaczewa, Grodziska Mazowieckiego i innych mniejszych miejscowości. Jeżeli dojdzie do zamknięcia Oddziału Chirurgicznego dla dzieci w Szpitalu Bielańskim, pacjenci zmuszeni będą szukać pomocy w innych szpitalach. Szpitale w Dziekanowie Leśnym i Szpital przy ul. Kopernika, które będą w tym przypadku logistycznie najlepszym rozwiązaniem, nie są wyposażone w zaplecze diagnostyczne, nie dyżurują w nich radiolodzy, co w praktyce oznacza konieczność odsyłania dziecka po urazie do innego szpitala, np. w celu wykonania USG lub tomografii komputerowej, oczekiwanie na karetkę transportową (często wielogodzinne) i stwarza bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia i życia pacjenta. Znacznemu wydłużeniu ulegnie również czas oczekiwania na przyjęcie przez lekarza w SOR oraz czas oczekiwania na wykonanie zabiegów planowych" – apelują dalej lekarze.
W sprawę włączyła się również Dorota Zawadzka, psycholog rozwojowy, która wraz z przedstawicielem Rzecznika Praw Dziecka pojawiła się na spotkaniu Rady Społecznej Szpitala Bielańskiego. – Jeśli dzisiaj likwiduje się oddział chirurgii, jutro ktoś wpadnie na pomysł, żeby pozbyć się pediatrii – komentuje dla nas Dorota Zawadzka. – Ta decyzja może odebrać rodzicom poczucie bezpieczeństwa. Myślą: jeśli coś się złego stanie się mojemu dziecku, to będę miał tak daleko do szpitala, że mogę nie zdążyć – dodaje Zawadzka.