Blisko ludziStraciła męża i przeżyła wojnę. Teraz pomaga Afgankom. Za darmo

Straciła męża i przeżyła wojnę. Teraz pomaga Afgankom. Za darmo

Khedi Alieva straciła męża, przeżyła wojnę w Czeczenii i – wykończona i straumatyzowana – dotarła w 2012 roku do Polski. Dziś jako prezeska fundacji Kobiety Wędrowne pomaga innym uchodźczyniom, ostatnio przede wszystkim Afgankom, które zdołały uciec spod dyktatury talibów. W ramach projektu dofinansowanego przez Fundusz Obywatelski im. Henryka Wujca szyje dla nich suknie. – W ten sposób okazujemy szacunek dla ich kultury – mówi w rozmowie z WP Kobieta.

Khedi Alieva przy pracy
Khedi Alieva przy pracy
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Katarzyna Pawlicka

Wszystko zaczęło się, gdy do współprowadzonego przez Alievę charytatywnego bistro Kuchnia Konfliktu przyszedł mężczyzna proszący o pomoc. Zapytał, czy Khedi mogłaby przekazać swoje suknie afgańskim kobietom, które od niedawna przebywają w Polsce i przeżywają szok kulturowy. Co prawda uchodźczynie otrzymały odzież, ale wśród darów nie było długich sukien, a tylko takie nosiły przez całe życie. Były do nich przyzwyczajone ze względów obyczajowych i religijnych.

Ubranie może pomóc w oswojeniu nowej rzeczywistości

Alieva, która nie przywiązuje zbyt dużej wagi do stroju (w rozmowie podkreśla, że na pierwszym miejscu zawsze stawia książkę) nie mogła pomóc wszystkim uchodźczyniom, ale postanowiła pozyskać fundusze na materiały i artykuły pasmanteryjne. W tym celu zwróciła się do Kuby Wygnańskiego – aktywisty i współtwórcy polskich organizacji pozarządowych. Ten zaś przekazał jej prośbę do Funduszu Obywatelskiego.

- Khedi Alieva pisała, że pamięta ze swojego doświadczenia, jak na początku, w sytuacji szoku kulturowego, dla niektórych osób ważne było znane, oswojone ubranie. Od początku istnienia Funduszu wspieramy działania na rzecz uchodźców i migrantów, a naszą mocną stroną jest możliwość natychmiastowego wsparcia. Nie mieliśmy co do tej inicjatywy żadnych wątpliwości - sukienki szyte przez inne uchodźczynie to wspaniały przykład solidarności, współpracy i zrozumienia potrzeb osób, które znalazły się w trudnej sytuacji, jak teraz afgańskie kobiety – wspomina Julia Brykczyńska, dyrektorka Funduszu Obywatelskiego i prezeska Fundacji dla Polski.

Szyją za darmo w geście solidarności

Projekt nie mógłby się udać, gdyby nie zaangażowanie czeczeńskich kobiet, które zadeklarowały, że suknie dla Afganek będą szyć za darmo. Wcześniej wykazały się zresztą podobną wrażliwością, na początku pandemii szyjąc maseczki dla medyków lub polską flagę z okazji Dnia Wolności i Praw Obywatelskich. Największy kunszt ujawniły natomiast, tworząc w prezencie dla miasta Gdańsk sukienki wzorowane na tych z XVII wieku.

Zdjęcia z filmu Jany Szostak i Jakuba Jasiukiewicza
Zdjęcia z filmu Jany Szostak i Jakuba Jasiukiewicza© Materiały prasowe

- Jako uchodźczynie z Czeczenii wiemy, co jest potrzebne muzułmańskim kobietom. Chcemy, żeby suknie, które otrzymają od nas Afganki były ładne i dostosowane do ich potrzeb. W ten sposób okazujemy szacunek dla ich kultury – mówi w rozmowie z WP Kobieta Khedi.

Jednocześnie podkreśla, że tworząc projekty pomocowe dla uchodźców, należy zawsze uwzględniać różnice kulturowe i wykorzystywać umiejętności innych migrantów. – Udało mi się zakupić 10 maszyn, ponieważ szycie, obok gotowania, jest jedną z kompetencji, którymi dysponują uchodźczynie. Pamiętajmy, że większość z nich nigdy nie pracowała zawodowo, do pewnego momentu były utrzymywane przez mężczyzn. Dlatego powinniśmy stworzyć im warunki do pracy w odpowiednich obszarach. Tylko w ten sposób zbudują pewność siebie i uwierzą, że w Polsce czy jakimkolwiek innym kraju czeka na nich normalne życie – przekonuje Alieva.

Zdjęcia z filmu Jany Szostak i Jakuba Jasiukiewicza
Zdjęcia z filmu Jany Szostak i Jakuba Jasiukiewicza© Materiały prasowe

Aktywistka sprzeciwia się również stereotypizowaniu i ogólnianiu, z którymi sama nadal spotyka się na co dzień. – Kiedyś jedna pani zobaczyła, że kupuję łososia i skomentowała to w sklepie, mówiąc: "tacy biedni uchodźcy, a kupują drogą rybę, a ja nie mogę sobie na to pozwolić". Tylko że ja całe życie jadłam kawior i łososie, w takiej kulturze kulinarnej się wychowałam – wspomina.

Dodaje również, że nie akceptuje przekazywania uchodźcom zniszczonych ubrań czy starych butów. – Boję się chorób, nie chcę mieć grzybicy czy świerzbu – argumentuje. Jednocześnie podkreśla, że wszystkim darczyńcom przekazuje kontakt do najbardziej potrzebujących rodzin, a gdy upierają się przy pieniądzach – wystawia faktury. Doświadczenie nauczyło ją bowiem, że pomagać najlepiej u źródła.

"Kobiety są cichymi ofiarami"

Khedi pracuje przede wszystkim z kobietami i uczula, że wiele z nich w ojczystym kraju doświadczyło niewyobrażalnej traumy.

- Kiedy trwa wojna, kobiety są gwałcone i wykorzystywane. Są cichymi ofiarami. Również mam za sobą takie doświadczenia i do tej pory nie mogę znaleźć odpowiednich słów, by opisać to cierpienie. Choć minęło wiele lat, noszę w sobie ogromny ból i czuję wstyd za to, co dzieje się w islamskich krajach. A afgańskie kobiety... są najbiedniejsze. Talibowie o nic nie pytają, zabijają od razu. Dlatego pomoc tutaj, w Polsce, jest moim zdaniem kluczowa – wyjaśnia Khedi.

Sama wciela tę ideę w życie i z pełną mocą przekonuje, że podstawową potrzebą uchodźców jest edukacja – także ta obejmująca polskie prawo, by zrozumieli, że nasz kraje daje im możliwość spokojnego, bezpiecznego życia.

- Z przykrością stwierdzam, że czeczeńscy uchodźcy, którzy trafili do Polski w latach 90., rzadko są wykształceni. A ja nienawidzę żebractwa. Uważam, że każdy może i powinien pracować. By się to udało, potrzebne są szybkie programy edukacyjne – np. kursy rzemiosła, prawa jazdy lub ochroniarskie dla mężczyzn, nauka języka. Chodzi przecież o to, żeby uchodźcy tutaj odprowadzali podatki, dokładali się do funkcjonowania państwa. Gdy piszę wnioski, wolę zawnioskować nie o pieniądze, a np. materiały pozwalające – jak ostatnio – uszyć torebki i później je sprzedać, a dzięki pieniądzom z zysku pomóc kolejnym uchodźczyniom – argumentuje.

Uchodźczynie mogą być świetnymi ekspertkami

Alieva podkreśla również, jak ważna jest pomoc psychologiczna, do której w pierwszej kolejności należałoby przygotować pod kątem wrażliwości kulturowej samych psychologów. – Gdy kobieta w Polsce czy innym europejskim kraju zostanie zgwałcona, może liczyć na pomoc specjalisty. Uchodźczynie nie mają pojęcia, że możliwość terapii istnieje. Warto docenić tutaj pracę prof. Haliny Grzymały-Moszczyńskiej w tym obszarze – zauważa.

Dodaje również, że z Kubą Wygnańskim planuje zorganizować warsztaty, podczas których uchodźczynie z Czeczenii dobrze znające uwarunkowania życia muzułmanek będą mogły porozmawiać z afgańskimi kobietami, które niedawno przyjechały do Polski.

- Chodzi o wymianę informacji, doświadczeń, wskazanie drogi, zbudowanie poczucia, że mogą być przydatne dla Polski. Wiele z nich ma wyższe wykształcenie: są inżynierkami, nauczycielkami, rozmawiają po angielsku. Myślę, że mogą być świetnymi ekspertami, ale też – poprzez rozmowę z innymi – łagodzić konfliktowe sytuacje. Ja niewyobrażalnej siły i zapału do działania nauczyłam się właśnie od polskich kobiet. I za to będę im wdzięczna do końca życia – uzasadnia.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta
uchodźcymigrancikobiety

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (198)