Z lalki Barbie w prawdziwą kobietę
Ma na imię Jade, 20 lat i jest tanorektyczką. Patrząc na jej niedawne zdjęcia, można łatwo stwierdzić, że jest również uzależniona od kilku innych rzeczy: mocnego makijażu, sztucznych doczepianych włosów i wyzywających ubrań.
08.06.2016 | aktual.: 17.06.2016 11:43
Skojarzenia z karykaturą lalki Barbie są jak najbardziej słuszne. Ale dla Jade to nie karykatura, to definicja atrakcyjności. Przed nałożeniem grubej warstwy make-upu, sztucznych rzęs i skąpych fatałaszków, czuje się fatalnie, a bez wsmarowywanego dwa razy dziennie samoopalacza – po prostu nago. I mówi to kobieta, która wychodzi na ulicę bardziej rozebrana niż ubrana.
- Barbie to ideał. Robię wszystko, żeby wyglądać jak ona – wyjaśnia krótko.
Kiedyś usłyszała, że przypomina dmuchaną lalę z sex shopu. Wzięła to za komplement. Taki image, jak przyznaje, zmienia jej osobowość i zachowanie – dodaje pewności siebie.
Za podejście 20-latki do własnej fizyczności, trudno obwiniać tylko producenta lalek Barbie. Nieco łatwiej środowisko, w którym dziewczyna wyrosła, sposób wychowania i wszechobecne wypaczanie kobiecości. Jade jest bowiem skrajnym przykładem tego, co powszechna seksualizacja kobiet może zrobić z dorastającej dziewczynki.
Jest zdziwiona negatywnymi komentarzami na swój temat, padającymi w jednym z odcinków brytyjskiego programu telewizyjnego, w którym występuje. Do tej pory sądziła, że spojrzenia wlepiane w nią na ulicy są wyrazem podziwu. Wraz z krytyką dociera do niej, że z jej wyglądem jest coś nie tak. I nie chodzi tu o potępienie dla wyrażania siebie. Bo Jade wpojono po prostu, że musi podkreślać i wyolbrzymiać swoje atrybuty, żeby być atrakcyjną. Coraz bardziej i mocniej. Przekroczenie granicy wulgaryzmu i śmieszności nie było trudne. I nie jest dla wielu młodych dziewcząt.
Oto metamorfoza, którą przeszła 20-latka. Spod warstw różu, pudru, tuszu i koronek, udało się wydobyć piękną kobietę, którą niewątpliwie jest Jade.