W Polsce była gwiazdą. Dla męża wyprowadziła się z kraju
Zmiana miejsca zamieszkania, porzucenie ustabilizowanego życia w Polsce i rozpoczęcie zupełnie nowego rozdziału za granicą – dla dziennikarki Beaty Sadowskiej i jej męża Pawła Kunachowicza nie była to łatwa decyzja. Ale jak podkreśla dziennikarka, zmieniła wszystko.
Punktem zwrotnym był moment, gdy Paweł Kunachowicz – z wykształcenia prawnik – zdecydował się całkowicie zmienić ścieżkę zawodową. Zrezygnował z kariery w kancelarii i od 2008 roku prowadzi klientów po alpejskich szlakach jako przewodnik wysokogórski. Góry stały się jego codziennością, pasją i pracą jednocześnie. To właśnie ta pasja, jak się okazało, poprowadziła również ich wspólne życie w zupełnie innym kierunku.
– Miałam mnóstwo znaków zapytania i miałam też strach, że może moje życie zawodowe właśnie się skończyło, a nie byłam na to gotowa. Z drugiej strony, my oboje trochę mieszkaliśmy wcześniej za granicą i pomyśleliśmy sobie, że to pewnie jest taki ostatni moment, żeby zaryzykować, żeby spróbować, żeby jeszcze coś zrobić innego – wspominała Beata Sadowska w rozmowie z "Dzień Dobry TVN".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sadowska: "Nowy rok nie jest dla mnie żadnym wyjątkowym dniem"
Choć życie w Warszawie oferowało wiele możliwości, to miało też swoją cenę. Nieustanny pęd, hałas i presja dużego miasta stały się męczące – nie tylko dla dorosłych, ale i dla dzieci. Nowe miejsce – spokojna miejscowość w pobliżu francuskiego Chamonix – dało im zupełnie nową jakość życia.
– To na pewno było super dla dzieci, bo każde duże miasto, nie tylko Warszawa, rozrywa na kawałki - ciągle pędzisz. A jak jesteś na wsi, zwłaszcza w małej społeczności, tego jest dużo, dużo mniej – mówiła Sadowska.
Praca Pawła to nie tylko przygoda, ale i ogromne ryzyko. Zmiany klimatyczne sprawiają, że wyprawy stają się coraz bardziej niebezpieczne. Ten niepokój towarzyszy codzienności Beaty, zwłaszcza gdy nad Chamonix pojawiają się ratunkowe helikoptery.
– Rzeczywiście tak jest, że jak Paweł idzie z klientami w góry, a jego praca jest cholernie niebezpieczna, to ja nie lubię, jak latają helikoptery. My mamy w Chamonix takie dwa, które są helikopterami ratunkowymi i każdy je poznaje. Jak je widzę i one lecą w kierunku, gdzie jest Paweł, to to nie jest miłe uczucie. Ale mamy taką umowę, że jak już dotrze w miejsce, gdzie ma ten zasięg, to żeby tylko mi wysłał wiadomość, że jest ok.
Choć momenty niepewności się zdarzają, nadrzędną wartością w ich życiu stała się przygoda. Nie ta rozumiana jako chwilowe oderwanie od codzienności, ale jako filozofia życia. – Można pomyśleć o sobie i swoim życiu jako o przygodzie. Przygoda jest w naszym przypadku czymś najważniejszym (...) - pozwala na to, żeby żyć pełnią życia – powiedział Paweł Kunachowicz.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.