Zamieszki w Katalonii. Tania Biscarri i Laia doświadczyły protestów w Barcelonie
Pół miliona ludzi na ulicach Barcelony, a wśród nich Tania i Laia, które opowiedziały redakcji WP Kobieta, jak sytuacja protestujących wygląda w rzeczywistości. "Policja strzela w protestujących gumowymi nabojami" - relacjonują.
18.10.2019 | aktual.: 19.10.2019 20:01
Protesty w Katalonii trwają już pięć dni. Na ulice wyruszyli ludzie, którzy nie zgadzają się z wyrokiem hiszpańskiego Sądu Najwyższego, który skazał na karę od 9 do 13 lat więzienia dziewięciu katalońskich polityków. Powodem było "podburzanie do niepokojów podczas referendum niepodległościowego w 2017 r.".
Zobacz także: "Jesień Średniowiecza". Protesty przeciwko obywatelskiemu projektowi ustawy "Stop pedofilii"
Podczas dzisiejszego (18 października) protestu w Barcelonie doszło do starć między zamaskowanymi uczestnikami demonstracji a policjantami. Starć, które były bardzo gwałtowne. Demonstracje szybko zamieniły się w regularne walki. Podpalanie śmietników, rzucanie kamieniami w stronę funkcjonariuszy i stosowanie przemocy wobec zgromadzonych.
O tym wszystkim dowiadujemy się od Tani i Lai, które wyszły na ulice Barcelony. - Wczoraj był spór pomiędzy separatystami, a antyfaszystami. Ciosy funkcjonariuszy zdecydowanie były kierowane w stronę antyfaszystów. Dzisiaj, podczas strajku generalnego ludzie cierpią z powodu ogromnej przemocy. W zebranych strzela się gumowymi nabojami, które ranią ludzi i powodują liczne obrażenia. Rząd w ten sposób chce uświadomić społeczeństwu, czego tak naprawdę chce. Zamierza pokazać Katalończyków jako przemocowców - opowiada Tania, Hiszpanka mieszkająca w Barcelonie na co dzień, mająca w Polsce wielu przyjaciół.
- Nie jest tak źle, jak podają hiszpańskie media. Nie martwcie się, wiemy, gdzie schować się, żeby nie ucierpieć. Wracamy już bezpiecznie do domu. Wielu ludzi jeszcze zostało - dodaje dziewczyna.
Po dzisiejszym proteście sytuacja zdaje się uspokajać. Mimo to wielu walczących nadal pozostaje na ulicach.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl