Blisko ludzi"Zjedz jeszcze pierożka". Anorektyczki wspominają świąteczny koszmar

"Zjedz jeszcze pierożka". Anorektyczki wspominają świąteczny koszmar

Święta to czas radości i spotkań z najbliższymi. Nie każdy jednak ma się z czego cieszyć. Dla Magdy, Natalii i Wiktorii święta zawsze były momentem smutku, złości i nasilenia ich choroby.

"Zjedz jeszcze pierożka". Anorektyczki wspominają świąteczny koszmar
Źródło zdjęć: © 123RF
Paulina Brzozowska

24.12.2018 | aktual.: 24.12.2018 15:36

"Nic nawet nie ruszyłaś"

Magda od trzech lat jest zdrowa. Po wielu miesiącach terapii udało jej się wyjść na prostą. Waży 50 kg. Osiągnięcie tej wagi było dla niej wyzwaniem. – Miałam anoreksję. Zaczęło się niewinnie, jak to zwykle bywa. Chciałam schudnąć tylko 5 kg. Tak żeby zgubić boczki. Z czasem 5 kg zamieniło się w 10, 10 w 15 itd. Doszłam do 40 kg przy 175 cm wzrostu. I dalej czułam się gruba – mówi 21-latka, która zachorowała w wieku 17 lat.

- Moja rodzina szybko zauważyła, że coś jest nie tak i zaprowadziła mnie na terapię. Dopiero psycholog uświadomił mi, co się ze mną dzieje. Miałam prosty wybór albo podejmę się leczenia, albo umrę. Byłam przerażona, ale postanowiłam o siebie walczyć – dodaje Magda.

W czasie choroby święta nie były dla niej przyjemnością. Dziewczyna na każdym kroku pilnowała się i denerwowała na rodzinę, która wytykała jej wygląd. – Co chwilę słyszałam od babci "sama skóra i kości". A ja czułam się jak najbardziej otyła osoba na świecie. Widziałam tylko nieistniejące wałki tłuszczu. Każde zachęcanie mnie do jedzenia doprowadzało mnie do szewskiej pasji. "Zjedz może pierożka", "Nic nawet nie ruszyłaś" – to była płachta na byka – opowiada Magda.

- Kiedy tylko mogłam odejść od stołu, szłam do pokoju i sprawdzałam, czy przez ten kawałek ryby nie utyłam. Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale to było silniejsze ode mnie. Resztę świąt płakałam w łóżku. Chciałam tylko w końcu poczuć się dobrze ze sobą na tyle, żeby cieszyć się czasem z rodziną. Tylko że wciąż byłam niewystrczająco piękna – wspomina 21-lata.

Dziś Magda uczęszcza na terapię, która utrwala skutki leczenia. W ciągu 3 lat utyła 10 kg i w te święta po raz pierwszy od dawna nie będzie nawet liczyć kalorii. – Mam w planach w końcu zjeść makowiec mamy. Czekałam na niego tyle lat – mówi kobieta.

Tylko opłatek

Zaburzenia odżywiania objawiają się nie tylko unikaniem jedzenia. To nieustanne poczucie, że jest się gorszym, brzydszym i niewystarczającym. W święta objawy choroby są szczególnie uciążliwe. Nie dość, że trzeba siedzieć przy stole z całą rodziną, to jeszcze jest się narażonym na uszczypliwości ciotek, babć i rodziców. Właśnie tak święta widziała Natalia.

- Co roku było to samo. Wmuszanie we mnie "rybki" i "ciasteczka". Rodzina cały czas wytykała mi, że jestem za chuda. Że powinnam więcej jeść, bo niezdrowo wyglądam. Jak miałam więcej jeść, kiedy każdy kęs sprawiał, że dosłownie czułam tłuszcz odkładający się w biodrach? Na wigilii zmuszałam się do zjedzenia odrobiny barszczu i kawałka ryby wielkości znaczka pocztowego. Bez wyrzutów sumienia mogłam zjeść tylko opłatek. Bo nie miał kalorii – opowiada 25-latka, która w czasach nastoletnich zmagała się z anoreksją.

- Po kolacji od razu szłam na wagę. Wystarczył 1 dag więcej, żebym poczuła się jak śmieć. Jak gruba, brzydka świnia bez samokontroli. Do wyjścia na pasterkę katowałam się brzuszkami albo innymi ćwiczeniami. Musiałam spalić wszystkie kalorie – mówi Natalia.

- Dziś choroba jest już za mną. Doszłam do siebie, wróciłam do normalnej wagi, zaakceptowałam siebie i nauczyłam się żyć zdrowo. Wspomnienie anoreksji do dzisiaj mi towarzyszy. Święta już nigdy nie będą dla mnie stuprocentowo radosne – mówi ze smutkiem Natalia.

Problem towarzyski

- Zaburzenia odżywiania niemal zawsze objawiają się problemem z jedzeniem w towarzystwie. Wspólne kolacje, święta, wieczerza wigilijna – to dla chorej osoby katorga. A kiedy dodamy do tego uwagi rodziny na temat jej ciała, zyskujemy najgorszy możliwy scenariusz – mówi psycholog, Ewa Gorcz.

- Zaburzenia odżywiania to przede wszystkim brak pewności siebie i bardzo krytyczna samoocena. Kiedy chora lub chory zostaje wystawiony na komentarze bliskich osób przy świątecznym stole, czuje się jeszcze gorzej niż zwykle. Wystarczy jedna uszczypliwość , żeby wpędzić taką osobę w czarną rozpacz – dodaje specjalistka.

"Żarłam"

Święta z zaburzeniami odżywiania to jednak nie tylko anoreksja i unikanie posiłków. Wiktoria choruje na bulimię. Dla niej wigilijna kolacja i spotkania przy rodzinnym stole kończyły się inaczej niż u Magdy czy Natalii.

- Żarłam. Nie jadłam, nie próbowałam potraw – żarłam. Wpychałam w siebie kosmiczne ilości jedzenia. Babcia mówiła, że "przynajmniej mam apetyt' i że to zdrowo. Tylko że później wstawałam od stołu, szłam do łazienki i wszystko zwracałam. Nie przestawałam wymiotować, dopóki nie opróżniłam żołądka. I płakałam, bardzo dużo płakałam. Bo czułam się taka słaba i taka zła na siebie, że nie potrafię się kontrolować – mówi 19-letnia Wiktoria, która wciąż walczy z chorobą.

- Od roku chodzę na terapię. Te święta to będzie pierwsze duże spotkanie rodzinne odkąd zaczęłam leczenie. Boję się jak to będzie. Boję się, że pęknę i znów wrócę do rzygania. Trzymajcie za mnie kciuki, żebym przetrwała te kilka dni. To będzie kamień milowy w mojej terapii – prosi dziewczyna.

Choroba cywilizacyjna

Według Anny Zdanowicz, psychiatry z poradni Medsolver, do tej pory uważano, że anoreksja występuje u ok. 1 proc. młodzieży w Polsce i u mniej niż 1 proc. osób dorosłych. Obecnie szacuje się, że z anoreksją zmaga się już mniej więcej 2 proc. młodzieży. Natomiast bulimia występuje w przypadku ok. 1-1,5 proc. młodzieży i osób dorosłych.

Zdaniem ekspertki, niepokojące wartości, na które rodzice czy partnerzy powinni zwrócić uwagę to: celowe ograniczanie przez pacjenta masy ciała o 15 proc. poniżej oczekiwanej wartości, albo jeśli spadek masy ciała nastąpił wskutek choroby, czy kryzysu, a pacjent po opanowaniu sytuacji dąży do tego, żeby masa ciała nie wrosła.

Jeśli widzisz u kogoś bliskiego objawy zaburzeń odżywiania lub sama/sam podejrzewasz je u siebie zadzwoń pod Telefon Zaufania 116 111 lub pod Telefoniczną Pierwszą Pomoc Psychologiczną 22 425-98-48.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (61)