Żłobek dla narzeczonego?
Ona pogrąża się w licznych sprawach związanych ze ślubem, a on - w nirwanie beztroski nad kuflem piwa. Czy także i w Polsce - bo kraj nasz chętnie naśladuje rozwiązania z Zachodu - narzeczeni usłyszą wkrótce od swych przyszłych żon: "Ja zrobię zakupy, a ty w tym czasie zabawisz się w pokoiku dla narzeczonych"?
30.03.2010 | aktual.: 21.06.2010 09:31
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mamusia pójdzie na zakupy, a ty do pokoju pełneeego kulek! - oto, jak zachęcają mamy swoje dzieci do pójścia do centrów handlowych. Duże sklepy oferują miejsca zabaw dla dzieci, gdzie pociechy zostawiane są przez rodziców na czas zakupów. Sklepy mają klientów, mamy robią zakupy, a i dzieci są zadowolone.
Idąc tym tropem, sieci handlowe na Zachodzie wymyśliły już kolejne rodzaje przechowalni - tym razem dla narzeczonych! Ona pogrąża się w licznych sprawach związanych ze ślubem, a on - w nirwanie beztroski nad kuflem piwa. Czy także i w Polsce - bo kraj nasz chętnie naśladuje rozwiązania z Zachodu - narzeczeni usłyszą wkrótce od swych przyszłych żon: "Ja zrobię zakupy, a ty w tym czasie zabawisz się w pokoiku dla narzeczonych"?
By on jej nie przeszkadzał...
Pomysł na miejsce dla niego na czas zakupów musiał się narodzić prędzej czy później: wystarczy tylko zerknąć na mężczyzn towarzyszących swym narzeczonym w centrach handlowych.
Ochroniarze obserwujący mężczyzn przez kamery w centrach i specjaliści od marketingu studiujący nagrania z tych kamer widzieli twarze w najlepszym razie znudzone i znużone. Mężczyźni siedzieli na ławkach przed sklepem, nawet nie fatygowali się, by wejść do sklepu ze swoją narzeczoną. Wszystkim wydawało się zatem, że takie rozwiązanie spełni marzenia każdej ze stron.
Rzeczywiście - np. w Wielkiej Brytanii idea została przed paru laty radośnie przyjęta. A jednak dziś wcale nie wszystkim się podoba. Okazało się, że żłobek dla narzeczonego ma wiele wad.
Na początku było to zabawne - twierdzą mężczyźni, którzy na brytyjskich blogach zaczynają się już buntować przeciw temu rozwiązaniu - teraz zorientowaliśmy się, że tak naprawdę to jest upokarzające: w końcu wychodzi na to, że traktowani jesteśmy jak dzieci. Kobieta zajmuje się sprawami poważnymi, gdy my - jak samochody - parkowani jesteśmy na czas zakupów, by jej nie przeszkadzać.
By on był mężczyzną...
Choć wielu mężczyzn przyznaje, że woli spędzać czas przy piwie zamiast na zakupach, wyraźnie podkreślają, że bez wahania zamienią piwo, mecze i brutalne żarty na dorosłe spędzanie czasu ze swoją przyszłą żoną. W końcu nie są ani dziećmi, ani nie jest im obojętne, jak wyglądał będzie ich własny ślub! I wreszcie nie są też od swych narzeczonych głupsi, by ich zdanie miało być kompletnie bez znaczenia.
Najważniejszą jednak kwestią, na którą warto zwrócić uwagę narzeczonym, którzy nadal nie widzą niczego złego w żłobku dla przyszłego męża, jest rola jaką to miejsce pełni w infantylizowaniu mężczyzny i marginalizowaniu jego znaczenia w narzeczeństwie i przygotowaniach ślubnych. Choć kobiety - rzecz jasna – są bardzo zaradne, czy na pewno chciałby, by ich przyszły mąż stał się bardziej dziecinny?
Tymczasem nie tylko współczesny mężczyzna chętnie zajmuje się sprawami związanymi z organizacją ślubu, ale też nie wolno zapominać, że często za wiele rzeczy płaci. Przed laty, gdy ślub i wesele sponsorowane było na ogół przez rodziców młodej pary, narzeczony musiał się godzić na wiele rzeczy ustalonych przez przyszłą rodzinę. Dziś - sam chciałby zdecydować, gdzie odbędzie się wesele, jaki będzie wystrój sali i jaki będzie nosił garnitur.
Zgoda: mężczyzn trudno jest zadowolić - na zakupach marudzą, a w przechowalni byliby nieszczęśliwi. A jednak przyszłym żonom wypada życzyć, by nauczyły się sobie radzić z mężczyznami. I najlepiej, by wiedzę tę posiadły jeszcze przed złożeniem przysięgi, że go nigdy nie opuszczą!