Blisko ludziMłode Ukrainki zostają w Polsce. "Nie chcę zabijać żadnego człowieka"

Młode Ukrainki zostają w Polsce. "Nie chcę zabijać żadnego człowieka"

Tatti Nizovaya mieszka w Polsce od 5 lat, Eva Kravchuk przyjechała tutaj 1,5 roku temu. Obie są młode, świetnie mówią po polsku, publikują filmiki w serwisie YouTube i prowadzą własne firmy – pierwsza sklep z ubraniami w ukraińskim stylu, druga dom mediowy i agencję pracy dla Ukraińców. Nie rozumieją, kiedy Polacy pytają: Dlaczego nie chcesz walczyć za swój kraj? "Chcę żyć spokojnie, rozwijać się i pracować, a nie umierać w imię politycznego konfliktu" – mówią zgodnie.

Eva Kravchuk chciałaby na stałe mieszkać w Polsce
Eva Kravchuk chciałaby na stałe mieszkać w Polsce
Źródło zdjęć: © Instagram
Katarzyna Pawlicka

22.02.2022 | aktual.: 25.02.2022 14:15

Eva Kravchuk pomaga Ukraińcom znaleźć godną pracę w Polsce. Wcześniej sama pracowała w agencji pracy. Widziała, jak jej rodakom obiecywano zakwaterowanie w czystym hostelu, a ostatecznie lądowali w barakach, lub niewymagającą pracę, która okazywała się orką po 16 godzin na dobę. Dlatego teraz, na swoim, zawsze weryfikuje przyszłych pracodawców. Rekrutuje raczej do hoteli, klubów fitness czy supermarketów, nie fabryk lub ciężkiej pracy fizycznej.

Do Polski przyjeżdża coraz więcej Ukraińców

- Widzę, że z miesiąca na miesiąc do Polski przyjeżdża coraz więcej Ukraińców. Ta tendencja na pewno się utrzyma. Tym bardziej, że teraz emigrują także specjaliści, którzy na Ukrainie zarabiali miesięcznie nawet 2-3 tys. dolarów. Na przyjazd decydują się przez sytuację polityczną. Tak zrobił mój brat, który wcześniej nie chciał opuszczać kraju, ale poczuł, że po prostu nie ma wyboru – mówi w rozmowie z WP Kobieta.

Dodaje, że młodzi boją się ogólnej mobilizacji wojskowej. Wielu jej znajomych nadal studiuje, chcą się uczyć, pracować. Nie chcą poświęcać wszystkiego w imię walki o kraj. Planują wyjazd do Polski – Eva pomaga im właśnie skompletować potrzebne dokumenty. Obawiają się także kobiety, które są zachęcane do wypełniania deklaracji, że w razie eskalacji są gotowe ruszyć na front.

Nie chcę zabijać, wolę pomagać

- To jest konflikt polityczny. Nie chcę, by mnie dotykał i nie rozumiem tej sytuacji. Dlaczego mam tracić życie? Jestem z wykształcenia dziennikarką, w przyszłości chcę być mamą. Nie chcę brać do ręki karabinu maszynowego, nie chcę zabijać żadnego człowieka. Nie ma we mnie takiej potrzeby. Mogą nazywać mnie tchórzem, ale ocalę własne życie, zrobię coś dobrego dla innych, pomagając im – mówi.

Dlatego rozmawia z polskimi pracodawcami. Pyta, czy wiedzą, jak wygląda sytuacja na Ukrainie, uprzedza, że za miesiąc, dwa przyjedzie wielu Ukraińców potrzebujących pracy. Szuka np. dużych magazynów, w których jednocześnie mogłoby się zatrudnić kilkadziesiąt osób.

Ostrzega także przyjeżdżających do Polski rodaków przed oszustami. – Wielokrotnie słyszałam o taksówkarzu czekającym przy dworcu Warszawa Zachodnia, który w trakcie jazdy zmienia taryfę i za pięciokilometrowy kurs wymaga zapłaty w wysokości 600, a nawet 1200 zł. Zdarza się także, że agencje zwodzą pracowników, którzy po podpisaniu umowy czekają na pierwszą pracę nawet trzy, cztery tygodnie. Musimy działać, by takich przypadków było jak najmniej – wyjaśnia.

Ukraińcy nie zabierają Polakom pracy

Jednocześnie Eva odpiera argument, który słyszy od naszych rodaków, jakoby Ukraińcy zabierali Polakom pracę. Podkreśla, że pracodawca zanim zatrudni pracownika zza wschodniej granicy, musi złożyć u starosty wniosek, że na to miejsce pracy nie ma żadnego Polaka i tylko gdy dostaje potwierdzenie, że faktycznie tak jest, może podpisać z nim umowę.

Legalne zatrudnienie ułatwia także prawo, które weszło w życie 29 stycznia. Dzięki zmianom potrzebne do pracy dokumenty można wyrobić dużo szybciej. Ukraińcy mogą przyjechać do Polski ruchem bezwizowym i złożyć wniosek o kartę pobytu (na którą czeka się dwa miesiące, a nie – jak dotychczas – nawet 1,5 roku). Pozwolenie na pracę można natomiast dostać nawet w ciągu tygodnia.

Eva Kravchuk pomaga Ukraińcom w Polsce
Eva Kravchuk pomaga Ukraińcom w Polsce© Archiwum prywatne

Niestety o ile z wjazdem do naszego kraju nie ma żadnego problemu, o tyle powrót z Ukrainy rodzi obawy. – Średnio co dwa miesiące odwiedzałam rodziców i dziadków, którzy nie zamierzają wyjeżdżać z kraju, mówią, że to ich dom i zostaną w nim bez względu na wszystko. Na początku marca również planowałam wyjazd, ale boję się zamknięcia granic, mobilizacji… Ostatecznie zrezygnowałam i nie wiem, kiedy zobaczę bliskich – mówi Eva.

Młodzi chcą walczyć za kraj?

Aby być na bieżąco, śledzi za to dyskusje na forach i facebookowych grupach, np. zrzeszających mieszkańców jej rodzinnej miejscowości. Tam nie brakuje głosów młodych, szczególnie po szkołach wojskowych, którzy deklarują, że chcą walczyć za kraj. Podobne komentarze pojawiły się także pod postem Evy napisanym po rosyjsku.

- Zawsze posługiwaliśmy się na Ukrainie także rosyjskim i nie ma to nic wspólnego z tym, że popieramy działania Rosji. Kilka dni temu napisałam, że wybieram się na Ukrainę i zapraszam chętnych na sesje zdjęciowe. W komentarzach pojawiły się pytania, dlaczego piszę w języku wroga oraz insynuacje, że muszę popierać Putina. Ich autorami były te same osoby, które deklarują, że będą bronić kraju z karabinem w ręku. Rzecz w tym, że wojna trwa od 8 lat i do tej pory nie ruszyli się z domu. Jestem przekonana, że gdy sytuacja naprawdę się zaogni, napiszą do mnie z prośbą o pomoc w przygotowaniu dokumentów potrzebnych do wyjazdu – opowiada.

- Mężczyźni, którzy naprawdę bronią Ukrainy, nie piszą takich komentarzy. Nie mają siły i czasu. Często brakuje im na to po prostu życia – ocenia.

Z nieprzyjemną sytuacją spotkała się także w Polsce – od fachowca, który przyszedł naprawić jej pralkę, usłyszała pytanie, czy zamierza wyjeżdżać na wojnę. Gdy powiedziała, że kocha swój kraj, ale ma 23 lata i chce żyć, usłyszała, że jest złym człowiekiem.

Dość pytań o wojnę

Z podobnymi pytaniami oraz komentarzami, co ciekawe wyłącznie od mężczyzn, mierzy się także Tatti Nizovaya, która o swoich doświadczeniach opowiedziała w filmiku, który na YouTubie obejrzało do tej pory 7,5 tys. osób. Mieszkająca od 5 lat w Polsce Ukrainka zacytowała w nim m.in. pytanie: "W razie wojny zamierzasz zostać w Polsce czy jechać na Ukrainę?" oraz wypowiedź "Pora wracać na Ukrainę, bronić kraju i uczyć się strzelać". Nie kryła przy tym oburzenia.

WYJEŻDZAM Z POLSKI NA WOJNE WALCZYĆ ZA UKRAINE ? СZY TO JUŻ KONIEC? DLACZEGO ROSJA ATAKUJE UKRAINA?

- Bardzo dziwią mnie takie komentarze. Dużo ludzi, w tym także politycy z całymi rodzinami, opuszcza teraz Ukrainę, nawet prywatnymi samolotami, chcąc uratować życie swoje i swoich rodzin. Przeprowadziłam się do Polski, żeby tu mieszkać, pracować, polepszyć swój byt. Mam tutaj pracę, mieszkanie, stabilne życie, na które musiałam ciężko zapracować. Nie rozumiem, dlaczego ktoś kieruje takie teksty do mnie. Nie jestem ministrem, politykiem. Co miałabym zrobić? – mówi Tati.

- Jestem wrażliwą kobietą. Nawet jak idę zrobić sobie zastrzyk, strasznie się boję i płaczę. Czy takie coś powiedziałbyś swojej mamie? Albo córce czy siostrze? – dodaje w nagraniu.

Jednocześnie podkreśla, że zna kobiety, które chcą walczyć za swój kraj, są gotowe iść na wojnę. Ona ma jednak zupełnie inne potrzeby i priorytety.

- Chcę po prostu normalnie żyć. Budować swoje życie i swoją przyszłość. Nie chcę ginąć w imię interesów polityków – podsumowuje.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie