Blisko ludzi1:0 dla PiS. Rozczarowani wyborcy lamentują niczym kibice po przegranym meczu

1:0 dla PiS. Rozczarowani wyborcy lamentują niczym kibice po przegranym meczu

Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory parlamentarne. Chociaż od dawna sondaże nie pozostawiały co do tego cienia złudzeń, to tuż po ogłoszeniu wstępnych wyników media społecznościowe zalała fala zaskoczonych internautów. Hasztag #wyprowadzam_się zdominował Twitter.

1:0 dla PiS. Rozczarowani wyborcy lamentują niczym kibice po przegranym meczu
Źródło zdjęć: © east news/ twitter
Klaudia Stabach

14.10.2019 | aktual.: 14.10.2019 15:13

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Cztery lata temu zwycięstwo PiS było zaskoczeniem dla milionów Polaków. Ludzie z niedowierzaniem obserwowali słupki wyborcze i zastanawiali się, jak będzie się żyło w kraju rządzonym przez Jarosława Kaczyńskiego. Ci najbardziej przerażeni lamentowali w mediach społecznościowych i deklarowali przeprowadzkę gdzieś, gdzie ręka prezesa nie będzie mogła ich dosięgnąć.

Radykalna deklaracja, ale po części zrozumiała. Nie dosyć, że po ośmiu latach zmieniła się partia rządząca, to jeszcze zgarnęła ona wystarczającą liczbę mandatów do samodzielnego dzierżenia władzy. Dawno nie było takiej sytuacji.

Prawo i Sprawiedliwość ruszyło z kopyta z wdrażaniem swojej wizji Polski, a społeczeństwo zaczęło się wyraźnie rozdzielać. Po czterech latach do urn nie poszli wyborcy, tylko zwolennicy i przeciwnicy PiS. Wczorajszej nocy spełnił się czarny sen tych drugich. PiS osiągnęło jeszcze lepszy wynik niż w poprzednich wyborach i będzie nadal rządziło naszym krajem.

Ledwo wybiła godzina 21:00, a Twitter i Facebook zamienił się w poletko przerażonych, zszokowanych i roztrzęsionych Polaków, którzy przecierali oczy ze zdumienia i znowu zapewniali, że uciekną z Polski. "O nie! To nie może być prawda. Wyprowadzam się!", "Pakuję walizki", "Nie zasnę dzisiaj" – wypisywali.

Jeden z moich znajomych wysłał mi wiadomość: "Jeszcze nigdy tak bardzo nie bałem się wyników wyborów". Zapytałam: "serio???", a on zbulwersowany powiedział, że do końca zaklinał rzeczywistość. Rozumiem, że widok PiSowskiego słupka oscylującego na poziomie 43 procent mógł być przykry, ale powiedzmy sobie szczerze – przewidywalny. Od kilku miesięcy sondaże wyborcze nie pozostawiały cienia wątpliwości, kto wygra.

W mediach społecznościowych nie brakowało również komentarzy ludzi, którzy próbowali dociec, kto zagłosował na partię Kaczyńskiego.

Wielu wydawało się, że odsetek oburzonych reformami PiS jest wystarczająco duży, aby zmienić władzę. W końcu protesty nauczycieli czy ratowników medycznych wyraźnie nakreśliły skalę. Niestety, z PiS jest trochę jak z disco-polo. Niby mało kto chce słuchać tych piosenek, ale jak przychodzi co do czego, to nóżka zaczyna tupać.

1:0 dla PiS

Tegoroczne wybory przypominały mecz piłki nożnej. Wyborcy przeobrazili się w zażartych kibiców, którzy poszli do urn nie po to, żeby wesprzeć partię, której program wpasowywał się w ich światopogląd, ale po to, żeby swoim głosem odebrać siłę przeciwnikowi.

Zwolennicy PiSu byli w bardziej komfortowym położeniu, ponieważ nie musieli zastanawiać się, na który sektor kupić bilet. Przeciwnicy byli w gorszej sytuacji i rozproszyli się po całym stadionie. Pomimo głośnego skandowania różnych piosenek nie potrafili przekrzyczeć tłumu wyśpiewującego tę samą melodię.

Mecz wygrało Prawo i Sprawiedliwość, a przeciwnicy podobnie jak rozczarowani kibice, nie potrafili pogodzić się z porażką i dali upust emocjom w mediach społecznościowych.

Jednak niezależnie od tego, czy wynik wyborów pokrył się z naszymi preferencjami, wszyscy mamy powód do radości. Wczorajsza frekwencja wyniosła ponad 61 proc i jest to wynik napawający optymizmem. Więcej Polaków poszło do urn tylko w 1989 roku.

Komentarze (1)