13‑latkowie uwielbiają e‑papierosy. Nie zawsze wiadomo, co tak naprawdę palą
Dzika róża, czarna porzeczka, jabłko i ananas. To smaki nie lodów, ale liquidów do e-papierosów, chętnie kupowanych przez 13-latków, które w wakacje cieszą się największą popularnością. A rodzice? Rodzice sponsorują.
05.07.2019 | aktual.: 05.07.2019 20:52
Kuba niedawno skończył 13 lat. Mieszka na jednym z gdańskich osiedli. Od wielu miesięcy z kolegami "bawią się" w elektroniczne papierosy. Według niego, prawie wszyscy je mają. Dzieciaki mówią: "taki e-papieros jest prosty w obsłudze, przyjemnie pachnie. No i do tego dobrze wygląda".
– Myślę, że tak około 70 proc. moich znajomych ma co najmniej jednego e-peta – opowiada chłopak. – Ja sam nie palę wcale tak dużo, popalam tylko od czasu do czasu. Od kogo bierzemy? No, głównie od znajomych w podobnym wieku, którzy zajmują się sprzedażą. Pod moją podstawówką jest też sklep, w którym można je kupić – przyznaje chłopak.
Nastolatek potwierdził, że w ich środowisku istnieje ktoś taki jak "dealer", który jest w podobnym wieku, co klienci. To osoba, która "ogarnia innym e-pety" i funkcjonuje jako swego rodzaju pośrednik handlowy. Kuba niestety nie wie, czy pobiera za to jakąś dodatkową opłatę. Podstawowa cena to 50 zł. W zestawie jeden e-papieros i owocowy liquid. W większości przypadków zawiera tzw. "szóstkę", czyli sześć miligramów nikotyny na mililitr liquidu.
Zobacz także
Przyzwolenie rodziców
Dorota jest matką 12-letniego chłopca. Opowiada, że z jej perspektywy e-papierosy są niczym zaraza wśród dzieciaków. Nawet gorszą, niż "zwykły" tytoń w bibułce, bo trudniej jest je wyczuć. A rodzic, nawet jeśli się zorientuje, to z reguły nic z tym nie robi.
– Dzieci mają elektroniczne papierosy za zgodą rodziców – twierdzi matka. – W momencie, w którym rodzice dają swoje przyzwolenie, już nic innego nie ma siły przebicia. Ponadto mówi się, że palenie "zerówek" w ogóle nie jest szkodliwe. Potem coraz młodsze dzieci w szkole podstawowej to obserwują i też chcą spróbować.12-letnie dziecko Doroty otwarcie deklaruje, że elektroniczne papierosy "są super".
Takim rodzicem, który pozwala palić swojemu dziecku, jest Ewelina. Tłumaczy, że jej syn palić będzie tak czy siak – w końcu wszyscy jego koledzy to robią. Z jej punktu widzenia, lepiej dać dziecku zgodę i wiedzieć, co się z nim dzieje.
– Mój syn jest ze mną po prostu szczery – wyjaśnia. – A "zerówki" mu nie szkodzą. Wolę, żeby palił takie, niż się przede mną ukrywał i brał Bóg wie co.
Na pytanie, czy nie boi się, że dziecko się uzależni od trzymania e-papierosa w ręku, Ewelina odpowiada, że nie wie, od czego miałoby się uzależnić. Jej syn będzie w tym roku świętował 14 urodziny.
Zestaw małego chemika
"Zerówki" to wkłady do elektronicznych papierosów, które nie zawierają w sobie nikotyny. Można się w nich za to doszukać całej tablicy Mendelejewa.
Jak mówi Kuba, są dwa główne rodzaje "zerówek". Te domowe i te kupne. Chłopcy czasem lubią robić je sami i wymieniać ze znajomymi, ale nigdy nie ma pewności, co dokładnie się w nich znajduje. To jak zabawa w "małego chemika". Z drugiej strony te, które są kupowane w sklepach, często mają w składzie substancje, które bardzo szkodzą organizmowi – szczególnie takiemu, który jeszcze się rozwija. A opakowania, niemal identyczne z zewnątrz, nie zdradzą wiele na temat tego, co znajduje się w środku.
Na czarnym rynku do kupienia są też warianty zawierające narkotyki. Jak informowała "Gazeta Olsztyńska", już 4 lata temu zaczęła się moda na psychoaktywne liquidy w e-papierosach. Z informacji podanych na stronie dystrybutora wynika, że mają wprowadzać w odmienny stan. Tylko nie do końca wiadomo, przy pomocy czego, bo składu, jak to w takich przypadkach bywa, nie podano.
Zobacz także
Nie ma nikotyny, nie ma konsekwencji?
O tym, jaki sygnał rodzice wysyłają dzieciom, pozwalając im na palenie, opowiada psycholog Adam Lewanowicz.
– Rodzice, dając dzieciom przyzwolenie na elektroniczne papierosy, nawet bez nikotyny, kształtują im nawyki – wyjaśnia. – Powinni być wzorem dla dzieci, a jeśli zamiast tego pomagają im łamać kręgosłup moralny poprzez wspieranie palenia, to ten kręgosłup tak naprawdę już nigdy do końca się nie zrośnie. Co więcej, najprawdopodobniej zostanie złamany jeszcze wiele razy.
– To nie jest tak, że jeśli nie ma nikotyny, to nie ma konsekwencji – kontynuuje psycholog. – Nie ma żadnych regulacji prawnych i tak naprawdę nie jesteśmy do końca pewni, co się znajduje w liquidach do e-papierosów. Przede wszystkim ucząc dzieci, że mogą palić już w tak młodym wieku, wpływamy na to, że gdy będą starsze, trzymanie e-papierosa w ręce będzie dla nich czymś naturalnym. Będą czuły potrzebę palenia – podsumowuje Lewanowicz.
Polska trzecia na świecie
Ministerstwo Zdrowia twierdzi, że e-papierosy są zagrożeniem szczególnie dla młodych ludzi. Niestety, zgodnie ze statystykami sięga po nie coraz więcej młodzieży.
Odsetek osób w wieku 15-19 lat, które kiedykolwiek spróbowały elektronicznych papierosów, wzrósł z 16,8 proc. w 2010 r. aż do 62,1 proc. w 2014 r. Tych jeszcze młodszych – z 5,5 proc. w 2010 r. do 29,9 proc. w 2014 r. Polski rynek elektronicznych papierosów już w 2016 r. był trzecim co do wielkości na świecie.
Jednak powoli świadomość na temat e-papierosów zaczyna się zmieniać. W tym roku w San Francisco radni miejscy przyjęli uchwałę zakazującą ich sprzedaży. Wirtualna Polska wysłała zapytanie do Ministerstwa Zdrowia, jakie kroki zostaną podjęte w tym kierunku w Polsce. Pełną odpowiedź resortu można przeczytać tutaj.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl