17‑letnia córka Moniki oświadczyła jej, że jest w ciąży. "Stwierdziła, że to było spontaniczne"
– Pierwsza reakcja to szok. Zapytałam, czy żyjemy w średniowieczu – mówi Monika, która w wieku 36 lat dowiedziała się, że jej córka spodziewa się dziecka. Gdy emocje opadły, powiedziała, że jej pomoże. Był tylko jeden warunek, który córka musiała spełnić.
38-letnia Monika Gamage domyślała się, że jej córka może być w ciąży, ale nie miała 100-procentowej pewności. Mówi się, że matki to czują. Po prostu. – Trochę inaczej się zachowywała, zmieniła się pod względem fizycznym. Zresztą sama jestem mamą trójki dzieci, więc intuicja mi to podpowiadała – wyznaje w rozmowie z WP Kobieta.
Mimo wszystko, gdy córka do niej przyszła i powiedziała, że spodziewa się dziecka, ciężko jej było w to uwierzyć. – Pierwsza reakcja to szok. Później z moich ust padło pytanie, czy żyjemy w średniowieczu i czy pamięta, co mówiłam o zabezpieczaniu się. Stwierdziła, że to było spontaniczne. Zabezpieczenie mieli, ale zapomnieli użyć – mówi Monika.
– Angelika była załamana. Strasznie się bała. Bała się mojej reakcji i tego, co będzie dalej. Od pierwszego momentu bała się też porodu, bo ma astmę oskrzelową i duszności przy wysiłku fizycznym – opowiada 38-latka. A ojciec dziecka? W momencie, gdy Angelika zaszła w ciążę, była z nim od roku w związku. Ale kiedy usłyszał o ciąży, od razu się wycofał.
Matka postawiła jeden warunek
Wsparcie córki wzięło górę u Moniki nad negatywnymi emocjami. – Jasno powiedziałam, że jej pomogę. Był jeden warunek, który musiała spełnić - skończyć szkołę – mówi kobieta. – Na początku stwierdziła, że nie da rady. Ale ja nie odpuszczałam. Tłumaczyłam, że jak się chce, to da się wszystko – opowiada Monika. I dopięła swego. Angelika miała roczną przerwę na czas ciąży, a teraz uczy się zaocznie.
Dzieckiem zajmuje się przede wszystkim Angelika, ale mama jej pomaga, jak tylko może. Mieszkają razem i wspólnie przechodzą przez wszystkie dobre i złe momenty. Starają się pogodzić jej szkołę z pracą Moniki w urzędzie.
– Największy kryzys miała, kiedy sądziła, że nie jest dobrą mamą, bo czegoś nie potrafi, nie wie. Dużo wtedy z nią rozmawiałam. Mówiłam, że ja też jeszcze wielu rzeczy nie wiem, że każde dziecko jest inne i z biegiem czasu nabierze doświadczenia – opowiada 38-latka. Mówi, że najtrudniejsze dla córki było karmienie piersią, bała się też panicznie myć dziecko. – Wszystkiego już się nauczyła. Pokazałam kilka razy, jak trzymać małą i dała radę – podkreśla.
Psycholog, psychoterapeuta i założycielka ośrodka JA Justyna Kaczmarczyk podkreśla, że wiadomość o ciąży nastoletniej córki to bardzo trudna sytuacja, która dotyka całą rodzinę. – Wymaga ona dojrzałości od obu stron – rodziców nastolatki i samej dziewczyny, która nagle zostaje w brutalny sposób wrzucona w dorosły świat i staje przed różnymi pytaniami i decyzjami, które mogą zaważyć na całym jej życiu – mówi w rozmowie z WP Kobieta.
– Najczęściej popełnianym błędem przez rodziców w takiej sytuacji jest impulsywne reagowanie, np. ocenianie takiej młodej kobiety, obrażanie czy strasznie jej, na przykład wyrzuceniem z domu – podkreśla. Zaznacza, że obie strony muszą dać sobie trochę czasu na zastanowienie się, jak będzie wyglądało ich życie po pojawieniu się dziecka na świecie. – Trzeba przemyśleć, na ile rodzice nastolatki będą w stanie się zaangażować w opiekę nad wnukiem, a także na ile sama młoda mama jest gotowa na zmierzenie się z macierzyństwem z pomocą rodziców, bo może nie być gotowa zupełnie – dodaje Kaczmarczyk.
Zauważa, że ich podejście do ciąży nastoletniej dziewczyny jest często bardzo emocjonalne. Dlatego warto skorzystać ze wsparcia psychologa, który patrzy na całą sytuację z boku. – Jest w stanie udzielić wsparcia, którego ojciec i matka często nie są w stanie dać córce – zaznacza. Najlepiej wybrać takich terapeutów, którzy specjalizują się w tematyce wczesnego macierzyństwa i pomagają w przygotowaniu się na nie.
Siła kobiet
– Odkąd moja córka sama została mamą, dużo więcej rozumie. Sama przyznaje, że już sama wie, co to znaczy. Myślę, że nasza relacja weszła na lepsze tory – przyznaje Monika. Angelika często podkreśla w rozmowach z mamą, że między nią a Julią jest ogromna więź. – Byłam przy porodzie i jako pierwsza ją widziałam. Gdy się urodziła, cieszyłam się jak wariatka. Jest moim oczkiem w głowie – mówi 38-latka.
To, że samej nie jest łatwo zająć się dziećmi, wie z własnego doświadczenia. Kilka lat temu rozwiodła się z mężem, który teraz mieszka w Norwegii. Mówi, że może dlatego było mu łatwiej przyjąć tą wiadomość. – Powiedział, że miał inne plany co do Angeliki, ale stało się i czasu nie da się cofnąć – mówi Monika.
Psycholog Justyna Kaczmarczyk przyznaje, że kiedy dziecko jest wychowywane przez nastolatkę i jej matkę, które nie są już w związkach, może być im szczególnie trudno, bo obie potrzebują wsparcia. – W takiej sytuacji szczególnie warto poszukać pomocy u innych osób: rodziny, przyjaciół czy w instytucjach, które mogą pomóc zapobiec samotności i poczuciu wykluczenia obu kobiet – zaznacza psycholog Justyna Kaczmarczyk.
Nie zapominajmy też, że w takim układzie to matka z uwagi na swoją rolę, wiek i doświadczenie życiowe powinna być większym wsparciem dla dziewczyny niż odwrotnie. Bardzo dużo wysiłku trzeba włożyć, żeby tego rodzaju sytuację przekuć w coś dobrego i sprzyjającego budowaniu bliskości – dodaje.
"Dlaczego dopiero teraz?"
42-letnia Sylwia Sąsiadek dowiedziała się, że będzie babcią w wieku 38 lat. Jej 15-letnia córka Ola przyszła do niej i powiedziała, że musi jej coś powiedzieć. – "W ciąży jesteś?" - zażartowałam. Ona skinęła głową i się rozpłakała – mówi Sylwia. Była wtedy już w 5. miesiącu. W tym samym czasie jej matka też spodziewała się dziecka. 38-latka czuła, że jest jeszcze zbyt młoda, żeby zostać babcią.
– Moje pierwsze słowa to: "czemu wcześniej nie powiedziałaś?". Córka tłumaczyła, że się bała – mówi Sylwia. – Nie przeczuwałam, że może być w ciąży. Zachowywała się normalnie, do 6. miesiąca figura pozostała niezmieniona, więc nic na to nie wskazywało – opowiada 42-latka.
"Pomogę ci. Wszystko będzie dobrze, tylko nie rób głupot" – powiedziała, gdy ochłonęła. Z ojcem Oli rozstała się już 10 lat temu. Mówi, że po prostu "przyjął to do wiadomości". – Ola była w związku około 8 miesięcy, zanim zaszła w ciążę. Rozmawiałam z nią o tym wcześniej. Zabezpieczała się. Niestety nic nie daje 100 proc. pewności i zdarzyło się. Ale teraz nikt nie wyobraża sobie życia bez Mai – podkreśla.
Według Kaczmarczyk istotne jest, żeby nie robić z ciąży u nastoletniej córki tematu tabu. – Ważne jest też, żeby tego nie ukrywać – nie trzymać w tajemnicy do ostatniej chwili, czekając aż rodzina zacznie się domyślać i zadawać pytania. Wtedy napięcie wokół tego zacznie rosnąć i w młodej kobiecie skumulują się emocje, z którymi trudno sobie poradzić – dodaje.
"Zmarnuje sobie życie"
– Ola była w ostatniej klasie gimnazjum, więc poszłam tam na rozmowę z wychowawcą, dyrektorem i pedagogiem, aby naświetlić im całą sytuacje. Nie chciałam, żeby córka była wyśmiewana – mówi Sylwia. Ale nie wszystkich słów krytyki udało się uniknąć. "Puściła się", "Zmarnuje sobie życie" – ciężko było przymykać oko na takie komentarze, ale kobiety starały się nie reagować na nie i szybko ucichły.
– Poza tym Ola wyszła zaraz za mąż i to ucięło języki – dodaje. – Paweł był już pełnoletni, miał 18 lat. Dzięki temu mogli wziąć ślub za zgoda sądu. Zresztą córka chciała mieć już od samego początku pełne prawa do dziecka – tłumaczy.
Sylwia podkreśla, że od początku Ola chciała urodzić i wychować dziecko, o innej opcji nawet nie było mowy. – Zawsze powtarzam: "To nie przestępstwo a błogosławieństwo". Jak się chce, to wszystko się poukłada. A to, co ludzie powiedzą, mam gdzieś – zaznacza.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl