21‑latka robi furorę w branży kosmetyków. Mało kto wierzył, że to może się udać
Kiedy wiesz czego w życiu najbardziej pragniesz, można sięgnąć gwiazd – to dewiza młodej, zaledwie 21-letniej kobiety, która ruszyła z własną firmą, zajmującą się tworzeniem kosmetyków. I niespodziewanie bardzo szybko zaczęła święcić triumfy. Choć zachwytom nad jej produktami nie ma końca, ona nie zachłysnęła się sukcesem.
Osiągnięcie sukcesu w wielu branżach, zwłaszcza tych, gdzie już dawno zadomowili się prawdziwi giganci, jest bardzo trudne, by nie powiedzieć - niemożliwe. Ale okazuje się, że dobry pomysł, talent i wielka determinacja mogą przyczynić się do przełamywania nawet największych barier. Nic zatem dziwnego, że media tak bardzo zainteresowały się poczynaniami młodziutkiej Danielle Bahi. 21-latka robi furorę na naszpikowanym konkurencją rynku kosmetyków. Jej firma – Bahi Cosmetics już została okrzyknięta przez rynkowych ekspertów firmą, której warto przyglądać się z dużą uwagą.
Danielle na razie radzi sobie doskonale, choć wiele okoliczności od początku przemawiało przeciwko niej - współzawodniczy z wielkich koncernów, dosyć małe doświadczenie jest młodą, a także fakt, że jest kobietą, która na każdym kroku musi mierzyć się z protekcjonalizmem. Pochodzenie młodej bizneswoman także jej nie pomagało. Danielle Bahi pochodzi bowiem z Wybrzeża Kości Słoniowej i dopiero w wieku 7 lat przeprowadziła się wraz z rodzicami do Stanów Zjednoczonych.
Pomysł na założenie własnej firmy pojawił się dwa lata temu. Mieszkająca w akademiku studentka stworzyła wówczas koncept firmy produkującej kosmetyki organiczne, wegańskie i takie, które mogą powstawać w duchu etycznego biznesu.
Danielle niemal z marszu przystąpiła do realizacji nieco idealistycznego scenariusza. Szybko zaczęły powstawać preparaty, w skład których wchodziły: oliwki, migdały, pestki słonecznika czy olej z orzecha laskowego. Ciemnoskóra bizneswoman zapragnęła jeszcze jednego – chciała, by tworzone przez jej firmę produkty dopasowane były do potrzeb kobiet wszystkich kolorów skóry.
Pierwsze próbne kosmetyki (pigmenty i brokat kosmetyczny) powstawały w jej sypialni. Po ich wyprodukowaniu przyszedł czas na najtrudniejsze – konfrontację z opinią tych, którzy je zastosowali. Danielle - również jako handlowiec - zaczęła szybko nabierać coraz większej pewności siebie.
Dziś młoda przedsiębiorczyni nie ogranicza się wyłącznie do produkcji i sprzedaży kosmetyków. Organizuje spotkania w całym kraju prowadzone pod hasłem „Greyscale”, podczas których można dowiedzieć się o więcej nie tylko o kosmetykach, ale też o życiu blisko natury.
Niedawno o Danielle Bahi informował magazyn "Forbes", który przeprowadził z nią wywiad. W trakcie rozmowy 21-latka opowiedziała o kulisach stworzenia swojej firmy.
_- Jestem artystką napędzaną przez pasję związaną z pielęgnacją skóry i pięknem. Chcę dostarczać światu produkty, które zagwarantują opłacalną także pod względem kosztowym pielęgnację skóry i będą działać zgodnie ze swoim przeznaczeniem – _wyjaśniła Danielle Bahi. - Wystartowałam z tym biznesem, nie mając prawie żadnych pieniędzy, a teraz, z każdym dniem, staje się on coraz większy.
Początkowo, gdy firma wystartowała, Danielle musiała wciąż chwytać się doraźnych zajęć, by przetrwać. Przez jakiś czas po uruchomieniu przedsiębiorstwa pracowała jeszcze jako baristka. Potem wolumen zamówień osiągnął taki poziom, że porzuciła parzenie kawy. Dziś 21-latka każdego dnia obserwuje rosnące słupki sprzedaży, ale jednocześnie przekonuje, że wiele sygnowanych przez logo jej firmy produktów wciąż stanowi wyroby domowej roboty. Sporo z nich produkowanych jest po prostu ręcznie. Wciąż powstają tylko z naturalnych surowców, które pochodzą od lokalnych farmerów.
Największym marzeniem właścicielki firmy jest to, by powstające w jej przedsiębiorstwie wyroby były dostępne dla kobiet na całym świecie, a konsumentki, które z ich pomocą będą się troszczyć o swoją skórę, czuły się komfortowo i zyskiwały pewność siebie. Danielle przyznaje, że regularnie odbywa spotkania z innymi kobietami i wsłuchuje się w ich opinie oraz oczekiwania. Ma nadzieję, że to, co robi na co dzień, w jakiś sposób będzie mogło się kiedyś przyczynić również do ich sukcesu. Chciałaby, aby inne kobiety uwierzyły, że nawet to, co wydaje się niemożliwe, jest możliwe. Ona sama jest przecież tego najlepszym przykładem.