Blisko ludziAlkohol na przyjęciach komunijnych. Zdania są podzielone

Alkohol na przyjęciach komunijnych. Zdania są podzielone

– Jedna pani tak się upiła, że usiadła pupą na talerzu z plackiem – Natalia wspomina przyjęcie komunijne, w którym uczestniczyła. U Karoliny ciotka obraziła się na wujka, który za dużo wypił i cały czas ją zaczepiał. Spożywanie alkoholu na imprezie komunijnej to kontrowersyjny zwyczaj, od którego odchodzi coraz więcej osób.

Alkohol na przyjęciach komunijnych. Zdania są podzielone
Źródło zdjęć: © East News

10.05.2019 | aktual.: 10.05.2019 21:17

Karolina ściąga z półki mały album ze zdjęciami. Kładzie go sobie na kolanach, przerzuca strony. W końcu natrafia na fotografię, której szuka. Są na niej dwie osoby: kobieta i mężczyzna, oboje w średnim wieku. Ona ma na sobie jasną bluzkę i mocno natapirowane rude włosy. Nie wygląda na zadowoloną. Mężczyzna jest tęgi, rumiany na twarzy, roześmiany. Założył garnitur.

– Rodzinna legenda głosi, że wujek za dużo wypił i cały czas gadał coś ciotce do ucha. Zawsze mu się podobała, więc możliwe, że ją podrywał. Chyba nie była zachwycona – tłumaczy Karolina.

Zdjęcie jest z 1994 roku. Karolina miała wtedy osiem lat. Właśnie przystąpiła do pierwszej komunii świętej. Na fotografii są jej chrzestni – siedzą przy stole w domu rodzinnym Karoliny, gdzie odbywa się przyjęcie. Jedzą deser. Obok talerzyków stoją kieliszki, w szklankach jest sok.

– Na moim przyjęciu komunijnym był alkohol, tak samo jak na przyjęciu obu moich sióstr. U nas alkohol pojawia się na każdej imprezie rodzinnej, taka już tradycja.

Dla Karoliny to coś zupełnie naturalnego i nie widzi w tym problemu, chociaż przyznaje, że zdarzyło się czasem, że ktoś przesadził z ilością. – Ja tego nie pamiętam, ale podobno po komunii mojej starszej siostry kuzyn zaczął śpiewać, tańczyć i miał ochotę wejść na stół, tylko tata go w porę powstrzymał – mówi. – A poza tym jest raczej normalnie i z umiarem.

Impreza jest dla dziecka

Karolina nie jest jeszcze mamą, ale zapytana o to, czy podałaby alkohol na przyjęciu komunijnym swojej pociechy, nie widzi przeciwwskazań. Chyba że któryś z zaproszonych gości miałby poważny problem alkoholowy.

Innego zdania są Polki, które zaczepiam w jednej z grup na Facebooku. Tutaj przeważa pogląd: imprezy dziecięce = żadnych procentów. – U mnie alkoholu nie będzie, a będę miała komunię już za tydzień. Dlaczego? Bo to jest uroczystość, a nie impreza – zauważa Magdalena.

Kobiety, z którymi rozmawiam, podkreślają, że w takim dniu w centrum uwagi powinno być właśnie dziecko. Poza tym – zdaniem Michaliny – nigdy nie wiadomo, czy ktoś nie wypije o kieliszek za dużo i puszczą mu hamulce.

Czy przejmują się opinią gości, którzy być może liczą na zakrapianą imprezę? Nie. – Jeśli ja organizuję, to ja płacę za uroczystość, więc ja decyduję. Jeśli idę do kogoś, to szanuję jego decyzję. Nie wyobrażam sobie robić problemu, że nie ma alkoholu na stole. Idę się nachlać czy cieszyć zdrowiem i obecnością dziecka? – zastanawia się Michalina.

Opinia innych nie interesuje też Katarzyny. – Jak impreza jest dla dziecka, to ma być dla niego, a nie dla dorosłych – mówi z naciskiem. I dodaje: – Sama zaobserwowałam, że ci, którzy nie piją, częściej towarzyszą dzieciom w zabawach w trakcie spotkania. A jak ktoś już zacznie pić, to się integrować z dziećmi nie będzie.

Kto chce, ten się częstuje

W wielu domach panuje jednak przyzwolenie na spożywanie alkoholu przy okazji tego typu imprez. – U nas tak jest i nie mam z tym problemu, bo nikt się przecież nie upija do nieprzytomności, tylko chodzi o to, żeby wypić za zdrowie dziecka – mówi Klaudia, która ma czteroletnią córeczkę. Komunia święta jeszcze przed małą, ale na chrzcinach było wino do obiadu. – Kto chciał, to się napił po lampce i tyle było picia.

Czasem bywa jednak, że nawet na przyjęciu komunijnym pod wpływem spożytego alkoholu komuś puszczą hamulce. – Pamiętam, jak na komunii mojej siostry był alkohol i pani, która pomagała w podawaniu, tak się nawaliła, że usiadła pupą na talerzu z plackiem. Uważam, że to nie czas na takie rzeczy – mówi Natalia.

Ola opowiada, że w jej rodzinie zawsze pije się kulturalnie i nie ma problemu, żeby na tego typu uroczystościach wypić kieliszek wódki, wina czy nalewki. Kto nie chce – nie pije, kto chce i może, ten się częstuje. – Dzieci widzą alkohol, wiedzą, że to dla dorosłych i uczą się, że można pić kulturalnie i z klasą – wyjaśnia Ola.

Ks. Andrzej Tuszyński ze Stowarzyszenia Centrum Młodzieży "Arka" w Radomiu jest innego zdania. Według duchownego obecność alkoholu na przyjęciu komunijnym to wprowadzanie kultury picia i "szkoła pijaństwa". – Dzieci uczą się, że bez alkoholu nie ma imprezy. Dlatego jestem przeciwny nawet szampanom bezalkoholowym. To jest tak jakby przygotowanie do tego, że kiedyś będzie to szampan z alkoholem – mówi.

Ks. Tuszyński zwraca uwagę, że współczesne komunie i cała otoczka wokół nich bardzo często wzorowane są na weselach. Ma być z pompą. Goście zastanawiają się, co wypada dać dziecku – i są to coraz bardziej wymyślne, a przede wszystkim kosztowne prezenty. Na przyjęciu komunijnym jest mnóstwo atrakcji: animator, dmuchany zamek, a imprezy tego typu odbywają się w restauracjach.

Wódeczka z twarzyczką Antosia

Sęk w tym, że kreowaniu kultury picia oraz przyjęciom z pompą sprzyja rynek. Animacje, fotobudka, fontanny z czekolady, trampoliny to jedno. Współcześni rodzice mogą zamówić nawet… etykietki na wódkę ze zdjęciem dziecka. Jeden ze sprzedawców w opisie aukcji określił to jako "komunia HIT".

Ostatnie badania na temat obyczajów komunijnych w Polsce przeprowadzono w 2012 roku. Z raportu opublikowanego przez Zespół Badań Społecznych OBOP w TNS Polska wynika, że w tylko 3 proc. przypadków sakramentowi przyjęcia pierwszej komunii świętej nie towarzyszyło przyjęcie. Alkoholu nie podano na 59 proc. przyjęć komunijnych. Na 16 proc. tego typu imprez goście pili wódkę, na 11 proc. – wino, a na 8 proc. przyjęć pito szampana. Autorzy publikacji odnotowali jednak, że "grzeszne" zachowanie jak spożywanie alkoholu na komunii jest z pewnością przez część badanych ukrywane, ale nie wiadomo, przez jaką część (te 11 i 16 proc. to granica dolna).

Jeśli mowa o grzechu, to Iza, która ostatni raz w komunii uczestniczyła kilka lat temu (na przyjęciu nie było alkoholu), wspomina, że ksiądz, który przygotowywał dzieci, mówił im, że "mają pilnować rodziców, żeby nie pili w tym dniu. Jeśli będą pić, to znaczy, że was nie kochają i komunia jest nieważna". – Bardzo mi to zapadło w pamięć. Jak sobie pomyślę o dzieciach, których rodzice wypili symboliczną lampkę wina do obiadu… – zaznacza.

Ks. Andrzej Tuszyński rozumie, że nie każdy ma warunki, żeby przyjąć gości w domu. – Ale często gdzieś wymyka się główna idea tego święta, jego sens. Po prostu panują pewne trendy i one są bardzo rozdmuchane. Warto zadać sobie pytanie, do czego to prowadzi – podpowiada.

Zdaniem mojego rozmówcy współczesne przyjęcia komunijne powinny odejść od hedonizmu w stronę skromności. – Czasem jest tak, że starsze pokolenie finansuje imprezę i ono nalega na to, by na stole postawić alkohol. Można się bawić, ale trzeba przy tym pamiętać, że alkohol i komunia są jak ogień i woda. Raz, że przeciwieństwa. Dwa, że jedno gasi drugie – sumuje ks. Tuszyński.

Komentarze (300)