Andrzej jest gejem i drag queen. W PRL‑u nie miał żadnych problemów

Andrzej Szwan, występujący jako Lulla la Polaca, to najstarsza drag queen w Polsce. Karierę estradową rozpoczął w jesieni życia. Już wcześniej czuł, że pociąga go świat barwnych kostiumów i makijażu. Nie bał się przy tym reakcji otoczenia na jego alter ego.

Lulla la Polaca to ikoną polskiego dragu
Lulla la Polaca to ikoną polskiego dragu
Źródło zdjęć: © Instagram
oprac. SPP

"W dragu czuję się 20 lat młodziej" - mówił w wywiadzie dla Vogue Polska 82-letni Andrzej Szwan. Już w dzieciństwie interesował się damską modą. Jak sam przyznaje, chętnie zaglądał do szafy mamy.

"To były czasy powojennej siermięgi i mundurków. Z czasem zacząłem zwracać coraz większą uwagę na kobiece kreacje" – wyjaśnia Szwan.

W czasach PRL-u organizował przyjęcia w eleganckich, damskich strojach. Kupując ubrania w kobiecych butikach, tłumaczył, że wybiera kreacje dla siostry. Stworzył alter ego, które nazwał Lulla la Polaca. Po godzinach spełniał marzenia o estradowych występach. Za dnia pracował w dziale kadr w jednym z państwowych przedsiębiorstw.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Narodziny Lulli

Andrzej miał 12 lat, gdy wpadł na pomysł, aby pod nieobecność rodziców wyciągnąć z szafy sukienkę matki, pomalować sobie usta i włożyć buty na obcasie. Wtedy też po raz pierwszy pomyślał o sobie w żeńskiej końcówce gramatycznej.

"Nie miałem oczywiście pojęcia, że w dorosłym życiu stanie się to dla mnie świetną zabawą, a nawet formą sztuki, ale myślę, że już wtedy coś we mnie drgnęło" - wspomina w jednym z wywiadów.

Nie obawiał się reakcji rodziny na jego nowe zainteresowanie. - Ze strony rodziców widziałem przyjazny stosunek - powiedział w rozmowie z Piotrem Jaconiem w programie "Bez polityki".

"W ogóle nie przyszło nam do głowy, że ktoś może mnie wykpiwać albo wytykać palcami. Dziś Parada Równości musi być ochraniana przez policję, bo przychodzą na nią kibole i narodowcy, przed którymi trzeba nas zabezpieczać. W PRL-u nie było takiego problemu" - komentuje dla Kmag.pl.

Jego przygoda ze scenicznym dragiem zaczęła się 10 lat temu, gdy spotkał nieżyjącą już Kim Lee. "Poznałyśmy się w jednym z warszawskich klubów w 2008 roku i zaprzyjaźniłyśmy się na amen. To Kim pchała mnie do udziału w kolejnych występach i zorganizowanie dorocznego Lulla Show też było jej pomysłem" - dodaje.

Na początku pokazy organizowane były w wąskim gronie przyjaciół. Z czasem publika Lulli zaczęła się powiększać. "W ostatnich latach, już na scenie, występowałem może dwa-trzy razy na kwartał" - wyznaje Szwan.

"Spojrzeliśmy na siebie i coś zaiskrzyło"

Lulla zaczęła występować w klubach i na festiwalach. Śpiewać piosenki i przywdziewać zapierające dech kreacje, wyszukiwane w lumpeksach, szyte u krawcowych czy pożyczane od koleżanek.

"Gdy odwiedzałem znajomych w Londynie, pokazali mi sklep dla drag queens w Camden Town, gdzie można kupić buty na obcasach w rozmiarze 45. Chciałbym doczekać takiego miejsca w Polsce" - mówi w rozmowie z Vogue.

Andrzej nigdy nie ukrywał tożsamości drag queen. Zawsze wiedział też, że jest gejem. Przez długi czas związany był ze starszym o 20 lat kolegą z pracy. "Spojrzeliśmy na siebie i coś zaiskrzyło. (...) W końcu związaliśmy się ze sobą i to na dłużej. Miał na imię Zenek" - wspomina Kmagowi.

Partner Andrzeja wprowadził go w życie dorosłego geja. "Dzięki niemu po raz pierwszy trafiłem do słynnej łaźni pod Messalką na Krakowskim Przedmieściu, gdzie kwitło gejowskie życie towarzyskie. To właśnie tam poznawało się nowych ludzi" - mówi. Współczesna nagonka na osoby nieheteronormatywne zasmuca Szwana. Przyznaje, że mimo tego ma zamiar żyć wciąż w ten sam sposób i "wieszać tęczową flagę wszędzie, gdzie tylko może".

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)