W pracy mówi do niej "pani profesor". Nie każdy wie, kim dla siebie są

- Nigdy nie pracowaliśmy razem, ale zachowaliśmy profesjonalne relacje na próbach - mówi Anna Seniuk o współpracy z Grzegorzem Małeckim. Aktor, który reżyseruje również spektakle, jest jej synem. O swoim pokrewieństwie rzadko mówią publicznie.

Anna Seniuk udzieliła szczerego wywiadu
Anna Seniuk udzieliła szczerego wywiadu
Źródło zdjęć: © AKPA

Anna Seniuk ponad 60 lat przepracowała na scenie. Dopiero po osiemdziesiątce uznała, że jest gotowa zmierzyć się z niektórymi formami teatralnymi. W rozmowie z "Wprost" przyznaje, że w tym wieku można pozwolić sobie na więcej swobody i realizację pomysłów, które wcześniej były odkładane na później. Po raz pierwszy postanowiła, że zmierzy się z monodramem.

- Dwa lata temu niespodziewanie dostałam od pewnego reżysera propozycję. Monodram. W pierwszym odruchu zdecydowanie odmówiłam - opowiada aktorka.

Początkowo szukała jeszcze wymówek, twierdząc na przykład, że jest za stara. Dopiero po czasie uświadomiła sobie, że nie powinna się ograniczać. Zwłaszcza, że tekst, oparty na wspomnieniach Brunhildy Pomsel, która w młodości była stenitypistką i sekretarką Goebbelsa w nazistowskim ministerstwie propagandy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Prowadzi popularny biznes. Mówi, co jest zmorą przedsiębiorców

- No to co? Złamię sobie karierę? To przecież ostania szansa w życiu. Najwyżej będzie klapa. Niejedną mam już za sobą - stwierdziła. Reżyserem, który zaproponował jej to wyzwanie, był jej własny syn Grzegorz Małecki. Jak Seniuk wspomina pracę z nim? Przede wszystkim jako wyzwanie. Udało im się jednak zachować profesjonalne relacje.

Tak Anna Seniuk współpracowała z synem

- Nigdy nie pracowaliśmy razem, ale zachowaliśmy profesjonalne relacje na próbach. Zwracaliśmy się do siebie per panie reżyserze i per pani profesor. Premiera odbyła się na deskach Teatru Polonia u Krystyny Jandy - wspomina aktorka.

Seniuk przyznała, że nie zawsze udawało jej się dobrze godzić życie prywatne i zawodowe. Jej dzieci mają do niej żal o pewne rzeczy. Wszystko, co robiła, zawsze działo się jakimś kosztem.

- Kiedy dzieci były małe, postanowiłam, że na wakacjach nie będę pracować i konsekwentnie rezygnowałam nawet z najciekawszych propozycji. Mimo to dzieci, które są teraz dorosłe, mówią, że i tak było mnie za mało w domu. Tamtego czasu nie można już im oddać, mogę jedynie oddać go wnukom, chociaż prawdę mówiąc, ciągle jestem fruwającą babcią - mówi Seniuk. Przyznaje też, że wnuki zapytały, czy może zrobi sobie tatuaż. Jaka była reakcja?

- Zrobię jakiś nieduży, muszę być konsekwentna - deklaruje gwiazda.

Anna Seniuk ma 100-letni dom

Gdy życie zawodowe i prywatne robi się zbyt głośne i absorbujące, wyciszenia Anna Seniuk szuka na Podkarpaciu. To tam znalazła swoją odskocznię. Chodzi o konkretne miejsce.

- 20 lat temu miałam trochę czasu, udało mi się zrealizować marzenie mojego życia: jestem właścicielką 100-letniej chatki na Podkarpaciu, co prawda prawie 400 km od Warszawy, ale co to za miejsce! Ciągnęło mnie w te strony zawsze, bo przecież urodziłam się niedaleko – w Stanisławowie, dzisiaj Iwano-Frankiwsk. Co roku nie mogę się doczekać, kiedy znów spotkam się tam przy ognisku z moimi przyjaciółmi - opowiada Anna Seniuk.

Jesteśmy ciekawi twojej opinii. Wypełnij ankietę dotyczącą zdrowego stylu życia. Znajdziesz ją TUTAJ.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (3)