Anna Wendzikowska o rozstaniu z Janem Bazylem. "Sytuacja bardzo mnie stresowała"
Anna Wendzikowska i Jan Bazyl odeszli od siebie w maju tego roku. Dziennikarka poinformowała o tym za pośrednictwem mediów społecznościowych w emocjonalnym filmiku. Dziś tłumaczy, dlaczego to zrobiła.
31.08.2020 08:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jan Bazyl jest ojcem młodszej córki Anny Wendzikowskiej i to z nim chciała budować życie. Mimo że krótko po porodzie biznesmen ją zostawił, to dała mu drugą szansę. Niestety, rodzicom Tosi nie wyszło. Gwiazda TVN wyznała prawdę przed tysiącami obserwatorów na Instagramie.
Anna Wendzikowska i Jan Bazyl
Trudno było nie zauważyć, że bardzo przeżywa kolejny nieudany związek. Wideo przyciągnęło również uwagę mediów. Dziś, kilka miesięcy później, Wendzikowska wyjaśnia powody, dla których zdecydowała się przyznać, że została sama z dwójką dzieci. – Może zabrzmi to absurdalnie, ale zrobiłam to, żeby ochronić prywatność. (…) – mówi w rozmowie z "Fleszem".
– Nie lubię mówić publicznie o problemach, wzbudzać współczucia, nie pokazuję gorszych chwil, ale je miewam (…) Nagranie tego filmu było trudne, bo musiałam odsłonić więcej, niżbym chciała, i powiedzieć o czymś, co mi nie wyszło. Z drugiej strony czułam, że jeśli tego nie zrobię, sytuacja będzie poza moją kontrolą i zacznie żyć swoim życiem – dodaje.
Dziennikarka tego nie chciała, stąd pomysł na wideo. Przyznaje jeszcze, że zwyczajnie bała się, że informacja o bolesnym rozstaniu wyjdzie na jaw wcześniej, niż ona by chciała. I dodaje, że ulżyło jej, gdy przejęła kontrolę nad sytuacją i wyrzuciła z siebie prawdę.
Zapytana o bycie samotną matką i odczarowywanie stereotypów z tym związanych, Wendzikowska zapiera się, że nie ma w tej kwestii poczucia misji. –Zostałam nauczona, żeby żyć tak, jak chcę, i nie przejmować się opiniami. Rozstanie było cenną lekcją życia w pojedynkę, bycia samowystarczalną – i emocjonalnie, i logistycznie czy finansowo – podkreśla.
Jak się okazuje, bardziej jednak wstrząsnęło nią rozstanie z ojcem starszej córki Kornelii. Wtedy zaczęła nad sobą pracować i rozumieć, że dopóki nie pozna siebie, nie będzie w stanie stworzyć dobrej relacji z mężczyzną.
W wywiadzie zaznacza również, że mimo rozstania Jan Bazyl jest bardzo zaangażowany w wychowywanie Tosi. – Tak samo jak tata Kornelki. Stworzyliśmy sobie nasz patchworkowy układ i każdy się w nim odnajduje – wyjaśnia dziennikarka.